Najważniejsze filmy o Agencie 007, które musisz zobaczyć

halorzeszow.pl 2 godzin temu

Historia postaci

Postać Jamesa Bonda narodziła się w wyobraźni Iana Fleminga na początku lat pięćdziesiątych XX wieku. Pisarz, przebywając w swojej jamajskiej posiadłości GoldenEye, szukał sposobu na odreagowanie wojennych doświadczeń i monotonii cywilnego życia. Fleming podczas II wojny światowej służył w brytyjskim wywiadzie marynarki wojennej, co dało mu dostęp do tajnych operacji, planów i szpiegowskich intryg. Wiele z tych autentycznych zdarzeń, nieco ubarwionych, trafiło później na karty powieści. Pierwsza książka, „Casino Royale”, ukazała się w 1952 roku i natychmiast przyciągnęła uwagę czytelników spragnionych opowieści o bohaterach w niepewnych czasach zimnej wojny.

Fleming chciał stworzyć postać, która byłaby „tępym narzędziem” w rękach rządu – skutecznego, pozbawionego zbędnych dylematów wykonawcę rozkazów. Szukając nazwiska dla swojego bohatera, pisarz sięgnął po leżący na jego biurku przewodnik ornitologiczny autorstwa niejakiego Jamesa Bonda. Uznał, iż to imię i nazwisko brzmi wystarczająco pospolicie, krótko i męsko, by pasować do agenta, który ma działać w cieniu, nie rzucając się w oczy, dopóki nie nadejdzie moment konfrontacji. Tak narodziła się legenda, która niedługo miała opuścić karty literatury i zagościć w kinach na całym świecie.

James Bond jest oficerem wywiadu wojskowego i komandorem-porucznikiem Royal Navy, oddelegowanym do pracy w MI6 – brytyjskiej służbie wywiadowczej (SIS). Jego znakiem rozpoznawczym jest numer 007. Prefiks „00” oznacza w uniwersum Fleminga elitarną sekcję agentów posiadających tak zwaną licencję na zabijanie. Oznacza to, iż agent 007 ma prawo użyć broni i odebrać życie w trakcie wykonywania misji, jeżeli uzna to za konieczne dla powodzenia zadania, bez konieczności uzyskiwania wcześniejszej zgody przełożonych. To uprawnienie definiuje jego status i stawia go ponad prawem w imię wyższego dobra, jakim jest bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii i jej sojuszników.

Przez lata postać ewoluowała. Literacki pierwowzór był człowiekiem dość ponurym, zniszczonym psychicznie, palącym ogromne ilości papierosów i traktującym kobiety w sposób, który dziś mógłby budzić kontrowersje. Gdy Bond trafił na ekran, producenci z Eon Productions postanowili nadać mu nieco więcej ogłady. Filmowy 007 stał się ucieleśnieniem elegancji. Nosi szyte na miarę garnitury, zna się na wykwintnych trunkach (słynne wstrząśnięte, niezmieszane martini z wódką), prowadzi najszybsze samochody i korzysta z gadżetów przygotowanych przez sekcję Q. Mimo tych zmian rdzeń postaci pozostał ten sam – to samotny wilk, lojalny wobec korony, gotów poświęcić wszystko dla wykonania zadania.

Otoczenie Bonda również stało się ikoną. Jego szef, znany jako M, reprezentuje surową dyscyplinę i biurokrację, z którą agent często wchodzi w drobne konflikty. Panna Moneypenny, sekretarka M, to jedyna kobieta, z którą łączy go stała, choć platoniczna relacja oparta na flirtach i niedopowiedzeniach. Z kolei Q (kwatermistrz) to głos rozsądku, który z irytacją patrzy, jak agent niszczy kolejny prototypowy sprzęt w terenie. Przeciwnicy Bonda to galeria barwnych złoczyńców – od megalomanów chcących przejąć władzę nad światem, po terrorystów finansowych i cyberprzestępców. Organizacja WIDMO (SPECTRE) i jej lider Ernst Stavro Blofeld to najsłynniejsi z nich, powracający w różnych inkarnacjach przez dekady.

Ewolucja Jamesa Bonda na srebrnym ekranie odzwierciedla zmiany zachodzące w społeczeństwie. W latach sześćdziesiątych walczył z komunistami i szalonymi naukowcami w dobie wyścigu kosmicznego. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych mierzył się z baronami narkotykowymi i zagrożeniem nuklearnym. Po upadku muru berlińskiego musiał odnaleźć się w nowej rzeczywistości geopolitycznej, gdzie wróg nie był już tak jasno zdefiniowany. Wreszcie, w XXI wieku, filmy zaczęły pokazywać jego bardziej ludzkie, wrażliwe oblicze, ból fizyczny i psychiczny, a także konsekwencje życia w ciągłym zagrożeniu. Mimo upływu czasu James Bond pozostaje symbolem stylu, odwagi i brytyjskości, a każde nowe otwarcie serii budzi ogromne emocje wśród fanów.

Aktorzy grający Bonda

Wybór aktora do roli agenta 007 jest zawsze jednym z największych wydarzeń w świecie kina. Od decyzji producentów zależy nie tylko sukces kasowy, ale też ton, jaki przybierze seria na kolejne lata. Każdy z aktorów nadał tej roli osobisty charakter, budując postać w oparciu o własną osobowość oraz ducha czasów, w których występował.

Do 2021 roku w oficjalnych produkcjach Eon Productions w postać tę wcieliło się sześciu aktorów:

  • Sean Connery (1962–1967, 1971) - dla wielu fanów Sean Connery pozostaje jedynym prawdziwym Bondem. To on nadał postaci charakter, który stał się punktem odniesienia na kolejne dekady. Szkot, który wcześniej pracował m.in. jako kierowca ciężarówki i polerowacz trumien, wniósł na ekran surową męskość połączoną z niespodziewaną gracją. Jego James Bond był drapieżnikiem w eleganckim garniturze. Connery potrafił być szarmancki, by ułamek sekundy później bezwzględnie wyeliminować przeciwnika. Jego kreacja w „Doktorze No” ustawiła poprzeczkę na niebotycznym poziomie. Widzowie pokochali jego sarkastyczne poczucie humoru i naturalność, z jaką poruszał się w świecie luksusu, mimo swojego robotniczego pochodzenia. Wystąpił łącznie w sześciu oficjalnych filmach (powrócił w „Diamenty są wieczne”), a także w jednej nieoficjalnej produkcji „Nigdy nie mów nigdy” – która była swoistym remakiem „Operacji Piorun”.

  • George Lazenby (1969) - najmniej znany odtwórca, George Lazenby, zagrał agenta 007 tylko raz – w filmie „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”. Australijski model bez wcześniejszego doświadczenia aktorskiego stanął przed trudnym zadaniem zastąpienia Connery’ego. Jego Bond był bardziej fizyczny (Lazenby sam wykonywał większość scen kaskaderskich) i, co ciekawe, bardziej wrażliwy. W jego interpretacji agent 007 po raz pierwszy tak mocno się zakochuje, a film kończy się tragicznym, emocjonalnym finałem, który był ewenementem w tamtych czasach. Choć przez lata krytykowany, dziś Lazenby jest doceniany za wniesienie do serii ludzkiego pierwiastka, a jego jedyny film często trafia na szczyty rankingów fanów. Zrezygnował z roli dobrowolnie, błędnie zakładając, iż era agentów w garniturach dobiega końca w epoce dzieci kwiatów.

  • Roger Moore (1973–1985) - Roger Moore przejął pałeczkę w momencie, gdy seria potrzebowała nowego oddechu. Jako najstarszy aktor debiutujący w tej roli (miał 45 lat przy „Żyj i pozwól umrzeć”), postanowił nie kopiować Connery’ego, ale stworzyć własną, lżejszą wersję postaci. Bond w wykonaniu Moore’a to dżentelmen z nienagannymi manierami, który z każdej opresji wychodzi z uśmiechem i uniesioną brwią. Jego era to czas największego rozmachu, humoru, a czasem wręcz autoparodii. Filmy z jego udziałem były pełne egzotycznych lokacji i niesamowitych gadżetów. Roger Moore sprawił, iż filmy o Jamesie Bondzie stały się idealną rozrywką rodzinną, dystansując się od brutalności literackiego pierwowzoru. Zagrał w siedmiu produkcjach i stał się dla całego pokolenia „ich” Bondem.

  • Timothy Dalton (1987–1989) - po lekkim i zabawnym stylu Moore’a, producenci i Timothy Dalton postanowili wrócić do korzeni. Walijski aktor, z solidnym warsztatem szekspirowskim, sięgnął bezpośrednio do powieści Fleminga. Jego James Bond był mroczny, spięty, często zmęczony swoją pracą i niechętny do zabijania – choć robił to z zimną precyzją. Dalton odrzucił playboyowską otoczkę na rzecz realizmu. W filmach takich jak „W obliczu śmierci” czy „Licencja na zabijanie” widzimy agenta, który krwawi, poci się i działa pod wpływem osobistej vendetty. Choć pod koniec lat 80. widzowie nie byli w pełni gotowi na tak poważnego bohatera, po latach kreacja Daltona zyskała ogromne uznanie, będąc prekursorem stylu, który później rozwinął Daniel Craig.

  • Pierce Brosnan (1995–2002) - po długiej przerwie spowodowanej problemami prawnymi, seria wróciła w połowie lat 90. z Pierce’em Brosnanem. Irlandzki aktor wydawał się łączyć najlepsze cechy swoich poprzedników: miał w sobie elegancję Connery’ego, humor Moore’a i odrobinę wrażliwości Lazenby’ego. Jego debiut w „GoldenEye” był spektakularnym sukcesem, wprowadzając Bonda w erę postzimnowojenną. Brosnan świetnie odnajdywał się w kinie akcji, wyglądając wiarygodnie zarówno w smokingach, jak i w kamizelce kuloodpornej. Jego Bond był pewny siebie, czasem nieco arogancki, ale niezwykle skuteczny. Choć jakość scenariuszy w jego późniejszych filmach bywała nierówna, sam aktor zawsze bronił się charyzmą, stając się twarzą agenta 007 dla pokolenia dorastającego na przełomie wieków.

  • Daniel Craig (2006–2021) - wybór Daniela Craiga wywołał początkowo kontrowersje – blondyn o nieoczywistej urodzie wydawał się nie pasować do wizerunku wysokiego bruneta. Jednak jego debiut w „Casino Royale” zamknął usta krytykom. Craig zaprezentował Bonda surowego, brutalnego, a jednocześnie głęboko zranionego emocjonalnie. To agent 007 na miarę XXI wieku: omylny, krwawiący, ale nieustępliwy. W trakcie swojej kadencji Craig przeprowadził postać przez pełen łuk fabularny – od zdobycia statusu 00, przez traumy przeszłości, aż po ostateczne poświęcenie. Jego filmy charakteryzują się ciągłością fabularną i głębszym rysem psychologicznym. Daniel Craig pożegnał się z rolą w filmie „Nie czas umierać”, pozostawiając serię w ciekawym punkcie i stawiając poprzeczkę bardzo wysoko dla swojego następcy.

Warto wspomnieć, iż w nieoficjalnej parodii „Casino Royale” z 1967 roku w rolę Jamesa Bonda wcielił się David Niven, a w radiowych adaptacjach głosu agentowi użyczali inni aktorzy. Jednak to ta szóstka stworzyła kanon, który znamy z kina.

Najważniejsze filmy

Przy tak obszernej bibliotece tytułów wybór odpowiedniego seansu bywa wyzwaniem. Zamiast oglądać wszystkie 25 produkcji chronologicznie, można zaufać „głosowi ludu”. Poniższe zestawienie opiera się na aktualnych ocenach użytkowników serwisu IMDb – największej bazy filmowej na świecie. To właśnie te produkcje zyskały największe uznanie milionów widzów, łącząc w sobie świetne scenariusze, zapadające w pamięć kreacje aktorskie i realizacyjny kunszt.

Lista ta stanowi gotową odpowiedź na pytanie, które filmy o Jamesie Bondzie warto zobaczyć w pierwszej kolejności:

  • "Casino Royale" (2006) - Ocena IMDb: 8,0/10

Absolutny lider rankingów i obraz, który tchnął nowe życie w postać agenta 007. Daniel Craig debiutuje tu w roli Bonda, który dopiero co otrzymał status „00”. Widzowie docenili tę produkcję za zdecydowane odejście od komiksowej konwencji na rzecz surowego realizmu. Zamiast niewidzialnych samochodów postawiono na brutalne walki wręcz, pot i krew. Fabuła skupia się na turnieju pokerowym w tytułowym kasynie, gdzie Bond mierzy się z Le Chiffre’em. Jednak to relacja z Vesper Lynd, pełna chemii i tragizmu, sprawia, iż jest to najlepiej oceniany film w historii serii. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich, kto chce zrozumieć współczesną inkarnację bohatera.

  • "Skyfall" (2012) - Ocena IMDb: 7,8/10

Wizualne arcydzieło stworzone na 50-lecie obecności Bonda na srebrnym ekranie. Reżyser Sam Mendes stworzył dzieło, które wykracza poza ramy typowego kina akcji. Bond, zmęczony i postarzony, musi bronić M przed zemstą byłego agenta – Raoula Silvy. Film zachwyca zdjęciami i warstwą muzyczną. „Skyfall” zyskał uznanie za pogłębienie psychologii postaci oraz finał, który zabiera bohatera do jego szkockich korzeni. To rzadki przykład blockbustera, który posiada artystyczną duszę.

  • "Goldfinger" (1964) - Ocena IMDb: 7,7/10

Klasyka w najczystszej postaci. Uznaje się, iż jest to film będący kwintesencją „bondowskiego stylu”. Sean Connery prezentuje się tu w szczytowej formie. Na ekranie pojawia się charyzmatyczny złoczyńca planujący skazić złoto w Fort Knox, jego niemy pomocnik Oddjob z zabójczym kapeluszem oraz kultowy Aston Martin DB5 z katapultą. To właśnie ta produkcja ustaliła standardy, z których seria czerpie do dziś. Słynna scena z laserem na zawsze zapisała się w historii kina.

  • "Pozdrowienia z Rosji" (1963) - Ocena IMDb: 7,3/10

Drugi film z Seanem Connerym, ceniony szczególnie przez fanów klasycznych thrillerów szpiegowskich. Brakuje tu wielkich wybuchów, jest za to gęsta atmosfera zimnowojennego napięcia. Bond rusza do Stambułu, by przejąć radziecką maszynę szyfrującą, nie wiedząc o pułapce zastawionej przez organizację WIDMO. Film słynie z jednej z najlepszych scen walki w historii cyklu (starcie w przedziale Orient Expressu). Wysoka ocena wynika z doskonałego scenariusza i trzymania w napięciu od pierwszej do ostatniej minuty.

  • "Nie czas umierać" (2021) - Ocena IMDb: 7,3/10

Pożegnanie Daniela Craiga z rolą wywołało ogromne emocje, co przełożyło się na wysokie noty. To najdłuższy film w serii, domykający wszystkie rozpoczęte wątki. Bond, przebywający na emeryturze na Jamajce, zostaje wciągnięty w misję ratowania naukowca, co prowadzi do konfrontacji z tajemniczym Safinem. Produkcja ta jest doceniana za odwagę w prowadzeniu narracji i emocjonalny ładunek, jakiego wcześniej w tej serii nie było. Seans pozwala przekonać się, jak kończy się jedna z najważniejszych er w historii agenta 007.

  • "Doktor No" (1962) - Ocena IMDb: 7,2/10

Film, od którego wszystko się zaczęło. Choć z dzisiejszej perspektywy może wydawać się skromny budżetowo, posiada niesamowity urok. Sean Connery po raz pierwszy przedstawia się słynnym: „Bond. James Bond”. Agent bada sprawę na egzotycznej Jamajce, mierząc się z naukowcem pracującym dla WIDMA. Widzowie wciąż chętnie wracają do tego tytułu, by zobaczyć narodziny legendy. To fundament, na którym zbudowano całe imperium Eon Productions.

  • "GoldenEye" (1995) - Ocena IMDb: 7,2/10

Wielki powrót Bonda w latach 90. Pierce Brosnan udowodnił, iż agent 007 ma rację bytu również po upadku Związku Radzieckiego. Film jest dynamiczny, nowoczesny i pełen spektakularnych scen kaskaderskich. Bond musi powstrzymać byłego przyjaciela przed użyciem broni satelitarnej. Wysoka ocena to zasługa idealnego balansu między akcją a humorem. Dla wielu odbiorców jest to produkcja kultowa.

  • "Szpieg, który mnie kochał" (1977) - Ocena IMDb: 7,0/10

Najwyżej oceniany film z Rogerem Moore’em w roli głównej. To widowisko pełną gębą, w którym Bond łączy siły z rosyjską agentką, by powstrzymać szaleńca marzącego o podwodnym świecie. Produkcja ta jest uwielbiana za lekkość, humor i postać „Szczęk” (Jaws) – olbrzyma o stalowych zębach. Scena, w której biały Lotus Esprit wjeżdża do morza i zamienia się w łódź podwodną, to magia kina w czystej postaci. Jest to idealna propozycja dla poszukujących czystej rozrywki i przygody.

Kolejność oglądania filmów

Dla nowego widza wejście w świat 25 filmów może być przytłaczające. Istnieje kilka sposobów dotyczących tego, jak najlepiej poznawać przygody agenta 007, jednak najrozsądniejszym podejściem jest trzymanie się kolejności premier.

Oglądanie filmów zgodnie z datą produkcji pozwala obserwować nie tylko rozwój samej postaci, ale też ewolucję kina. Widzimy, jak zmieniały się techniki realizacyjne, jak ewoluowała rola kobiet (od „dziewczyn Bonda” będących tylko ozdobą, po równorzędne partnerki), i jak seria komentowała aktualną sytuację polityczną. Zaczynając od „Doktora No”, poznajemy klasyczny styl Connery'ego, następnie przechodzimy przez eksperyment z Lazenbym, lekkie kino Moore'a, surowość Daltona, nowoczesność Brosnana, aż po psychologiczną głębię Craiga.

Warto jednak pamiętać o pewnych ciągłościach fabularnych. Większość filmów od 1962 do 2002 roku to luźne historie. Można obejrzeć „Goldfingera” nie znając „Doktora No” i nie straci się wątku. Istnieje jednak jeden istotny wyjątek w klasycznej serii – motyw organizacji WIDMO i Blofelda przewija się od wczesnych filmów z Connerym („Pozdrowienia z Rosji”, „Operacja Piorun”), znajduje kulminację w „Żyje się tylko dwa razy”, ma tragiczny finał w „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”, a jego echa wybrzmiewają w „Diamentach są wieczne” i na początku „Tylko dla twoich oczu”. Dlatego te filmy warto oglądać w sekwencji.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku filmów z Danielem Craigiem. Tutaj chronologia jest niezbędna. „Casino Royale” to początek historii, a każdy kolejny film (jak „007 Quantum of Solace”, „Skyfall”, „Spectre”, „Nie czas umierać”) bezpośrednio nawiązuje do wydarzeń i postaci z poprzednich części. Oglądanie ich nie po kolei zepsuje odbiór i sprawi, iż motywacje bohatera będą niezrozumiałe. Era Craiga to jeden duży, pięcioaktowy film.

W przypadku braku czasu w zapoznanie się ze wszystkimi 25 produkcjami, alternatywnym rozwiązaniem jest wybór ścieżki „The Best of”, pozwalającej na szybki przegląd najważniejszych motywów. Rozpoczęcie seansu od „Goldfingera” pozwoli na poznanie kwintesencji stylu serii. Następnie warto uwzględnić „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości”, by dostrzec inny wymiar postaci, oraz „Szpiega, który mnie kochał”, stanowiącego przykład czystej, widowiskowej rozrywki. „GoldenEye” to idealny reprezentant kina lat 90, natomiast „Casino Royale” oraz „Skyfall” stanowią absolutną podstawę współczesnego podejścia do tematu. Taki dobór tytułów gwarantuje uzyskanie pełnego obrazu różnorodności, jaką oferuje ta saga.

Wielu widzów zadaje sobie również pytanie o przyszłość marki po definitywnym zakończeniu ery Daniela Craiga w 2021 roku. w tej chwili cykl znajduje się w fazie koncepcyjnej przebudowy. Producenci z Eon Productions wielokrotnie podkreślali, iż wybór nowego odtwórcy roli 007 to proces wymagający nie tylko castingu, ale przede wszystkim ponownego „wymyślenia” bohatera, by pasował do realiów drugiej połowy lat 20. XXI wieku. Choć w przestrzeni medialnej nie brakuje spekulacji, oficjalne prace na planie 26 filmu jeszcze nie ruszyły, a twórcy dają sobie czas na przygotowanie nowego otwarcia, które ma ukształtować serię na kolejne dekady.

James Bond to fenomen wykraczający poza ramy zwykłej rozrywki. Niezależnie od preferencji – czy bliższa sercu jest klasyka lat 60, czy nowoczesne, dynamiczne kino akcji – w każdym filmie o przygodach agenta 007 zawsze można odnaleźć fascynujące elementy. To istotny fragment historii kina, który wciąż żyje i ewoluuje. Sięgnięcie po jeden z tytułów to przepustka do świata, w którym niebezpieczeństwo nosi znamiona elegancji, a dobro – mimo licznych przeszkód – ostatecznie triumfuje nad złem.

Idź do oryginalnego materiału