Tegoroczny festiwal Millennium Docs Against Gravity dobiegł już końca w kinach, ale właśnie zaczyna się jego druga część w odsłonie online. Potrwa ona aż do 2 czerwca! Na platformie mdag.pl znajdziecie ponad 100 tytułów. Wśród dostępnych online filmów znajdziecie m.in. wielkich zwycięzców 22. edycji MDAG. Nie zabraknie zdobywcy Grand Prix – Nagrody Banku Millennium – Yintah i wyróżnionego w tej kategorii A w niej pragnienie. To nie wszystko, bo obejrzycie także Instrumenty bijącego serca (Nagroda dla Najlepszego Filmu Krótkometrażowego), Pieśni płonącej ziemi (nagroda Visa za Najlepszy Debiut, Nagroda Amnesty International Polska i wyróżnienie w kategorii Najlepsze Zdjęcia), Pod powierzchnią (nagroda dla Najlepszego Filmu Polskiego) czy S/He Is Still Her/e: historia Genesis P-Orridge (Nagroda Nos Chopina). Na jakie seanse czekamy najbardziej? Tego dowiecie się z poniższego zestawienia!
Bitcoin Killer, reż. Bår Tyrmi

W czasach, gdy słowa „blockchain”, „kryptowaluta” i „finansowa niezależność” odmieniane są przez wszystkie przypadki, trudno o temat bardziej gorący – i bardziej niepokojący – niż historia OneCoina. Norweski dokument Bitcoin Killer autorstwa Båra Tyrmiego zagląda za kulisy jednego z największych oszustw finansowych XXI wieku, pokazując nie tylko skalę manipulacji, ale też mechanizmy zbiorowej wiary w złudzenie bogactwa.
Za pomocą archiwaliów, wywiadów i materiałów śledczych reżyser opowiada historię przekrętu związanego z kryptowalutami. Jednocześnie śledzimy historię rodem z thrillerów puszczanych kiedyś w piątkowe wieczory w Superkinie, ale w tym samym czasie twórcy zarysowują szerszy kontekst. Opowiadają o chciwości, manipulowaniu nadzieją i neoliberalnej narracji, gdzie każdy z nas jest kowalem swojego własnego losu. W dobie coraz nowszych odkryć technologicznych, których powstanie wzbudza FOMO i wykorzystywane jest przez oszustów wszelakiej maści, dokument ten może dla wielu z nas być uświadamiającą pobudką.
Igor Kuśmierski
Pod powierzchnią, reż. Kinga Michalska

Był taki świetny film Pawła Łozińskiego Miejsce urodzenia, gdzie mieszkający w USA Polak narodowości żydowskiej wracał po latach do rodzinnej wsi i szukał ludzi, pamiętających losy jego zamordowanej rodziny. Do dziś wspominam go jako jeden z polskich dokumentów, który poruszył mnie najmocniej. W filmie Kingi Michalskiej upatruję tematyczne pokrewieństwo z dziełem Łozińskiego.
Pod powierzchnią wraca do obszarów, gdzie mieściły się obozy koncentracyjne. Przygląda się życiom Polaków, zamieszkujących po ponad 8 dekadach miejsca, w których masowo mordowano ludzi. Film raczej nie ma tak rozliczeniowego charakteru, jak Miejsce urodzenia, ale wydaje mi się to równie interesującym podejściem do podobnego zagadnienia. Spojrzeniem na to, jak we współczesnych przestrzeniach odbijają się echa tragicznej przeszłości. Jak pokoleniowo dziedziczymy nieprzepracowane traumy naszych przodków, jak objawiają się one w architekturze, planowaniu przestrzennym, losach wnuków i prawnuków świadków najokrutniejszego rozdziału ludzkiej historii.
Równie zachęcające są dla mnie wypowiedzi, zestawiające podejście Michalskiej z optyką Jonathana Glazera w Strefie Interesów. W swoim oscarowym filmie odważnie dostrzegał on nici łączące horror Zagłady i współczesność. Liczę, iż w świetle wznowionego zainteresowania tematem, Pod powierzchnią dostarczy refleksji odnośnie tego, jak w Polsce rozmawiamy i przeżywamy traumę naszej przeszłości.
Wiktor Małolepszy
Czarny łabędź, reż. Mads Brügger

Już w zeszłym roku wspominałem w moim felietonie o Millennium Docs Against Gravity, iż na filmy z tego festiwalu nierzadko lubię wybierać się kompletnie w ciemno. W tym roku metoda ta zrobiła mi psikusa do tej pory niespotykanego. Wybierając się na produkcję oznaczoną w repertuarze jako Czarny łabędź 1-2, byłem pewny jednego: zobaczę film o oryginalnym tytule. Nic bardziej mylnego. To nie film, to czteroodcinkowy serial, a „1-2” to oznaczenie pierwszych dwóch epizodów*.
Mads Brügger zachwycił mnie już kilka lat temu swoim udziałem w niezwykle niedocenionym — i ledwo co przez kogokolwiek obejrzanym — The Great European Cigarette Mystery, jednak tak jak tam intrydze towarzyszył śmiech absurdu, tak tu kolejne fakty wprowadzają ciężką atmosferą zanikającego społecznego zaufania. Prowadzona w Czarnym łabędziu prowokacja wyciąga na światło słoneczne absurdalne mechanizmy biurokracyjnego kapitalizmu, w którym wygodne miejsce znajdują dla siebie zarówno groźni członkowie gangów motocyklowych, jak i szanowani członkowie duńskich elit, którzy nigdy nie zapominają ubrać białych rękawiczek przed uruchomieniem kolejnej karuzeli lewych faktur.
Centralna postać tego dramatu, Amira, przez wiele lat doradzała prawnie i finansowo przedstawicielom półświatka. Teraz jest jednak zdeterminowana, aby dzięki zamontowanym w nowym biurze kamerom i podsłuchom złamać przynajmniej część patologicznego procederu. Ryzyko jest ogromne, wykrycie oznacza… o tym choćby lepiej nie myśleć. Na seans Czarnego łabędzia 3-4 nie byłem w stanie dotrzeć. Muszę dowiedzieć, co stało się dalej. Dziękuję MDAG online za tę możliwość.
*Serial w duńskiej telewizji transmitowany był w pięciu odcinkach, ale włodarze festiwalu zapewniają, iż wersja, którą możecie zobaczyć na MDAG, stanowi pełny format opowieści.
Rafał Skwarek
S/He Is Still Her/e: historia Genesis P-Orridge, reż. David Charles Rodrigues

S/He Is Still Her/e: historia Genesis P-Orridge jest jednym z filmów, które umknęły mi podczas stacjonarnej części MDAG, a były zapisane na mojej watchliście od samego początku. Już sam tytuł intryguje. Gra słów sugeruje, iż głównym motywem filmu będzie tożsamość płciowa i niebinarne podejście do świata, a tego w kinie przez cały czas mało (i nigdy za dużo). Poza tym, od razu pojawia się pytanie: dlaczego ona przez cały czas tu jest? W jakich przestrzeniach będziemy szukać obecności Genesis P-Orridge, awangardowej artystki, która zmarła pięć lat temu? To nie może być typowy film biograficzny!
O Genesis wiem tyle, co nic, ale w opisie filmu opisana jest jako rewolucjonistka w kwestiach płciowości, która określała się jako osoba pandrogeniczna. Niczego więcej nie potrzebuję, sprzedane! Dodatkowo, film wygrał nagrodę Nos Chopina – mojej ukochanej festiwalowej sekcji. Przez lata poznałem dzięki niej mnóstwo wspaniałych postaci ze świata sztuki, z którymi wcześniej nie było mi po drodze. Dla takich spotkań warto włączyć festiwal online.
Jakub Nowociński
Słowo daję, reż. Jennifer Tiexiera, Guy Mossman

Słowo daję to mój najbardziej niedościgniony tytuł ze stacjonarnej odsłony tegorocznego MDAG. Kombinowałam długo i wielokrotnie, żeby zobaczyć ten film w kinie, jednak ostatecznie się nie udało. Będzie to zatem mój pierwszy seans online – słowo!
Pięcioro nastoletnich mistrzów i mistrzyń słowa z amerykańskich szkół średnich spędza niemal rok na przygotowaniach do jednego z największych i najbardziej wyczerpujących konkursów wystąpień publicznych na świecie, odbywającego się w Des Moines w stanie Iowa. Film ukazuje kulisy tego prestiżowego turnieju, w którym rywalizowali kiedyś Oprah Winfrey, sędzia Ketanji Brown Jackson, a także Brad Pitt. Śledzimy losy pięciu uczestników tej imprezy, w których życiu i przemówieniach przeplatają się momenty młodzieńczej beztroski z ciężarem palących problemów społecznych: od ustawodawstwa anty-LGBTQ+ po konflikt palestyńsko-izraelski i epidemię strzelanin w szkołach. Jednak nastoletni uczestnicy konkursu to nie tylko zmotywowani konkurenci, którzy muszą radzić sobie z presją związaną z dążeniem do tytułu mistrzowskiego. Zmagając się z prawdziwymi problemami tego świata, dają nadzieję, iż w następnym pokoleniowym rozdaniu to właśnie oni zmienią świat na lepsze.
Dlaczego tak bardzo czekam na ten seans? Chciałabym zainspirować się przygotowaniami bohaterów do konkursu. Moje wystąpienia publiczne oczywiście nie mają takiej wagi, a przygotowania do nich na pewno nie są tak wyczerpujące (choć czasami ogromnie stresujące). Stanowiły jednak swego czasu istotną część mojego życia. Po Słowo daję oczekuję przede wszystkim emocji, dynamicznego montażu, ale też otuchy i przypomnienia, iż nie jestem jedyną, która niemalże mdleje przed publicznym zabraniem głosu.
Anna Czerwińska
Więcej niż muzeum, reż. Morrosko Vila-San-Juan

Przeglądając program tegorocznej edycji MDAG, jak zwykle skupiałam się na tytułach, które budziły we mnie ciekawość. Jednym z nich był Więcej niż muzeum, do którego przyciągnęło mnie w szczególności ostatnie słowo tytułu. Muzea działają na mnie kojąco i podobne oczekiwania mam wobec tego filmu. Sama tematyka też jest nieoczywista. Porusza kwestię architektury muzealnej, która w ostatnich dekadach zaczęła ulegać zmianie. Historyczne, często monumentalne budowle, kojarzące się od wieków z obiektami muzealnymi mają swoje ograniczenia, być może właśnie to przyczyniło się do tworzenia przestrzeni muzealnych od podstaw.
Więcej niż muzeum skupia się przede wszystkim na Muzeum Muncha w Oslo, które znajduje się w wieżowcu. Nowa definicja muzeów sztuki współczesnej stopniowo rozprzestrzenia się po całym świecie, tworząc tym samym nową, odbiegającą od dotychczasowych standardów przestrzeń do obcowania ze sztuką. Skoro budynki muzealne zostały zredefiniowane, to teraz pora na kolejne obiekty? A może całe miasta? Opis filmu na stronie festiwalu sugeruje, iż rozwieje on te wątpliwości i właśnie na to liczę.
Karolina Kruk
Opracowanie: Anna Czerwińska
Korekta: Oliwia Kramek, Anna Czerwińska
Tekst powstał w ramach współpracy partnerskiej przy 22. edycji Festiwalu Filmowego Millennium Docs Against Gravity.