Artystkę okradziono podczas wadowickiego koncertu. Cenny dla siebie przedmiot położyła na prywatnej torebce pozostawionej w garderobie.
Celebrytka rozzłościła się, gdy to zobaczyłaGdy informacja o zdarzeniu dostała się do mediów, sprawą zainteresował się choćby Krzysztof Rutkowski. Celebryta obiecał w rozmowie z Super Expressem, iż własnoręcznie przekaże artystce jej zgubę.
Nie mam pojęcia, jak doszło do tej kradzieży. Gdy przyjechałam na miejsce, powiedziałam do mojego kierowcy: "Panie Arturze, na rynku na pewno jest kilka cukierni i wszystkie robią słynne papieskie kremówki. Niech mi pan kupi ze cztery". Weszliśmy do garderoby, a tam był catering - małe co nieco. Były też akurat cztery kremówki. Stały w zamkniętej paczce. Od razu wzięłam tę paczuszkę i położyłam na swojej torebce, żeby o niej nie zapomnieć. Nigdy nie jem przed koncertem. Nie jem też po. Pomyślałam: "Jak dojadę do domu, to chętnie zjem je w nocy". Niestety, po koncercie patrzę, a kremówek nie ma. - żaliła się w mediach artystka.Afera rozdmuchana w sieci dotyczyła wadowickich kremówek, które piosenkarka położyła na swojej torebce. Wzmianka o incydencie znalazła się na instagramowym profilu Maryli Rodowicz w opisie do zdjęcia, na którym piosenkarka pozuje z trójką swoich bardzo młodych fanów.
Teraz Super Ekspres donosi, iż afera zaginionych kremówek dobiegła końca. Artystka ogłosiła odnalezienie ich w mediach społecznościowych.
Co o tym sądzicie? Czy Krzysztof Rutkowski maczał palce w rozwiązaniu tej "sprawy"?