Studencka komedia z trudnym tematem wypieranej orientacji seksualnej i ulegania presji otoczenia? „Nadrabiaj miną” Benito Skinnera ma potencjał na łączenie komizmu z tragizmem, ale wykorzystuje go dość nierówno.
Niedawno przy okazji „Na zawsze” pisałam, iż młodzi powinni móc popełniać błędy, więc czasem niezbyt mądre wybory bohaterów serialu nie obniżają jego oceny. Tydzień później przyszło mi przetestować tę teorię w trudniejszych warunkach, bo od dojrzałej pary licealistów przeszłam do znacznie mniej dojrzałych ludzi zaczynających studia – i chyba jednak aż tyle błędów popełnianych na tym etapie życia lekko mnie przerosło. „Nadrabiaj miną” („Overcompensating”), czyli stworzony przez Benito Skinnera („Pohamuj entuzjazm”) dla Prime Video serial o pewnym college’u, jest na szczęście bardziej skomplikowany, niż wynikałoby z powyższych zastrzeżeń.
Nadrabiaj miną – o czym jest serial Prime Video?
Skinner to najwyraźniej aktor i komik o bardzo dużych zasięgach w mediach społecznościowych, a nad autorskim serialem pracował latami (komediowy spektakl o tym samym tytule miał premierę w 2018 roku). To ewidentnie projekt tworzony z wielkim zaangażowaniem (i pewnymi autobiograficznymi inspiracjami), wyprodukowany przez słynne studio A24, z udziałem całkiem sporego grona zwerbowanych do ośmioodcinkowego sezonu gwiazd, niezłe recenzje w mediach anglojęzycznych – zasiadłam więc do seansu ze sporymi oczekiwaniami, które spełnione zostały tylko częściowo.

Benny (Skinner) zawsze robił wszystko, by rodzice, których grają zawsze wspaniali Connie Britton („Friday Night Lights”) i Kyle MacLachlan („Miasteczko Twin Peaks”), byli z niego dumni. Jego dotychczasowe życie to sukcesy sportowe i naukowe, unikanie używek i… wypieranie orientacji seksualnej.
Gdy Benny trafia na Yates University, szkoły wybranej przez ojca, i ma studiować zarządzanie, bo tego oczekuje rodzina, nie zamierza wykorzystać szansy na nowy start, ale jeszcze więcej wysiłku wkłada w udawanie, iż wcale nie pociągają go mężczyźni. Gdy pozna Carmen (Wally Baram, dotąd znana głównie jako scenarzystka), dziewczynę z New Jersey, naznaczoną rodzinną traumą i zdeterminowaną, żeby tym razem wpasować się towarzysko w otoczenie, razem będą próbować przypodobać się popularnym kampusowym grupom, przy okazji krzywdząc siebie samych, siebie nawzajem i innych ludzi.
Nadrabiaj miną to satyra na studenckie życie
Brzmi to jak materiał na mocny komediodramat, tymczasem przez kilka pierwszych odcinków wszelkie nieporozumienia, zdrady przyjaźni, nowe zauroczenia – w przypadku Benny’ego uroczym Brytyjczykiem, Milesem (Rish Shah, „Obsesja”) – rozgrywają się w stylu, który kojarzył mi się z „American Pie” oraz całą tą modą na licealno-studenckie komedie, w których seks, alkohol i fizjologia mają zapewnić rozrywkę. „American Pie” to kultowy film mojego pokolenia, ale iż na subiektywnym spektrum humoru jestem na drugim biegunie, staram się unikać takich klimatów, tymczasem odcinek pilotowy „Nadrabiaj miną” opiera się na założeniu, iż kto „zaliczy” w pierwszym dniu, to będzie miał świetne studia, a reszta trafi do „przegrywów” w grupie improwizacyjnej.

I gdyby nie obowiązek recenzencki, pewnie bym sobie darowała, bo chociaż na przykład nieodżałowane „Życie seksualne studentek” też miewało takie momenty, to miało również urok, którego tu nie zaobserwowałam. Nie żałuję jednak, iż musiałam dooglądać do końca. Owszem, poza niektórymi żartami (ta sama para wiecznie całująca się za plecami Benny’ego i Carmen, zabawna rola Jamesa Van Der Beeka, dzieciak grający w gry, nieszablonowe wejścia współlokatorki Carmen, granej przez znaną z „Welcome to Flatch” Holmes) komediowo nieszczególnie „Nadrabiaj miną” mnie przekonało. Pewnie też dlatego, iż trudno się śmiać, kiedy pod spodem tego rubasznego humoru jest rujnujący kolejne życia sekret głównego bohatera czy nieprzepracowana żałoba głównej bohaterki. Ale ma ta produkcja inne zalety, jeżeli wytrwa się do końca.
„Nadrabiaj miną” to bowiem serial, który wymaga cierpliwości i długo buduje wątki i postaci, czasem w tym błądząc lub przynudzając, ale ostatecznie lądując w miejscu, do którego w 1. sezonie chciał dotrzeć. Jasne, bywały chwile, kiedy oglądałam go tylko z obowiązku i dla zdecydowanie moim zdaniem najciekawszej, najbardziej złożonej postaci, Grace (Mary Beth Barone, „Black Mirror”), siostry Benny’ego tkwiącej w toksycznym związku z Peterem (Adam DiMarco, „Biały Lotos”), okropnym gościem, który traktuje ją koszmarnie. Jednak pod koniec sezonu doceniłam, jak wszystko doprowadziło nas do bardzo mocnych dwóch ostatnich odcinków. W pierwszym wizyta w rodzinnym domu Benny’ego i Grace, poza dobrymi scenami jak z farsy, wyjaśniła, czemu oboje są właśnie tacy. W odcinku finałowym natomiast zaprocentowały liczne wcześniej zarysowane napięcia.

Jeżeli potencjalne dalsze sezony będą tak udane, jak końcówka tego pierwszego, to chętnie do studenckiego Yates wrócę. Od momentu, kiedy Benny zaczął godzić się z faktem, iż jest gejem, a i reszta postanowiła bardziej być sobą, serial nabrał nieco innej energii. Natomiast to, co dzieje się w finale, zmuszając bohaterów do zmierzenia się z faktem, iż ich prywatne zmagania nie usprawiedliwiają krzywdzenia innych, a otoczenie ma powody, by widzieć w Bennym i Carmen złych ludzi, a nie ofiary okoliczności, daje pole do interesującego rozwinięcia serialu.
Nadrabiaj miną – czy warto oglądać serial Prime Video
Wzrastający w trakcie sezonu poziom nie niweluje dwóch problemów, o których piszą też amerykańscy krytycy. Otóż spora część obsady, łącznie ze Skinnerem, to ludzie trzydziestoletni grający (niespełna) dwudziestolatków. I to niestety bardzo rzuca się w oczy, przez co hurtem podejmowane złe decyzje oraz robienie kroku do przodu w dojrzewaniu, by zaraz zrobić dwa do tyłu, mniej przekonują. I o ile wiele elementów tego świata to satyryczne przejaskrawienia, o tyle akurat starsza obsada niekoniecznie sprawdza się jako element przerysowania.
Po drugie, nie da się określić, kiedy toczy się akcja. Na początku minionej dekady? W środku? Pod koniec? Bo raczej nie całkiem współcześnie? Popkulturowe nawiązania do dzieł starszych, koncert (będącej też współproducentką serialu) Charlie XCX z piosenkami z różnych lat, nowoczesne sprzęty – wszystko się tu miesza w nieokreślony plan czasowy. Natomiast mentalnie serial często wydaje się osadzony jednak kilkanaście lat wstecz (wszyscy ciągle mówią „no homo”), co może się spodobać widzom tęskniącym za klasycznymi studenckimi komediami, ale ja chyba już za bardzo przywiązałam się do mniej maczystowskiej, bardziej otwartej formuły młodzieżowych seriali, więc powrót do stereotypów sprzed lat mnie nie bawi.

Trudno też kibicować większości głównych postaci, bo są dość nieznośne i równocześnie zaskakująco mało o nich na razie wiemy. Grająca Carmen Baram się broni i łatwo zapomnieć, iż adekwatnie wciąż porządnie nie poznaliśmy jej bohaterki, mimo ośmiu odcinków. Jednak Skinner bywa dość jednowymiarowy jako Benny, przez co nieraz myślałam, iż bardziej współczułabym bohaterowi trudnej sytuacji, gdyby ta sytuacja (ukrywanie się, podporządkowanie rodzinie, uleganie presji rówieśniczej) nie była całym nim, jakby zapomniano napisać mu jeszcze inne cechy.
Ostatecznie uznałabym „Nadrabiaj miną” za serial na razie dość nierówny i mający spore problemy, ale na tyle ostatecznie znajdujący swoją drogę, iż warto dać mu szansę.