Karolina i ja poznaliśmy się na studiach. Pamiętam ten dzień jak dziś: grudniowa pogoda, cały samorząd studencki zebrał się w jednym miejscu, żeby omówić pewne sprawy.
Jak zwykle spóźniłem się pięć minut, więc trafiłem w sam środek debaty o wypożyczaniu kostiumów. Normalnie od razu bym się włączył do rozmowy i próbował coś wymyślić.
Ale wtedy zobaczyłem ją po raz pierwszy i cały świat przestał dla mnie na chwilę istnieć. Żadnych żartów i dowcipów, żadnych zaczepek w stronę chłopaków...
Wyglądało na to, iż z dawnego mnie pozostał tylko głupkowaty uśmiech i szeroko otwarte oczy wpatrzone w piękną nieznajomą.
Po spotkaniu jakoś się pozbierałem i podszedłem się z nią poznać. I choć zachowywałem się jak ostatni tchórz, Karolina, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, z zainteresowaniem odpowiedziała na propozycję wyjścia na spacer po zajęciach.
Od tego dnia byliśmy praktycznie nierozłączni. Okazało się, iż mamy ze sobą wiele wspólnego, więc gwałtownie staliśmy się bliskimi przyjaciółmi, a po półtora roku - choćby parą. Nasz związek rozwijał się równie gwałtownie i łatwo jak nasza przyjaźń.
Kilka miesięcy po rozdaniu dyplomów oświadczyłem się Karolinie, a ona powiedziała „tak”. Czy muszę mówić, iż w tamtym momencie byłem przeszczęśliwy? I tak zaczęła się historia naszego małżeństwa.
Przez 17 lat, które przeżyliśmy w małżeństwie, wiele nam się udało. Udało nam się wychować dwóch pięknych synów i mieć własne przytulne gniazdko.
Zawsze mieliśmy dobrze zorganizowane życie, równo dzieliliśmy się obowiązkami domowymi i błyskawicznie rozwiązywaliśmy wszelkie problemy, ponieważ głównymi zasadami naszej rodziny było wzajemne zrozumienie i wsparcie.
Z każdym dniem coraz bardziej zdawałem sobie sprawę, iż Karolina jest kobietą mojego życia.
W międzyczasie życie potoczyło się swoim torem i okazało się, iż życie małżeńskie moich znajomych nie było tak bezchmurne jak moje.
Wszyscy więc powoli zaczęli się rozwodzić, a męskie spotkania płynnie przeszły do kategorii wieczorów kawalerskich. I choć początkowo byłem pewien, iż nie wpłynie to w żaden sposób na moje życie, to ostatecznie sytuacja ta bardzo mnie dotknęła...
Na jednej z tych imprez poznałem Alicję i straciłem głowę. Nie było to zauroczenie, a raczej jakaś atrakcja, chęć urozmaicenia sobie życia czy coś w tym stylu.
W tym samym czasie zaczęły pojawiać się problemy w moim życiu rodzinnym. Karolina i ja zaczęliśmy się ciągle kłócić, a ja zamiast wziąć wszystko w swoje ręce i rozwiązać nasze kłopoty, po prostu uciekłem w ramiona nowej przyjaciółki...
Koniec końców postanowiłem odejść i zamieszkać z Alą. Boże drogi, to była najgłupsza decyzja w moim życiu! Po roku wspólnego życia z moją nową wybranką zdałem sobie sprawę, iż jest dla mnie zupełnie obca.
Jeśli wcześniej postrzegałem ją jako wybawicielkę, teraz zdałem sobie sprawę, iż dzielę łóżko z kobietą-konsumentką. Ze sprawami domowymi zawsze musiałem radzić sobie sam. To samo z pieniędzmi... wszystko było na mojej głowie.
W końcu zdałem sobie sprawę, jaką straszną głupotę zrobiłem. Ale było już za późno. Moja żona nigdy nie wybaczyłaby mi takiej zdrady. A ja sam nigdy sobie nie wybaczę...
Nie wiem, co teraz zrobić. Nie mam odwagi prosić żony o wybaczenie, a trwanie w tym bezczynnie nie ma sensu. Piszę to teraz i łzy napływają mi do oczu.
Nie wiem nawet, dlaczego zdecydowałem się podzielić swoją historią. Pewnie po to, żeby inni głupcy nie powtórzyli moich błędów.
Główne zdjęcie: planet