Najpiękniejszy polski film o miłości trafił właśnie na Netflixa! Absolutnie zachwyca, ale daleko mu do typowego romansu

glamour.pl 3 dni temu
Zdjęcie: fot. materiały prasowe


W tym artykule: „Światłoczuła” – recenzja „Światłoczuła” – gdzie oglądać? Robert to młody, ale już uznany fotograf, dla którego praca jest absolutnym priorytetem — poświęca jej niemal całe swoje życie. Agata z kolei jest osobą niewidzącą, co oczywiście ma wpływ na jej codzienność, ale nie stanowi jej ograniczenia ani nie definiuje jej. Zajmuje się pracą z młodzieżą w ośrodku wychowawczym, a poza tym pasjonuje się nurkowaniem — to właśnie pod wodą czuje się najbardziej sobą. Kiedy los krzyżuje ich drogi, wszystko ulega zmianie. Ich relacja staje się początkiem niezwykłej, nieszablonowej historii miłosnej. „Światłoczuła” zdecydowanie wyróżnia się na tle klasycznych romansów — i to właśnie jest jej największym atutem. Dobra wiadomość! Produkcja jest już dostępna na Netflixie, więc jeżeli jeszcze nie mieliście okazji jej zobaczyć, teraz jest na to idealny moment. Najpierw przeczytajcie jednak naszą recenzję. „Światłoczuła” – recenzja Prawdziwa miłość bywa trudna, wymaga ciągłej pracy i chęci z obu stron. Z drugiej strony wsparcie partnera bądź partnerki sprawia, iż niektóre ograniczenia przestają istnieć albo chociaż przestają przypominać przepaść, której nie da się przeskoczyć. Relacja Agaty i Roberta też taka jest. Muszą nauczyć się siebie. Pochodzą z dwóch różnych światów – je też muszą poznać, otworzyć się na nie, a następnie zaakceptować. Pozwolić drugiej osobie być sobą, nikogo nie udawać. Tadeusz Śliwa serwuje nam historię nie tylko piękną, ale również, a może choćby przede wszystkim bardzo mądrą. Taką, która zostaje z nami na długo i dodatkowo przypomina, co tak naprawdę liczy się w życiu. Wzruszenia podczas seansu są w zasadzie gwarantowane. Jednak „Światłoczuła” nie jest pozbawiona momentów, wywołujących uśmiech. Ten film należy do Matyldy Giegżno i Ignacego Lissa. Niewątpliwie najtrudniejsze zadanie miała aktorka, która zmierzyła się z nie lada wyzwaniem w postaci niepełnosprawności swojej bohaterki. I absolutnie dała radę. Jak przyznała w wywiadzie dla Glamour, długo przygotowywała się do tej roli. Co więcej, współpracowała z Polskim Związkiem Niewidomych, by jak najlepiej zrozumieć osoby niewidzące, a dzięki temu jak najdokładniej przenieść ich emocje i doświadczenia na ekran. Jej ekranowemu partnerowi również należą się brawa. Roberta można nie polubić. Jednak właśnie tak została skonstruowana ta postać, a Ignacy Liss totalnie ją udźwignął. Oboje grają tak, iż nie sposób im nie wierzyć. Trzeba wspomnieć o jeszcze jednej perle w „Światłoczułej”, a mianowicie o Bartłomieju Deklewie, grającym Igora – przyjaciela i asystenta głównej bohaterki. To kolejna rola w jego dorobku (po „Absolutnych debiutantach” czy „#BringBackAlice”), którą udowadnia, iż jest artystą wszechstronnym. jeżeli tak wygląda przyszłość rodzimej branży filmowej, jestem o nią spokojna. Gra aktorska to wielka wartość tej produkcji. Natomiast mocnych elementów jest więcej. Po pierwsze zdjęcia autorstwa Michała Englerta. Piękne i przemyślane. Po drugie muzyka, za którą odpowiadają Kaśka Sochacka, Kortez oraz Olek Świerkot. Produkcję promuje utwór „Strona B”, który pochodzi z albumu „Ta druga” z repertuaru wspomnianej artystki. Można usłyszeć go m.in. w zwiastunie. Ten z kolei znajdziecie poniżej. Gwarantuję, iż choćby oglądając ten trwający dwie minuty film, poczujecie ścisk w żołądku, a do waszych oczu napłyną łzy. Dużo łez. Oglądając „Światłoczułą”, widać, iż reżyser Tadeusz Śliwa ma na koncie nie tylko produkcje pełnometrażowe („(Nie)znajomi” i „Gang zielonej rękawiczki”), ale również krótkie formy, na czele z reklamami. Choć niektórzy mogą się doczepić do tego, iż niektóre wątki zostały tu jedynie muśnięte (jak np. relacja Agaty z jej rodzicami), ja pokuszę się o stwierdzenie, iż prowadzenie tej historii w tak dynamiczny sposób, idealnie wpisuje się w sposób konsumowania treści przez młodszych widzów. Staje także w kontrze do mody na tworzenie długich, kilkugodzinnych filmów. „Światłoczuła” – gdzie oglądać? Film „Światłoczuła” zadebiutował na początku tego roku, dokładnie 24 stycznia 2025 roku. Podobnie jak wiele innych tytułów, najpierw trafił do kin, a dopiero później został udostępniony w streamingu. Zgodnie z oficjalnymi danymi, seanse kinowe przyciągnęły imponującą liczbę 150 tysięcy widzów. A skoro o streamingu mowa... Najnowszy film w reżyserii Tadeusza Śliwy można już oglądać na TVP VOD w formie płatnego wypożyczenia. Warto jednak zaznaczyć, iż od wczoraj, 24 kwietnia, produkcja dostępna jest także na Netflixie. jeżeli wahacie się, czy warto poświęcić jej czas — zapewniam, iż tak. To seans, którego nie będziecie żałować.
Idź do oryginalnego materiału