Nasze trzy grosze. Jacek Głomb

tulegnica.pl 1 tydzień temu
„Gdyby nie Jacek, mnie w Legnicy by nie było” - pisze Radosława Janowska-Lascar. Opowiada, jak dzięki Teatrowi Modrzejewskiej odkrywała swe miasto i jak się w nim, mieście, zakochała. Marlena Kovařík podkreśla, iż Jacek Głomb z Legnicy zrobił teatralny brand liczący się w Polsce i za granicą. Mateusz Kazimierski wspomina, jak dekadę temu dyrektor pomagał zdolnym dzieciakom realizować marzenie o tworzeniu musicali. Sasia Deck dodaje, iż ona także dostała tu szansę na spełnienie swojego marzenia. A Andrzej Andrzejewski już wie, iż jeżeli nie on sam, to jego syn i wnuk będą kiedyś chodzić w Legnicy ulicą Jacka Głomba. Ten tekst jest absolutnie wyjątkowy, bo absolutnie wyjątkowy jest jego bohater. Zamiast mówić samemu, chciałem oddać głos innym, znajomym i przyjaciołom Jacka Głomba, widzom Teatru Modrzejewskiej, legniczanom, osobom, które na jego sygnał angażowały się w sprawy miasta czy Polski. Trochę dlatego, iż sam mam w gardle kluchę na myśl, iż nas zostawia, schodzi z naszej drogi. Rozumiem powody jego decyzji. Dramatyczny wybór, którego dokonali razem z Małgosią Bulandą nie mógł być inny. Ale ta świadomość nie unieważnia tego, iż czuję się opuszczony.

Opuszczony jako widz. Czułem już coś takiego, choć w innej skali, gdy przyszła wiadomość o śmierci Bogdana Grzeszczaka i gdy z teatru odchodzili w świat Joanna Gonschorek, Rafał Cieluch, Robert Gulaczyk czy Albert Pyśk. Jacek Głomb wtedy tłumaczył, iż to nieuchronne, naturalne i ożywcze; iż bez ciągłej fluktuacji w zespole aktorskim teatr by najpierw skostniał, a potem umarł. Przypominam sobie jego racjonalne wywody na ten temat, ale ty
Idź do oryginalnego materiału