Opuszczony jako widz. Czułem już coś takiego, choć w innej skali, gdy przyszła wiadomość o śmierci Bogdana Grzeszczaka i gdy z teatru odchodzili w świat Joanna Gonschorek, Rafał Cieluch, Robert Gulaczyk czy Albert Pyśk. Jacek Głomb wtedy tłumaczył, iż to nieuchronne, naturalne i ożywcze; iż bez ciągłej fluktuacji w zespole aktorskim teatr by najpierw skostniał, a potem umarł. Przypominam sobie jego racjonalne wywody na ten temat, ale ty
Nasze trzy grosze. Jacek Głomb
Opuszczony jako widz. Czułem już coś takiego, choć w innej skali, gdy przyszła wiadomość o śmierci Bogdana Grzeszczaka i gdy z teatru odchodzili w świat Joanna Gonschorek, Rafał Cieluch, Robert Gulaczyk czy Albert Pyśk. Jacek Głomb wtedy tłumaczył, iż to nieuchronne, naturalne i ożywcze; iż bez ciągłej fluktuacji w zespole aktorskim teatr by najpierw skostniał, a potem umarł. Przypominam sobie jego racjonalne wywody na ten temat, ale ty