Nowa komedia romantyczna z Anne Hathaway w roli głównej zadebiutowała na świecie w marcu, a w Polsce swoją premierę miała 2 maja na platformie Amazon Prime. Na samą myśl o Tobie zapowiadany był jako najgorętsza komedia romantyczna roku. Czy film spełnił obietnicę? No właśnie, nie do końca.
Na samą myśl o Tobie to opowieść o uczuciu pomiędzy młodym wokalistą popularnego boysbandu Hayesem (Nicholas Galitzine) i czterdziestoletnią rozwódką Solène (Anne Hathaway). Kobietę poznajemy, kiedy wybiera się na samotny camping, podczas gdy jej córka, Izzy (Ella Rubin), ma wyjechać pod opieką ojca na Coachellę. Ten dostaje nagłe zlecenie z pracy i prosi Solène, aby zajęła jego miejsce. Mężczyzna chcąc przypodobać się córce, kupił jej wstęp na spotkanie dla fanów z zespołem August Moon. Tak, dokładnie z tym, w którym gra Hayes. Jak to bywa w tym gatunku: komedia pomyłek sprawia, iż bohaterowie na siebie wpadają i z miejsca czują do siebie przyciąganie.
Hayes postanowił śledzić Solène. I tu pojawia się dla mnie pierwsza naprawdę rażący zgrzyt: gdyby nie był przystojnym, bogatym muzykiem, jego działania zostałyby uznane za bardzo niepokojącą formę stalkingu. Dodajmy mu kilka lat, brzuszek, łysinę i zabierzmy mu życie w blasku fleszy, a z komedii romantycznej mamy thriller na miarę popularnego ostatnio Reniferka.
Oczywiście, jak to bywa w filmach, nie może obejść się bez problemów, głównie spowodowanych różnicą wieku między bohaterami. Na bardzo duży plus zasługuje wytknięcie światu hipokryzji: gdyby to on był starszy od niej o 16 lat, nikt by się tym związkiem nie przejął. Ponieważ jednak w grę wchodzi dojrzała rozwódka i matka w związku z bożyszczem nastolatek, na parę wylewa się lawina hejtu. Od argumentów typu „moja trzynastoletnia córka ma złamane serce”, po oskarżania Solène o bycie złą matką. choćby były mąż kobiety, który zostawił ją dla dwudziestolatki, oskarża ją o nieszanowanie się i dawanie Izzy złego przykładu.
Na uwagę zasługuje też strumień nienawiści wylany na kobietę i jego skutki. Ludzie w mediach społecznościowych zaczynają wyzywać ją od najgorszych, a przede wszystkim dręczyć jej nastoletnią córkę. Obraz ten pokazuje, jak łatwo można komuś zniszczyć życie przez szukanie taniej sensacji i podsycanie negatywnych emocji.
Na samą myśl o Tobie jest sztampową komedią romantyczną, momentami wręcz przez to irytującą. Na każdym kroku wciskane nam są piosenki boysbandu, które ani nie brzmią dobrze, ani choćby nie wpadają w ucho. Taka muzyka z windy czy poczekalni u lekarza. Z własnej woli się tego nie słucha. Warstwa liryczna również nie powala – ot, zwykła muzyka do radia (ale taka puszczana w godzinach nocnych).
Charakterystycznym aspektem komedii romantycznych jest również brak realizmu. I wiadomo, to nadaje uroku temu gatunkowi, jest jego cechą charakterystyczną. Tu jednak jest to robione wręcz na siłę. Możliwe, iż to przez fakt, iż film jest oparty na książce która tak naprawdę jest rozwiniętym fanfikiem. Wielu dopatruje się podobieństwa między zespołem August Moon a One Direction oraz między Hylesem a Harrym Stylesem. Tu też muzycy dobierani byli na castingu, a po latach główny wokalista decyduje się na karierę solową.
Największym plusem tego filmu jest Anne Hathaway. Aktorka świetnie pokazuje rozterki kobiety w średnim wieku znajdującej się na życiowym zakręcie. Jest autentyczna w swojej grze i jest najjaśniejszą gwiazdą. Nie można tego powiedzieć o znanym z komedii romantycznych Nicholasie Galtzine. Jego gra nie ma w sobie nic niezwykłego, jest wręcz plastikowa. Aktor nie ma w sobie emocji, jedynie ładną twarz. Mimo iż jest przystojnym członkiem boysbandu, w pewnym momencie widz aż się zastanawia, co piękna i inteligentna Solène w nim widzi.
Na samą myśl o Tobie jest dobrym filmem do grania w tle, gdy gotujemy albo układamy puzzle. Nie jest też filmem bardzo złym. Jest po prostu nijaki i nudny. Taki, który kiedyś znowu się włączy tylko po to, żeby w połowie się zorientować, iż przecież już się to kiedyś oglądało.