Musiałem się rozwieść z żoną z powodu ciągłych upokorzeń ze strony teściowej

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

Mimo iż mam zaledwie 30 lat, zdążyłem już być dwukrotnie żonaty.

Z pierwszą żoną rozwiedliśmy się polubownie. Po prostu oboje zrozumieliśmy, iż nasze małżeństwo było błędem. Byliśmy zbyt różni i tylko sobie nawzajem dokuczaliśmy.

Od pierwszej żony mam dorastającą córkę — ma teraz 12 lat. Z byłą żoną utrzymuję poprawne relacje dla dobra dziecka. Wspieram je finansowo i biorę udział w życiu córki, ponieważ to mój obowiązek. choćby w najtrudniejszych chwilach ich nie opuszczam.

Cztery lata temu w moim życiu pojawiła się Katarzyna. Po kilku miesiącach znajomości postanowiliśmy zalegalizować związek. Moje mieszkanie wynajęliśmy, a sami przeprowadziliśmy się do Kasi, ponieważ jej mieszkanie było bliżej centrum.

Należy zauważyć, iż druga żona w ogóle nie przypominała pierwszej. Oprócz tego, iż była dominująca i miała specyficzny charakter, dążyła także do luksusu. Była bardzo wymagająca wobec mnie — zawsze brakowało jej pieniędzy.

Siostra Kasi wyszła za mąż za biznesmena. Oczywiście, miała wyższy standard życia. A ona chciała ją prześcignąć, ale jak, skoro ja jestem zwykłym mechanikiem?

Najbardziej irytowało mnie zachowanie teściowej. Traktowała mnie bardzo stronniczo i ciągle krytykowała. Na każdym spotkaniu nazywała mnie nędzarzem. Z czasem choćby nauczyłem się na to nie reagować.

Przez wszystkie cztery lata naszego małżeństwa krewna nie zmieniała swojego podejścia.

Jednak pewnego razu cała rodzina zebrała się, aby świętować Nowy Rok. Teściowa wstała i powiedziała:

— Andrzej, niedługo będziesz miał 40 lat, a ty tak naprawdę niczego w życiu nie osiągnąłeś. W ogóle myślisz o tym, aby coś zmienić? Mój wnuk w wieku 15 lat już zarabia więcej niż ty. Czy nie wstydzisz się?

Gdy to usłyszałem, poczułem się bardzo nieprzyjemnie. Aby nie powiedzieć czegoś, czego bym później żałował, ubrałem się i wyszedłem na zewnątrz.

Tym razem po raz pierwszy nie mogłem się uspokoić. Zrozumiałem, iż teściowa nigdy nie zmieni wobec mnie swojego stosunku, a znosić takie poniżenie już nie miałem sił. Tym bardziej zdumiewała mnie obojętność żony — nigdy nie stanęła w mojej obronie. Tylko roześmiała się po słowach matki.

Tego wieczora pojechałem do domu, spakowałem rzeczy i pojechałem do rodziców. Musiałem poczekać do końca następnego miesiąca, aż lokatorzy się wyprowadzą. Żonie powiedziałem, iż składam wniosek o rozwód.

Poczułem taką ulgę! Przede mną jeszcze całe życie — na pewno znajdę kobietę, która zaakceptuje mnie takim, jakim jestem. Jednak nigdy więcej nie pozwolę sobą poniżać.

Idź do oryginalnego materiału