Jesienne przesilenie daje już się we znaki. Na dworze robi się coraz chłodniej, liście spadają z drzew, a dni stają się znacznie krótsze. Jednak dzięki temu optycznie wydłużają się wieczory, które możemy poświęcić na uwolnienie się od przeszywającej mrozem codzienności i ucieczkę do świata filmów. Takie seanse być może wpłyną pozytywnie na nasze postrzeganie jesieni, dodadzą tej ponurej porze roku nieco uroku i szczyptę niezwykłości. Natomiast pojawiające się na naszych ekranach jesienne kadry sprawią, iż dostrzeżemy, iż ta kinowa magia ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
Poniższa lista meandruje między znanymi klasykami, które są esencją jesieni, i mniej znanymi perełkami, zachwycającymi od pierwszych kadrów. To recepta na pierwsze symptomy przesilenia jesiennego. Zatem weźcie kubek gorącej herbaty w dłoń, przygotujcie ulubiony kocyk i zatraćcie się na dwie godziny w którejś z nastrojowych propozycji!
Zobacz również:
Najlepsze polskie filmy, część I: 1929-1969
Minuta ciszy – recenzja 2. sezonu. Wieczne Zasady
Najlepsze filmy lat 90-tych
Najlepsze polskie seriale
Fantastyczny Pan Lis – Wes Anderson (2009)

To dzieło Wesa Andersona może śmiało wpisać się w kanon jesiennych, ponadczasowych propozycji. Zawiera w sobie wszystkie wyznaczniki comfort movie i wprowadza nas w świat perfekcyjnie skrojonej animacji, która paletą kolorów i nietuzinkowym komizmem ociepli choćby najchłodniejsze wieczory. Wędrując między kadrami, poznajemy zwierzęce historie rezonujące również w naszych dwunożnych życiach. Utożsamiamy się z upersonifikowanymi postaciami, napawamy wzrok drobnymi detalami i zanurzamy się w jesiennej atmosferze, ale przede wszystkim na chwilę zapominamy o mrozie za oknem.
Totalna Magia – Griffin Dunne (1998)

Jaka pora jest lepsza na oglądanie filmów o czarownicach niż jesień? Chłodne wieczory tym bardziej mobilizują nas, aby zatracić się w magicznych uniwersach. Totalna magia nie tylko doda iskierki nadzwyczajności do naszej codzienności, ale zapewni również powiew komizmu z nutą romantyzmu. Poza tym duet Sandry Bullock i Nicole Kidman to połączenie, którego nikt się nie spodziewał, a jednak każdy potrzebował.
Edward Nożycoręki – Tim Burton (1990)

Powrót do znanych i lubianych klasyków to przepis na komfortowy, jesienny seans. Z pewnością Edward Nożycoręki (jak i pozostałe dzieła Tima Burtona) do takich pozycji należy. Reżyser w wyjątkowy sposób ukazuje odwieczny motyw zakazanej miłości, która w tym przypadku jest również wręcz kwintesencją delikatności. Wizualnie cieszy oko, ale i porusza serce, bo chyba każdy choć raz w życiu czuł się nie na miejscu, niczym słoń w składzie porcelany lub jak Edward Nożycoręki w małym miasteczku, wśród wrogo nastawionych do niego mieszkańców.
Ze śmiercią jej do twarzy – Robert Zemeckis (1992)

Gdy dni robią się coraz krótsze, okazuje się, iż najciemniej nie jest pod latarnią, a w blasku hollywoodzkich reflektorów. Zemeckis w nieco prześmiewczy sposób ukazuje życie gwiazd, które nie mogą pogodzić się, iż pieniędzmi nie wygrają z odwiecznym prawem natury i upływającym czasem. Film magiczny nie tylko w zakręconej fabule, ale również w formie, która zachwyca i karmi widzów obrazami, jak na Hollywood przystało. Trudno też nie wspomnieć o duecie Meryl Streep i Goldie Hawn, które w elektryzujący sposób karykaturują rywalizację, zazdrość i wszystko, co pomiędzy.
Dosięgnąć kosmosu – Joe Johnston (1999)

Absorbująca od pierwszych scen biografia, która zabiera nas do małego miasteczka Coalwood w Wirginii Zachodniej, opowiada o potędze marzeń, do których realizacji wiodą kręte ścieżki. Film przypomina nam również o istocie posiadania wokół siebie ludzi dodających nam skrzydeł. Pokazuje wzloty i upadki, uświadamiając nam, iż droga na szczyt nie musi być wcale linearna – aby sięgnąć gwiazd, trzeba odbić się od samego dna, nabierając tym samym odpowiedniego rozpędu.
Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną – David Lynch (1992)

Mistrz kinowego oniryzmu zabiera nas za kulisy śmierci Laury Palmer, zarysowując historię, której kropki musimy sami połączyć. Pozostawia nam tym samym imponujące pole do własnej interpretacji i nadawania znaczeń wydarzeniom. Z kolei hipnotyzujący soundtrack autorstwa Angela Badalamentiego wprowadza nas w stan bliski transu. Zaczynamy zatapiać się w tym malowniczym i jeszcze bardziej tajemniczym miasteczku, leżącym pod stokami gór. Razem z Dalem Cooperem odkrywamy kolejne karty układanki, a wraz z Laurą Palmer obserwujemy, jak jej ojciec wpada w odmęty szaleństwa.