Na planie kultowego serialu doszło do konfliktu. Był dla niej aktorem "trzeciej ligi"

swiatseriali.interia.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Zdzisław Kozień - niezapomniany porucznik Zubek z "07 zgłoś się" - przez całe życie trzymał się z daleka od Warszawy. Swoje miejsce na ziemi znalazł w Rzeszowie – tu poznał obie swoje żony, tu urodzili się jego synowie, tu stworzył na scenie Teatru im. Wandy Siemaszkowej swe najwybitniejsze kreacje. Nie jest tajemnicą, iż artyści ze stolicy uważali go za aktora prowincjonalnego, który... nie dorasta im do pięt. Szczególnie nieprzyjemna miała być dla niego Aleksandra Śląska. O ich konflikcie wiedzieli wszyscy pracujący z nimi na planie "Królowej Bony".


Gdy Zdzisław Kozień dostał propozycję zagrania króla Zygmunta I Starego w serialu "Królowa Bona", cieszył się już ogromną popularnością i należał do grona najbardziej lubianych polskich aktorów. Rolę w dramacie historycznym przyjął bez wahania, bo – szczerze mówiąc – miał już trochę dość porucznika Antoniego Zubka z "07 zgłoś się", z którym był utożsamiany, i chciał pokazać się swej publiczności w zupełnie innym wcieleniu. Poza tym ekscytował się tym, iż będzie miał okazję pracować z Aleksandrą Śląską uchodzącą za wybitną aktorkę.Reklama


Zdzisław Kozień: Diwa ze stolicy na każdym kroku okazywała mu... brak szacunku


Zdzisław Kozień na plan "Królowej Bony" dojeżdżał z Wrocławia, dokąd przeprowadził się z rodziną z ukochanego Rzeszowa, do którego zresztą bardzo gwałtownie wrócił. Aktor w niemal każdym wywiadzie tłumaczył, dlaczego nie chce grać w stolicy. Żartował, iż im dalej od Warszawy, tym życie i praca są przyjemniejsze. Gdy w połowie lat 70. etat zaproponował mu dyrektor Teatru Ateneum, bez wahania odmówił. Aleksandra Śląska – największa gwiazda sceny przy ul. Jaracza i jednocześnie żona dyrektora – miała ponoć skwitować jego odmowę jednym wulgarnym słowem. Kozień dowiedział się o tym kilka lat później, gdy spotkał stołeczną diwę na planie "Królowej Bony".


"Kiedyś przed wyjazdem na zdjęcia powiedział: 'Znowu będę musiał męczyć się z tą małpą'" - wspominał kuzyn aktora, Andrzej Sowa, w rozmowie z "Nowinami 24".
Cała ekipa serialu i powstającego przy okazji filmu "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny" wiedziała, iż Śląska nie znosi Zdzisława i na każdym kroku daje mu to do zrozumienia.
"Sęk w tym, iż miała nadzwyczaj wysokie mniemanie o sobie. Dla niej Kozień to była aktorska trzecia liga. A przecież warsztatu mu nie brakowało, umiał wszystko" - stwierdził Andrzej Sowa w cytowanym już wywiadzie.
Zdzisław Kozień wyznał po latach "Gazecie Rzeszowskiej", iż ma sentyment do roli Zygmunta I Starego, mimo iż kooperacja z grającą Bonę Aleksandrą Śląską – delikatnie mówiąc – niezbyt dobrze mu się układała.


Zdzisław Kozień: Reżyser "07 zgłoś się" zablokował mu udział w filmie Andrzeja Wajdy


Wszyscy fani "07 zgłoś się" wiedzą, iż Zdzisław Kozień zagrał tylko w czternastu odcinkach serialu, a w ostatniej serii porucznika Zubka zastąpił u boku Borewicza (Bronisław Cieślak) porucznik Waldemar Jaszczuk (Jerzy Rogalski). Cała Polska zachodziła w głowę, dlaczego Kozień zrezygnował z roli, której zawdzięczał niewyobrażalną wręcz popularność...
Oficjalnym powodem odejścia Zdzisława Kozienia z "07 zgłoś się" były problemy zdrowotne. Aktor tłumaczył, iż jako człowiek niemłody już i borykający się z utrudniającymi życie dolegliwościami (chorował na cukrzycę) nie chce brać na swoje barki wyrzeczeń związanych z częstymi wizytami na planie serialu. Gdy kręcono ostatnią serię "07 zgłoś się", Kozień znów mieszkał w Rzeszowie, ale przecież nie przeszkadzało mu to dojeżdżać do stolicy, Łodzi czy Wrocławia na plany innych produkcji. Tajemnicą poliszynela było, iż zrezygnował z roli Zubka, by zrobić na złość pomysłodawcy, scenarzyście i reżyserowi serialu Krzysztofowi Szmagierowi, który wcześniej udaremnił mu występ w "Człowieku z żelaza" Andrzeja Wajdy.
Zdzisław Kozień zagrał ojca Agnieszki (Krystyna Janda) w "Człowieku z marmuru" i gdy dowiedział się, iż Wajda ma zamiar nakręcić ciąg dalszy opowieści o losach Mateusza Birkuta i jego syna Maćka Tomczyka, był pewny, iż znajdzie się w obsadzie. Andrzej Wajda, co było do przewidzenia, zaprosił go do udziału w swoim filmie. Tymczasem reżyser "07 zgłoś się" nie zgodził się "wypożyczyć" go reżyserowi "Człowieka z żelaza".
"Ojciec był tym urażony, postanowił nie kontynuować współpracy ze Szmagierem" - ujawnił syn aktora Henryk Kozień w rozmowie z "Nowinami Rzeszowskimi".


Zdzisław Kozień pozostał wierny miastu, które kochał


Zdzisław Kozień do końca życia wierny był Rzeszowowi. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie 25 marca 1998 roku. Dziś Mała Scena rzeszowskiego Teatru im. Wandy Siemaszkowej nosi imię aktora. Jego imieniem nazwana też została jedna z ulic na osiedlu Nowe Miasto. Nazwisko Zdzisława Kozienia widnieje również w "Księdze zasłużonych dla województwa rzeszowskiego", a upamiętniające go popiersie stoi w holu teatru, z którym związany był przez kilka dekad.
Czytaj więcej: Wiedział, iż żona przez niego cierpi. Chciał się zmienić, ale nie dał rady
Idź do oryginalnego materiału