Najlepsze występy w serialach w 2025 roku. Rhea Seehorn, Noah Wyle, gwiazdor "Dojrzewania" i inni

serialowa.pl 2 godzin temu

Za nami kolejny mocny aktorsko rok w serialach. Na naszej liście najlepszych występów z 2025 roku doceniamy m.in. role „Pluribusa”, „The Pitt”, „Dojrzewania” i „Rozdzielenia”.

Alexander Skarsgård – Pamiętniki Mordbota

„Pamiętniki Mordbota” (Fot. Apple TV+)

Nasz ulubiony robot roku 2025 nie byłby nim pewnie bez tej kreacji aktorskiej. Alexander Skarsgård sprostał tu trudnemu wyzwaniu. Wszak „Pamiętniki Mordbota” to opowieść o kimś nierozumiejącym emocji, charakteryzującym się kamienną twarzą choćby wtedy, gdy ludzka część załogi ulega euforii lub panice. Równocześnie aktor doskonale oddał ewolucję, jaką przechodzi mechaniczny ochroniarz – od kogoś obojętnego na wszystko poza ulubionymi serialami i z politowaniem patrzącego na nieracjonalne poczynania pracodawców po cenionego członka ekipy, budującego więzi z innymi, bojącego się prawdy na swój temat i samodzielnie podejmującego decyzję, by wyruszyć w nieznane. Z góry wpisana w rolę oszczędność środków – a takie bogactwo emocji. [KC]

Genevieve O’Reilly – Andor

„Andor” (Fot. Lucasfilm/Disney+)

W 2. sezonie „Andora” nie brakuje znakomitych kreacji po obydwu stronach galaktycznego konfliktu, ale my stawiamy na przedstawicielkę Rebelii, którą Mon Mothma staje się w toku iście dramatycznych zdarzeń. Przebywając drogę od działającej oficjalnymi kanałami polityczki, do porzucającej dotychczasowe życie rebeliantki, Genevieve O’Reilly świetnie portretuje zachodzącą w bohaterce zmianę. Nieważne, czy towarzyszymy jej w chwili zapomnienia w tańcu, czy na senackiej mównicy, skąd bohatersko stawia czoła samemu Imperatorowi, jest zawsze w stu procentach wiarygodna, skrywając pod powierzchnią znacznie więcej emocji, niż widać na pierwszy rzut oka. jeżeli do tej pory ktoś miał jeszcze wątpliwości, co do znaczenia tej postaci dla Rebelii, tym występem zostały one rozwiane. [MP]

Noah Wyle – The Pitt

„The Pitt” (Fot. HBO Max)

Mamy świadomość, iż po zakończeniu „Ostrego dyżuru” Noah Wyle nie próżnował, grając choćby we „Wrogim niebie” czy w „Bibliotekarzach”. Jednak dopiero tegoroczne „The Pitt” sprawiło, iż zamiast wciąż widzieć w nim Johna Cartera, świat wreszcie zobaczył kogoś nowego, równie wielowymiarowego i budzącego równie silne emocje (a aktor pierwszy raz dostał Emmy). Grany przez Wyle’a dr Robby to buntownik wobec biurokracji, ale też mentor i opoka dla zespołu pittsburskiego szpitala. Jednak ta opoka pod wpływem pandemicznych strat i nieprzewidzianych nowych kryzysów zaczyna się kruszyć. Z 1. sezonu serialu HBO Max niewątpliwie zapamiętamy przede wszystkim dramatyczną scenę załamania w 13. odcinku, ale Wyle swoją przemyślaną grą subtelnie zapowiadał je od początku trudnego dyżuru. [KC]

Aimee Lou Wood – Biały Lotos

„Biały Lotos” (Fot. HBO)

Każdy sezon „Białego Lotosu” to wylęgarnia kapitalnych aktorskich kreacji, a sypiące się jak z rękawa nominacje do nagród dla 3. sezonu tylko to potwierdzają. My ze znakomitego grona najbardziej doceniamy Aimee Lou Wood, której Chelsea wyróżnia się na tle większości gości. Pogodna, wrażliwa, uduchowiona w dobrym tego słowa znaczeniu – nie do takich bohaterów jesteśmy tu przyzwyczajeni i również dlatego rola brytyjskiej aktorki najmocniej zapadła nam w pamięć. Emanując pozytywną energią, która tak mocno kontrastuje z całą resztą postaci na czele z jej zmagającym się z licznymi demonami partnerem, Chelsea jest jak spokojna wyspa pośrodku wzburzonego oceanu. Choć więc na pozór nie wyróżnia się w barwnym towarzystwie, w naszej pamięci przetrwa znacznie dłużej od innych. [MP]

Mark Ruffalo – Grupa zadaniowa

„Grupa zadaniowa” (Fot. HBO)

Niczego nie odbierając licznym filmowym kreacjom, gdyby Mark Ruffalo grał tylko w serialach, telewizja byłaby lepszym miejscem. Inna sprawa, iż gdyby dobierał role według dotychczasowego klucza, pewnie wykończyłby się psychicznie, bo pamiętne występy w „To wiem na pewno” i ten najnowszy w „Grupie zadaniowej” nie zaliczają się do lekkich, łatwych i przyjemnych. W tym drugim przypadku Ruffalo wcielił się w agenta FBI Toma Brandisa, stając na czele dużej i praktycznie pozbawionej słabych punktów obsady, a choć zwłaszcza Tom Pelphrey dotrzymywał mu kroku, my wyróżniamy jednak bardziej doświadczonego aktora. Znów udowodnił, iż role depresyjnych, steranych życiem i zmagających się z setką problemów naraz bohaterów są dla niego stworzone. Współczujemy, ale prosimy o więcej. [MP]

Tramell Tillman – Rozdzielenie

„Rozdzielenie” (Fot. Apple TV+)

O ile w 1. sezonie „Rozdzielenia” pan Milchick był intrygującą i enigmatyczną postacią drugoplanową, o tyle w kontynuacji jego znaczenie wyraźnie wzrosło, a wraz z awansem bohatera jeszcze mocniej wybił się też Tramell Tillman. Musząc balansować pomiędzy niezadowolonym szefostwem i nieułatwiającymi mu życia rafinerami danych, Milchick z coraz większym trudem skrywał targające nim uczucia, a Tillman znakomicie oddawał jego stopniowo wypełzający na zewnątrz wewnętrzny niepokój. Dodając nowe, wcześniej nieznane warstwy do wydawało się, iż pozbawionej ich postaci, aktor udanie przeszedł drogę od korporacyjnego osiłka do kogoś więcej, a na dodatek znów mógł zaprezentować swoje taneczne umiejętności, tym razem w zestawie z całą orkiestrą. jeżeli za coś dostawać Emmy, to właśnie za to. [MP]

Michelle Williams – Kwestia seksu i śmierci

„Kwestia seksu i śmierci” (Fot. FX)

W tym wypadku nie ma mowy o zaskoczeniu – to raczej spełnione oczekiwania. Ale za to jak spełnione! Michelle Williams pięciokrotnie była nominowana do Oscara, zdobyła dwa Złote Globy, a „Kwestia seksu i śmierci” może przynieść jej kolejne wyróżnienia (choć przy Emmy aktorka musiała uznać wyższość Cristin Milioti). Jako postawiona wobec ostatecznej diagnozy Molly Williams pokazała wiele oblicz swojej bohaterki, mierzącej się z sytuacją graniczną, a przede wszystkim była w stanie zapewnić miniserialowi założony tragikomiczny ton. Mimo traumy i choroby Molly błyskotliwie komentuje swoją sytuację, rzuca się w wir tłumionych dotąd pragnień i odważnie przepracowuje wyparte rozdziały życia – a grająca ją aktorka z niezwykłym wyczuciem nadąża za wszystkimi emocjonalnymi przeskokami. [KC]

Ethan Hawke – Mroki Tulsy

„Mroki Tulsy” (Fot. FX)

Ethan Hawke pracował już ze Sterlinem Harjo przy okazji gościnnej roli w „Reservation Dogs” i najwyraźniej spodobał się na tyle, iż twórca skorzystał z jego usług ponownie, tym razem w większym wymiarze. Ze świetnym skutkiem, bo wcielając się w „Mrokach Tulsy” w Lee Raybona, dziennikarza, którego dociekliwość zwykle wpędza go w kłopoty, aktor stworzył jedną z lepszych kreacji w swojej bogatej karierze. Wyposażony w kompas moralny, ale i charakterek, który działa wszystkim na nerwy, Lee często obrywa za swoje przekonania, w przerwach od lizania ran prezentując inne, bardziej wrażliwe oblicze. W obydwu będąc równie wiarygodnym, Hawke przyciąga wzrok i skupia na sobie uwagę, mimo iż w serialu nie brakuje świetnych kreacji – obyśmy mogli go w nim oglądać jak najdłużej. [MP]

Rhea Seehorn – Pluribus

„Pluribus” (Fot. Apple TV)

Fani „Better Call Saul” wiedzieli, co potrafi Rhea Seehorn – i mogli tylko się irytować, iż nagrodowe gremia za rzadko ją doceniają. Teraz aktorka znów współpracuje z Vince’em Gilliganem, tym razem będąc już na pierwszym planie, i trzeba mieć nadzieję, iż za rolę Carol dostanie więcej uznania. „Pluribus” daje Seehorn wspaniałą okazję, by zagrać kobietę reagującą na totalny koniec znanego jej świata – na dodatek reagującą wbrew temu, czego wszyscy się po niej spodziewają. Aktorka świetnie oddaje żałobę, frustrację, samotność Carol, ale też jej dystans do skumulowanych absurdów, nieraz wręcz cynizm lub malkontenctwo. Wszystko tu mamy, czasem zebrane w imponującej miniaturze – jak w odcinku „The Gap”, który Seehorn potrafi genialnie unieść, będąc na ekranie niemal cały czas w pojedynkę. [KC]

Owen Cooper – Dojrzewanie

„Dojrzewanie” (Fot. Netflix)

Czekające na rozstrzygnięcia nominacje do Critics Choice Awards i Złotych Globów, a na koncie statuetka Emmy, na dodatek z rekordem? Popieramy wszelkie laury, które zbiera Owen Cooper. A przypomnijmy, iż „Dojrzewanie” to jego debiut! Bardzo młody aktor udźwignął rolę pełną kontrastów, do końca każąc widzom rozmyślać, czy Jamie to zaledwie chłopiec, który wbrew swojej naturze popełnił zbrodnię, czy niebezpieczny człowiek, który dorosnąć może do innych strasznych czynów. Ekranowy Jamie śle niewinne spojrzenia, by w momencie wybuchnąć złością i wywołać niepewność choćby u zaprawionej w bojach psycholożki. Aktor wchodził na plan jako niedoświadczony czternastolatek. Dziś ledwo skończył lat szesnaście i ma otwartą drogę do wielkiej kariery – już niedługo zobaczymy go w filmie jako młodego Heathcliffa. [KC]

Idź do oryginalnego materiału