Myśleć rysunkiem

kulturaupodstaw.pl 1 rok temu
Zdjęcie: fot. K. Grażewicz


Barbara Kowalewska: Ekspozycja jest częściowo przeniesieniem prac z wystawy „Rysunek jako element procesu myślenia i forma zapisu idei”, która miała miejsce w Muzeum Architektury we Wrocławiu. Prace wyłoniono w wyniku konkursu. Jaki to był konkurs, kto w nim uczestniczył?

Tomasz Matusewicz: Goście byli zaproszeni przez kuratorów, każdy mógł rekomendować trzech autorów w ramach konkursu. Wystawa została zrealizowana w ramach międzyuczelnianego projektu podpisanego pomiędzy Politechniką Poznańską i Komisją Urbanistyki Planowania Przestrzennego i Architektury Oddziału PAN w Poznaniu, Politechniką Wrocławską i Politechniką Bydgoską z inicjatywy reprezentujących poszczególne jednostki osób: dr Beaty Fertały-Harlender, dr Doroty Łuczewskiej i mnie. To inicjatywa zbliżenia środowisk naukowych, której celem jest wymiana doświadczeń, poglądów i inicjowanie wspólnych wydarzeń. Dlatego uczestnikami wystawy są pracownicy tych uczelni i komisji.
Ekspozycja jest wynikiem wcześniejszych wspólnych działań, np. w pałacu w Goszczu z inicjatywy Beaty Fertały-Harlender, oraz prezentacji wykładowców i studentów trzech uczelni czy też Sympozjum Agregatorium w Pałacu Lubostroń z mojej inicjatywy. Zgodnie z oczekiwaniami do wystawy zgłosiło się więcej uczestników, niż mogliśmy zaprezentować, musieliśmy zatem dokonać wyboru prac do ekspozycji we Wrocławiu.

fot. K. Grażewicz

Kolejna, w bydgoskich Młynach Rothera, będzie znacznie bardziej rozbudowana niż ta w Polskim Teatrze Tańca. Tu z wielu prac musiałem zrezygnować, ale mam nadzieję, iż nic nie zostało utracone w stosunku do ekspozycji wrocławskiej, a może choćby wystawa się stała bardziej klarowna. Poznańska odsłona akcentuje idee tego projektu i odnosi się do rysunku jako sztuki zapisu przestrzeni. Wydaje się oczywiste, iż każdy wie i rozumie, czym jest rysunek, tymczasem tytuł wystawy wrocławskiej wskazuje, iż ma on wiele aspektów.

Chcieliśmy pokazać, iż stanowi także element procesu myślenia. Jest próbą uchwycenia momentu, w którym idea nabiera rzeczywistego wymiaru i zaczyna żyć niezależnie w postaci realizacji architektonicznej lub artystycznej.

BK: Z jakich powodów na miejsce ekspozycji poznańskiej wybraliście przestrzeń PTT? Czy dlatego, iż projektował pan dla nowej siedziby teatru witraż?

TM: Przede wszystkim ze względu na architekta Jerzego Gurawskiego zmarłego 10 marca ubiegłego roku, projektanta nowej siedziby Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu. Można powiedzieć, iż jego twórczość zaczyna praca dyplomowa, czyli projekt architektoniczno-scenograficzny na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej, a kończy właśnie ta realizacja – budynek i wnętrze Polskiego Teatru Tańca. Na wrocławskiej wystawie Gurawski był zaproszonym przeze mnie gościem reprezentującym poznańskie środowisko, a zatem dodatkową wartością poznańskiej wystawy jest fakt, iż można tutaj znaleźć rysunki, które stanowią spiritus movens dla architektury i wnętrza PTT.

fot. K. Grażewicz

Rysunki Jerzego Gurawskiego są inne niż wybrane przeze mnie do wystawy w Muzeum Architektury. W sąsiedztwie jego rysunków związanych z projektowaniem wnętrza PTT znalazły się moje szkice, dokumentujące poszukiwania formalne w początkowym etapie projektowania witrażu „Biotekton kinetycznej struktury światła”. Można więc skonfrontować początek prac i ich etapy pośrednie z ostateczną realizacją w przestrzennym kontekście.

Mamy zatem tutaj do czynienia z dwoma stanami procesu tworzenia – intencjonalnym zapisem idei, rysunkiem dokumentującym proces myślenia i obecną tutaj materialną realizacją.

Jestem wdzięczny pani dyrektor dr Iwonie Pasińskiej, iż udało się tę wystawę zrealizować. Duże znaczenie ma tutaj światło. Prace zostały oświetlone reflektorami teatralnymi, a to stwarza unikalny klimat dla percepcji prac przez widza.

BK: Tytuł ekspozycji poznańskiej brzmi z kolei „Rysunek. Sztuka zapisu przestrzeni”. Jaka jest relacja między rysunkiem a przestrzenią?

TM: Relacja między rysunkiem a przestrzenią to poszukiwanie relacji między człowiekiem a otoczeniem, zapis czasoprzestrzeni człowieka… Rysunek może być zatem odpowiedzią na rzeczywistość albo zapisem procesu projektowego zmiany istniejącego stanu rzeczy. W ostatecznym rozrachunku można dojść do konstatacji, iż jesteśmy oczami i głosem wszechświata. Agregujemy o nim wiedzę, tworzymy z inspiracji piękna i zmieniamy materialnie otoczenie, a rysunek jak barometr komplementarnie zapisuje nasze intelektualne zmaganie twórczo-projektowe.

BK: Czy taka właśnie komplementarność miała miejsce we współpracy nad witrażem z Iwoną Pasińską i Andrzejem Grabowskim, którzy działając w innym obszarze artystycznym, inaczej widzą i przetwarzają twórczo rzeczywistość?

TM: Szczęściem dla twórcy jest, jeżeli zleceniodawca myśli podobnie. W tak sprzyjającym klimacie podobnego rozumienia wartości i odbioru rzeczywistości artysta ma doskonałe warunki do tworzenia. Ta synergia, partnerstwo pozwalają obu stronom czuć się spełnionym.

fot. K. Grażewicz

W pracy nad witrażem powróciłem do lektury Fritza Alberta Poppa „Biologia światła” mówiącej o tym, iż każdy organizm, a w nim wszystkie komórki, wytwarzają autonomicznie mikroświatło, które jest przejawem istnienia i komunikatorem z innymi komórkami. A zatem światło i ruch są podstawowymi elementami życia. Powstające od początku projektowania rysunki próbowały uchwycić ten komplementarny fenomen życia, zyskując uznanie u Pani Dyrektor i Andrzeja Grabowskiego. W kooperacji potrzebny jest dialog, pewne wartości muszą znaczyć to samo dla zleceniodawcy i zleceniobiorcy, wówczas mamy lepszy efekt finalny.

Jest tu jeszcze kwestia relacji do miejsca, w którym ten witraż miał zaistnieć, i funkcji, jaką miał pełnić – przepierzenia pomiędzy kamienicą a nową częścią. Pierwotnym pomysłem było użycie zieleni (kolory ziemi) i czerwieni (kolor krwi), a także ekspresyjnych, diagonalnych podziałów wynikających z pierwszej wersji witraża. Ale ze względu na niedoświetlenie miejsca, a także szukanie kompatybilności z ogólną formą witraża, prostopadłą strukturą, doszedłem do bardziej pastelowej kolorystyki, dzięki czemu praca zachowała transparentność i świetlistość. Najlepszym sprawdzianem naszej współpracy był performance podczas inauguracji witraża w wykonaniu zespołu PTT, wykorzystujący jego funkcje obracania i przesuwania i jego tektonikę do stworzenia ruchu scenicznego. Witraż stał się rekwizytem i głównym elementem dramaturgii działania teatralnego.

BK: Wracając do myślenia poprzez rysunek, jak ten proces przebiega w głowie projektanta?

TM: Są różne drogi. Przed powstaniem witrażu byłem w bardzo intensywnym procesie tworzenia rysunku na czarnym papierze białym narzędziem, potem wprowadzałem kolor, wspomnianą zieleń i czerwień, oraz niebieski odnoszący się do żywiołu wody. Tutaj kolor wyrażał pewną substancję. Ale w innych przypadkach, gdy rysunek ma zapisać ideę utylitarnego obiektu przestrzennego, tworzę rysunki, potem próbuję o nich „zapomnieć”, a po jakimś czasie wracam i próbuję zrobić to jeszcze raz, ciekaw, jak ta idea się oczyściła. w tej chwili jestem w trakcie projektowania ławki do wnętrza sakralnego. Ta idea rozwija się od kilku miesięcy. pozostało wciąż element, który psuje całość i trzeba to jakoś zmienić. A potem następuje jeszcze moment odniesienia do realnej przestrzeni. U mnie ten proces dzieje się w czasie. Pośpiech jest wrogiem kreatywności. A my żyjemy w permanentnym pośpiechu.

BK: Rysunek może być zatem nie tylko skończoną formą, ale zapisem pewnej fazy procesu artystycznego. Zapis tego momentu bywa już sam w sobie wartościowy?

TM: Tak, jak najbardziej. Jednak uzyskanie tego momentu dla autora może być nie tylko spontanicznym zapisem, ale także żmudnym procesem naukowym. Na ekspozycji poznańskiej mamy prace między innymi architektów prof. Radosława Barka i prof. Krzysztofa Borowskiego z Politechniki Poznańskiej. Rysunek prof. Borowskiego pokazuje z lotu ptaka miasto Konin, wykonany jest rapidografem dzięki małych kreseczek, a na potrzeby wystawy został powiększony o 200%. Powstawał na podstawie wielu zdjęć lotniczych. Przedstawiony obraz nie jest jednak zdjęciem, ale przekazuje określoną wiedzę autora. Artysta, podobnie jak Canaletto, tworzy coś, co nam się wydaje, iż jest rzeczywistym obrazem i tak naprawdę wygląda, a jest to wizja artystyczna, spójna jednocześnie w sensie architektoniczno-urbanistycznym.

fot. K. Grażewicz

Z kolei prof. Radosław Barek tworzy murale. Na wystawie mamy planszę prezentującą rysunki związane z muralem dla Piły, miasta, które było w czasie wojny mocno zniszczone. W wielu miejscach mamy przypadkowe place – efekt po zburzonych budynkach i gołe ściany sąsiadując z nimi kamienic. Na tych ścianach artysta tworzy alternatywne miasto, panoramy – kombinacje architektury i przestrzeni, które uzdrawiają te miejsca.

Prezentowane na wystawie prace pokazują zapis procesu projektowego architekta, który rozumiejąc sens zabudowy, tworzy remedium w postaci przestrzennej harmonii – mural jako wyobrażenie artystyczne. Te murale – co warte jest podkreślenia – są bardzo dobrze odbierane przez lokalną społeczność Piły, podobnie jak w przypadku muralu tego samego autora na poznańskiej Śródce, który zyskał ogólnopolski rozgłos i uznanie. Na wystawie – pomiędzy pracami włoskiego architekta Marino Zancanelli rekomendowanego przez Politechnikę Bydgoską a obrazami prof. Karoliny Jaklewicz z Wrocławia – prezentujemy też dwa niewielkie obrazy prof. Macieja Łubowskiego, które są widokiem z ciemnego wnętrza. Na obrazie mamy okno, które oddziałuje intensywnie jak widok przez dziurkę od klucza; pokazuje postaci, światło, czerń i biel wzbogacone kolorem. Konwencja malarska Łubowskiego: synergia obrazu, rysunku i fotografii – przekazują intymny/prywatny, ale przez to uniwersalny jak jaskinia Platona przekaz idei.

BK: Czy planuje pan jeszcze inny rodzaj współpracy na pograniczu sztuk, jak ta kooperacja w Polskim Teatrze Tańca?

TM: Tak, jak najbardziej, odczuwam wręcz potencjalną konieczność, będąc pod wrażeniem miejsca i ludzi oraz prezentowanej przez zespół PTT autentycznej ekspresji ciała, która w mojej ocenie – na tle dzisiejszego nadmiaru zdewaluowanych słów wypowiadanych publicznie oraz w kwestiach deklamowanych przez aktorów scen dramatycznych – jest niezdewaluowana. Poznańska formuła teatru ruchu i tańca jest prawdziwa i zbieżna ze sztuką, którą – mam nadzieję – także ja tworzę. Zachowała i przechowuje ona prawdę o życiu i wartościach wolną od ideologii, ale którą, żeby zachowała autentyczność, trzeba wciąż na nowo budować, odtwarzając za każdym razem… od początku.

Wystawa „Rysunek. Sztuka zapisu przestrzeni”. Polski Teatr Tańca, Małe Studio, 3.03. – 04.04.2023.

Tomasz Matusewicz – dr hab. prof. Politechniki Poznańskiej. Studiował malarstwo i rzeźbę w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu (ob. Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu). Debiutował w 1993 r. na wystawie „Nowe pokolenie w sztuce polskiej. Idee poza Ideologią” w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie. Doktorat w 2003 r. na Wydziale Rzeźby i Działań Przestrzennych ASP w Poznaniu. Habilitacja w 2013 r. na Wydziale Rzeźby i Działań Przestrzennych UAP w Poznaniu. Od 2000 r. pracuje na Wydziale Architektury Politechniki Poznańskiej w Katedrze Rysunku, Malarstwa, Rzeźby i Sztuk Wizualnych. Od 2019 r. Przewodniczący Komisji Urbanistyki, Planowania Przestrzennego i Architektury PAN Oddział w Poznaniu. Realizuje się w zakresie obiektów malarskich, malarstwa sztalugowego i architektury. Projektuje także wnętrza i wyposażenie kościołów, (rzeźby i witraże), jest autorem instalacji, obiektów i rzeźb wpisanych w architekturę i otoczenie. Prowadzi również działania interaktywne z pogranicza scenografii i intermediów. Kurator wystaw. Brał wdział w licznych wystawach w kraju i za granicą.

Idź do oryginalnego materiału