Nasz top 10 najlepszych seriali października. "Dexter", "To: Witajcie w Derry", "Grupa zadaniowa" i inne hity

serialowa.pl 7 godzin temu

Które seriale z października warto nadrobić? W naszym top 10 najlepszych seriali znajdziecie takie tytuły, jak „Dexter: Zmartwychwstanie”, „Grupa zadaniowa”, „Kulawe konie” i „To: Witajcie w Derry”.

10. Devil in Disguise: John Wayne Gacy (nowość na liście)

„Devil in Disguise: John Wayne Gacy” (Fot. Peacock)

Pierwszy plusik należy się serialowi „Devil in Disguise: John Wayne Gacy” po prostu za to, iż nie jest kolejnym „Potworem„. Drugi za świetnego Michaela Chernusa w tytułowej roli. Trzeci natomiast za to, iż seryjny morderca i jego zbrodnie są tu tylko punktem wyjścia. Uwaga skupia się zamiast tego na wybranych ofiarach i śledczych, a także na zepsutym systemie i ludzkiej obojętności, które sprawiły, iż koszmar trwał latami. Metodyczne, wręcz proceduralne podejście stopniowo odsłania przed nami jego skalę, ale twórcy nie epatują przy tym przemocą i drastycznymi szczegółami. Wolą skupić się na ludziach, czego efektem jest historia może mało efektowna, ale bardzo efektywna i uderzająca widza prosto w twarz z siłą większą niż sensacyjna konkurencja. [MP]

9. Droga do prawdy (nowość na liście)

„Droga do prawdy” (Fot. Apple TV+)

Jeśli „Kulawe konie” to dla was za mało, Apple TV+ przygotowało już potencjalnego następcę, mimo iż „Droga do prawdy” ma na razie do serialu z Garym Oldmanem równie daleko, co jej polski tytuł do oryginalnego „Down Cemetery Road”. Ekranizacja debiutanckiej powieści Micka Herrona posiada jednak kilka atutów, a przede wszystkim parę aktorek, które wnoszą dopiero kształtującą się historię na wyższy poziom. Oczywiście Emma Thompson i Ruth Wilson uniosłyby na swoich barkach każdą fabułę, ale liczymy, iż ich obecność nie będzie tu jedynym atutem. Zwłaszcza iż serial ma zdrowy dystans do samego siebie, a przyziemne problemy bohaterek traktuje równie poważnie, co konspirację w centrum opowieści. Na razie jesteśmy zaintrygowani i czekamy na więcej. [MP]

8. Minuta ciszy (spadek z 5. miejsca)

„Minuta ciszy” (Fot. CANAL+/Przemysław Pączkowski)

O ile wrześniowe odcinki zawierały sporo „sprzątania” po wydarzeniach z 1. sezonu, o tyle w minionym miesiącu „Minuta ciszy” to już ostre ruszenie z kopyta z nową pogrzebową wojną, w której Mietek Zasada (Robert Więckiewicz) i Jacek Wieczny (Piotr Rogucki) jednoczą siły, by pokonać Jerzego Pazerę (Grzegorz Wolf) i jego rodzinę. Wprawdzie październikowe odcinki ledwo są w stanie pomieścić masę zwrotów akcji, finał nadmiernie pędzi, a ofiarą padają emocje w sprawach poszczególnych klientów, ale za to dostajemy zniuansowanie głównych postaci, sporo absurdu, trochę makabry (likwidacja zbiorów instytutu) oraz fenomenalną sekwencję niczym z superprodukcji o zombie. I słodko-gorzkie, nieoczywiste zakończenie, zmuszające do refleksji nad tym, co widzieliśmy na ekranie. [KC]

7. Dyplomatka (powrót na listę)

„Dyplomatka” (Fot. Netflix)

„Dyplomatka” wróciła z najlepszym sezonem do tej pory. O ile w pierwszych sezonach mieliśmy więcej klimatów szpiegowskich w stylu „Homeland” i elementów komedii, teraz to klasyczna polityczna drama, która mniej stawia na twisty, a bardziej na opowiadanie o meandrach polityki i kosztach, jakie ponoszą jej uczestnicy w życiu prywatnym. W 3. sezonie Dyplomatka” oferuje cyniczny, bezlitosny i błyskotliwy wgląd w kulisy amerykańskiego „domu z kart”, ale też relacji między wielkimi mocarstwami. Serial zaskakuje raz po raz, po tym jak Keri Russell, Hal (Rufus Sewell) i Grace (Allison Janney) lądują w nowej sytuacji i muszą błyskawicznie się orientować. [MW]

6. To: Witajcie w Derry (nowość na liście)

„To: Witajcie w Derry” (Fot. HBO)

Na pojawienie się Pennywise’a we własnej osobie musimy jeszcze poczekać, ale „To: Witajcie w Derry” ma już do zaoferowania pełną gamę innych koszmarów. Serialowy prequel filmów na podstawie kultowej powieści Stephena Kinga zaczął się od mocnego uderzenia, a potem twórcy wcale nie zamierzali zwalniać tempa i… oszczędzać bohaterów. Odwagi i wyobraźni nie można im odmówić, a choć trudno przewidzieć, dokąd to podejście zaprowadzi, na razie przekłada się na całkiem udany start (nie licząc niedociągnięć w kwestii CGI), więc jesteśmy dobrej myśli. Trzymamy też kciuki, żeby za przerażającą kreatywnością poszedł równie dobry scenariusz, a cotygodniowe wizyty w Maine mają szansę okazać się prawdziwą ucztą nie tylko dla fanów twórczości mistrza grozy. [MP]

5. Dexter: Zmartwychwstanie (awans z 8. miejsca)

„Dexter: Zmartwychwstanie” (Fot. Showtime)

„Dexter: Zmartwychwstanie” to jedno z największych zaskoczeń tego roku. Październikowe odcinki przyniosły nam dużo frajdy, w miarę jak tytułowy bohater (Michael C. Hall) inwigilował klub seryjnych zabójców prowadzony przez miliardera granego przez Petera Dinklage’a. Wrażenie robi już sama plejada gwiazd, w wolnych chwilach zajmujących się morderczym biznesem w Nowym Jorku – Krysten Ritter, Eric Stonestreet, Neil Patrick Harris czy Uma Thurman w roli fixerki – a do tego nie są to najbardziej oczywiste castingi. To był czysty fun, a potem przyszło coś więcej. Klimat dawnego „Dextera” najbardziej dało się poczuć w 9. odcinku, kiedy to pożegnaliśmy jednego z dobrych znajomych i cóż to było za pożegnanie! „Dexter” po latach wypada zaskakująco dobrze pośród seriali znacznie od niego młodszych i świeższych. [MW]

4. Zbrodnie po sąsiedzku (awans z 9. miejsca)

„Zbrodnie po sąsiedzku” (Fot. Hulu)

Wprawdzie nie mieliśmy w październiku odcinka tak poruszającego jak ten poświęcony w całości Lesterowi (Teddy Coluca), ale za to dostaliśmy masę innych atrakcji: wizytę w rezydencja Basha Steeda (Christoph Waltz), misję w kasynie (który inny serial może w taką misję wysłać Meryl Streep, Da’Vine Joy Randolph i Dianne Wiest?!), skomplikowany świat Arconii widziany oczami robota i pełen wrażeń finał, rozwikłujący skumulowane zagadki. Przygody Charlesa (Steve Martin), Olivera (Martin Short) i Mabel (Selena Gomez) może i realizują co roku pewne schematy, jednak w 5. sezonie „Zbrodnie po sąsiedzku” to wciąż masa humoru, pożądana dawka ciepła i komfortu, a wszystko z imponującą obsadą na każdym planie. Zupełnie nie mamy dość, czekamy na Londyn! [KC]

3. Kulawe konie (utrzymana pozycja)

„Kulawe konie” (Fot. Apple TV+)

Niemal cały 5. sezon serialu na podstawie cyklu książek Micka Herrona przypadł na październik – i była to przygoda krótka, ale wciągająca, błyskotliwa i cyniczna. W napięciu towarzyszyliśmy eskalowaniu londyńskiego chaosu i festiwalowi niekompetencji wszelkich władz i służb, na których tle prowadzone przez Jacksona Lamba (Gary Oldman) Slough House wcale nie wypada szczególnie źle (chyba iż w końcówce 4. odcinka…). Jeszcze brudniejsza polityka, wielopiętrowe intrygi, przypadkowe ofiary, a wszystko niby w ramach gatunku, ale z zaskakującą świeżością. A choćby jeżeli River (Jack Lowden) wciąż ma pod górkę, to przynajmniej Taverner (Kristin Scott Thomas) wreszcie doczekała się sukcesu. „Kulawe konie” trzymają poziom. I tylko pingwinów żal! [KC]

2. Krzesła (nowość na liście)

„Krzesła” (Fot. HBO)

W październiku nie dotarliśmy choćby do połowy nowego serialu Tima Robinsona, a już widzimy, iż „Krzesła” to jedna z najoryginalniejszych propozycji tego roku. I w związku z tym pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu, bo trzeba lubić ten typ krindżowego humoru, ale my jesteśmy zdecydowanie „za”. W głowie sfrustrowanego Rona (Robinson) pozornie drobny incydent z firmowym krzesłem urasta do rangi tragedii i wielkiego spisku. A co najdziwniejsze, sporo tropów zaczyna wskazywać na to, iż coś tu faktycznie nie gra… Główny bohater serialu, w pogoni za – realną lub nie – tajemnicą, zacznie narażać nie tylko życie zawodowe, ale i rodzinę (pozornie szczęśliwą, ale też z problemami, powoli ujawniającymi się już w początkowych odcinkach). Dziwaczne, zaskakujące, a dla osób szukających serialowej świeżości – obowiązkowe! [KC]

1. Grupa zadaniowa (awans z 2. miejsca)

„Grupa zadaniowa” (Fot. HBO)

W zeszłym miesiącu “Grupa zadaniowa” była już o krok od zwycięstwa w rankingu, a wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, iż najlepsze w produkcji HBO dopiero przed nami. W drugiej połowie sezonu dostaliśmy nie tylko szybsze tempo i znacznie więcej tradycyjnej akcji, ale też zobaczyliśmy, jak spłaca się wykonana wcześniej fabularna podbudowa.

Znając bohaterów, kierujące nimi motywacje i trapiące ich problemy, z jeszcze większym napięciem śledziło się ekranowe dramaty, od których twórcy rzadko dawali nam chwilę wytchnienia. A gdy już nadchodziły, wcale nie oznaczało to końca emocji, ale zmianę ich charakteru z pełnego ekspresji na bardziej osobisty i intymny. Jak udało się pogodzić te sprzeczności ze sobą, zachowując pełnię mocy w każdej scenie? To wiedzą tylko Brad Ingelsby i jego ekipa – my możemy za to pogratulować i życzyć sobie jak najwięcej takich seriali. [MP]

Idź do oryginalnego materiału