Myślałam, iż znów się zbliżamy z moim byłym. Ale przyznał, iż tylko mnie wykorzystuje, by zemścić się na mojej siostrze.
Zawsze wierzyłam w drugie szanse. Uważałam, iż jeżeli miłość jest prawdziwa, znajdzie drogę choćby przez ból, dumę i błędy. Dlatego, gdy po dwóch latach od rozstania odezwał się do mnie Krystian — mój ex — coś we mnie zadrżało. Mieszanka ekscytacji, nostalgii i nieśmiałej nadziei wypełniła całą przestrzeń wokół.
Rozstaliśmy się ciężko. Były pretensje, niedomówienia, wybuchy dumy z obu stron. Długo leczyłam złamane serce, uczyłam się oddychać od nowa. choćby spotykałam się z kimś innym, próbowałam układać sobie życie od początku. Ale Krystian… zostawał gdzieś w głębi, jak blizna, która nigdy w pełni nie zniknęła. Nie zapomniałam. Gdy zaproponował spotkanie, zwykłą rozmowę — zgodziłam się. Naiwnie myśląc, iż może wyjść z tego coś dobrego. Tylko dwójka dorosłych ludzi, którzy kiedyś byli sobie bliscy. Co mogło pójść nie tak?
Spotkaliśmy się w przytulnej kawiarence na rogu ulicy Miodowej. Przyszłam wcześniej, a gdy wszedł, serce uderzyło głośno w klatce. Był taki sam — ta sama postawa, lekkie zarost, ten sam ciepły, znajomy wzrok. Uśmiechnął się, podszedł i przytulił mnie. Przez chwilę miałam wrażenie, iż cofnęłam się w czasie, gdy wszystko wydawało się prostsze.
Gadaliśmy godzinami. Najpierw o błahostkach — pracy, nowinkach, jak leci. Jego głos był wciąż taki łagodny, spojrzenie uważne. Wyglądało na to, iż naprawdę chciał wiedzieć, jak żyłam bez niego. A ja, głupia, topniałam. choćby zaczęłam myśleć, iż może jednak coś jeszcze między nami jest — choćby przyjaźń, jakieś pokrewieństwo dusz.
Ale potem… coś się zmieniło.
Odsunął się na oparcie krzesła, spochmurniał, uniósł wzrok. Jakby walczył sam ze sobą. Zaczęłam się niepokoić. W końcu odezwał się.
— Hania… muszę ci coś powiedzieć. To mnie męczy. Ale zasługujesz na prawdę.
— Co się dzieje? — głos mi się załamał. — Przerażasz mnie.
Westchnął, przetarł czoło i spojrzał mi prosto w oczy.
— Nie przyszedłem tu, żeby się z tobą pogodzić. Nie chcę być z tobą znowu. To wszystko… — rozłożył ręce, — nie dlatego, iż tęskniłem.
Zbladłam. Serce ścisnęło się boleśnie.
— To po co? — szepnęłam.
Przez chwilę milczał, w końcu wyrzucił z siebie:
— Wykorzystuję cię, Hania. Żeby odpłacić twojej siostrze. Julii.
Świat nagle się zachwiał.
— Co?… Ty… co ty mówisz?
— Twoja siostra… zdradziła mnie — powiedział zimno. — Wmówiła mi, iż mnie kocha. A potem — zaczęła romans za moimi plecami. Bawiła się mną. Teraz ja się z nią bawię. Ty jesteś moim narzędziem. Najlepszym, jakie mogłem znaleźć.
Zdrętwiałam. Moja siostra — moja najlepsza przyjaciółka, opoka, osoba, której ufałam bardziej niż sobie… Nie mogła. Nie mogła tak postąpić. A Krystian… czy cały ten wieczór, jego dobre słowa, te spojrzenia — to wszystko było kłamstwem?
— Co ona ci zrobiła? — ledwo wyduszałam słowa.
— Była ze mną. A potem śmiała się za moimi plecami — jego oczy pociemniały. — choćby nie wiesz, jak to boli. Straciłem zaufanie. Teraz ja chcę, żeby poczuła to samo.
Nie wiedziałam, jak oddychać.
— Wykorzystujesz mnie, żeby zranić Julię? Mnie? Dlaczego? Ja ci nic złego nie zrobiłam!
— Wiem. Przepraszam. Ale inaczej się nie da. Musi zrozumieć, co straciła. Co zrobiła.
Łzy napłynęły mi do oczu. Ciężko było mi oddychać. W środku wszystko zbijało się w kulę — ze wstydu, bólu, rozczarowania.
— Bawisz się moimi uczuciami — szepnęłam. — Naprawdę myślałam… miałam nadzieję…
Odwrócił wzrok.
— Przykro mi, Hania. Naprawdę. Ale ja też byłem zraniony. Zgubiłem się. Nie wiedziałem, jak sobie poradzić.
Wstałam gwałtownie. Ręce mi drżały.
— Koniec. Dość. Nie będę częścią twojej brudnej zemsty. Nie jestem marionetką. Jestem człowiekiem. I nie pozwolę ci więcej niszczyć mojego serca, byle tylko odpłacić komuś, kogo choćby nie rozumiem.
Nie próbował mnie zatrzymać. Po prostu siedział ze spuszczonym wzrokiem. A ja odeszłam — w chłód ulicy, z łzami na policzkach, z jednym pytaniem w głowie: „Jak mogłam być taka ślepa?”
Nigdy więcej nie będę niczyją kartą przetargową. Przenigdy. I jeżeli przyjdzie mi zerwać więzi i z byłym, i z siostrą — niech tak będzie. Bo kłamstwo, choćby w imię miłości, to zdrada. A ja wybieram prawdę. choćby jeżeli boli.