W polonijnym kalendarzu jest mnóstwo imprez kulturalnych i tylko malkontenci mogą narzekać. W Melbourne każdego tygodnia każdy znajdzie coś dla siebie. Czasem trudno zdecydować, dokąd się wybrać, bo nierzadko dwie atrakcyjne imprezy realizowane są tego samego dnia.
Jest jednak raz w roku koncert, którego nigdy nie pomijam i który w moim kalendarzu zapisany jest wielkimi literami. To coroczny koncert muzyki klasycznej „Muzyka bez granic”. Tradycyjnie odbywa się on w Polsko-Australijskim Kościele Adwentystów Dnia Siódmego w Dandenong. To jedyne miejsce na naszej polonijnej mapie, które – dzięki znakomitej akustyce i doskonałemu zapleczu technicznemu – możemy bez żenady nazywać salą koncertową.
Organizatorem koncertu jest Towarzystwo Polskiej Kultury w Wiktorii, któremu należą się słowa najwyższego uznania za konsekwentne pielęgnowanie tradycji muzyki klasycznej i promowanie polskich artystów w Australii. To zasługa głównie Grzegorza Machnackiego oraz Grażyny Pieńkowskiej, którzy dołożyli wszelkich starań, aby koncert był dopięty na ostatni guzik.
Wprawdzie od wielu lat koncert utrzymuje bardzo wysoki poziom, ale tegoroczny zgromadził prawdziwą plejadę muzycznych gwiazd. Gdybym chciał wymienić wszystkie tytuły naukowe oraz nagrody, jakie zdobyli uczestnicy na międzynarodowych festiwalach, zajęłoby to z pewnością połowę tego artykułu. Lista jest długa. Lista jest imponująca.
Tegoroczny koncert był przede wszystkim wieczorem duetów — duetów marzeń, w których każdy kolejny występ przynosił nową niespodziankę.
Już na wstępie do fortepianu zasiedli profesor Paweł Zawadzki oraz doktor Elżbieta Zawadzka. Profesor Zawadzki koncertował w najlepszych salach koncertowych świata, ale był to jego pierwszy publiczny występ w duecie z małżonką. I tu nastąpił pierwszy magiczny moment. Koncertom fortepianowym w Dandenong towarzyszy zawsze kamera, dzięki czemu słuchacze mogą na dużym ekranie obserwować ręce pianistów. Nie wiem, czy było to zamierzone, ale efekt był hipnotyzujący — przez następne dziesięć minut nikt się nie poruszył, nikt nie mrugnął okiem. Czarujący, absolutnie magiczny moment.

Później takich chwil było więcej. Występ skrzypków Adama Piechocińskiego i Charlie Huang to popis mistrza i jego ucznia. Na zakończenie etiudy Wieniawskiego Adam Piechociński zauważalnie objął ramieniem Charliego — i miałem wrażenie, iż byliśmy świadkami muzycznego pasowania giermka na scenicznego rycerza.

Po kompozycje Wieniawskiego sięgnął też kolejny duet: skrzypek Alex Feng, któremu na fortepianie akompaniował Haoqing Leo Liu. Warto wspomnieć, iż Leo zdobył wiele prestiżowych nagród, w tym pierwsze miejsca w konkursach Steinway (2022) oraz PolMusicA Polish Music Competition (2022). Talent Leo sprawił, iż bez problemu zdał egzamin do Akademii Muzycznej we Wrocławiu, gdzie rozpoczyna swoją muzyczną drogę do Konkursu Chopinowskiego w Warszawie, który jest jego wymarzonym celem.

Podczas sobotniego koncertu mieliśmy przyjemność posłuchać kolejnego, równie utalentowanego młodego pianisty — Dillona She-Pui Chan. To laureat konkursu PolMusicA z 2021 roku. Co ciekawe, jego największym marzeniem jest również udział w warszawskim Konkursie Chopinowskim. Biorąc pod uwagę fakt, iż Dillon w tym roku zdobył pierwszą nagrodę w konkursie chopinowskim dla dzieci i młodzieży w Polsce, a także w podobnym konkursie w Lozannie, jego marzenie wydaje się jak najbardziej realne.

Jeszcze nie otrząsnęliśmy się z elektryzującego występu młodych wirtuozów, a już na scenie pojawił się kolejny mistrzowski duet.
Marta Nowicka, w duecie – a jakże – z Pawłem Zawadzkim, zabrali nas do krainy poezji. Wiersze naszych narodowych wieszczy, wyśpiewane magicznym sopranem, to coś, czego się długo nie zapomina. A żeby dopełnić czaru, Marta Nowicka sięgnęła po kultowe wykonanie „Memory” z musicalu Cats.

Po publiczności przebiegł szmer ciekawości, gdy na scenie pojawił się akordeon. To kolejny duet wirtuozów z Polski — skrzypaczka Karolina Mikołajczyk i akordeonista Iwo Jedynecki. Ta para koncertuje po całym świecie, wzbudzając zachwyt i uznanie. Nic dziwnego – ich interpretacja Czterech pór roku Vivaldiego to wydarzenie, o którym mówi się w muzycznym świecie. Ponadto mają w swoim repertuarze utwór „Lato” z cyklu Cztery pory roku w Buenos Aires Astora Piazzolli. To jedna z wielu perełek sobotniego wieczoru.

Jak podsumować taki koncert? Mógłbym sięgnąć po słownik wyrazów bliskoznacznych i przepisać całą listę synonimów słowa „wspaniały”. Szkopuł w tym, iż mam świadomość, iż to za wysokie progi na moje muzyczne ucho – więc postanowiłem ocenić wykonawców inaczej.
Usiadłem strategicznie na końcu sali, tuż obok Elżbiety i Pawła Zawadzkich, i od czasu do czasu dyskretnie zerkałem w ich stronę. Po każdym występie nie było okrzyków zachwytu, przesadnych braw czy entuzjastycznych komentarzy. Było milczące dzielenie się emocjami spojrzeniem i delikatny uśmiech aprobaty. Nie miałem wątpliwości, iż za taki profesorski uśmiech każdy artysta oddałby majątek. Delikatny, tajemniczy uśmiech Giocondy.
Kiedy koncert zbliżał się do końca i wydawało się, iż poprzeczki nie da się już podnieść wyżej, do fortepianu zasiadł sam mistrz – profesor Paweł Zawadzki. Doprawdy, za takie wykonanie mazurków Chopina trzeba by zapłacić fortunę w londyńskim Royal Albert Hall.

Na koniec warto wspomnieć o jeszcze jednym duecie – prowadzących, Marku Smalcu i Esterze Klauzy. Ich konferansjerka była dystyngowana, ale prowadzona z lekkością i swobodą.

Byłbym niewdzięcznikiem, gdybym nie wspomniał o gospodarzach. Społeczność adwentystów z Dandenong znana jest nie tylko z gościnności, ale i z hojności oraz doskonałego przyjęcia pokoncertowego. Jednym słowem – uczta dla ciała i ducha.
Do zobaczenia za rok!
Jerzy Krysiak
Nagranie z koncertu obejrzysz TUTAJ.
Autorem załączonych zdjęć jest Krzysztof Widuch.
Zdjęcie tytułowe: artyści i konferansjerzy koncertu „Muzyka bez granic”. Od lewej: Marta Nowicka, Alex Feng, Adam Piechociński, Charlie Huang, Dillon She-Pui Chan, Haoqing Leo Liu, Karolina Mikołajczyk, Iwo Jedynecki, dr Elżbieta Zawadzka, prof. Paweł Zawadzki, Marek Smalec, Estera Klauza.