Mufasa: Król lew dostał już pierwsze recenzje. Po niezwykle entuzjastycznych opiniach w mediach społecznościowych i wielokrotnym zapewnianiu przez Disneya, iż wyciągnął on wnioski z błędów popełnionych przy wcześniejszych adaptacjach live-fiction, wielu fanów liczyło na naprawdę dobre, jeżeli nie entuzjastyczne przyjęcie produkcji. Tymczasem ogólna ocena może być daleka od ich oczekiwań.
W chwili powstawania tego tekstu Mufasa: Król Lew w serwisie Rotten Tomatoes zebrał jedynie 59% pozytywnych recenzji przy średniej 5,8/10; uwzględniono 70 tekstów, a przyznanie „certyfikatu świeżości” zmienia się po trafieniu do portalu kolejnych partii ocen. Z kolei wskaźnik Metascore w witrynie Metacritic to w tej chwili 58/100 (po zliczeniu 33 recenzji). Warto w tym miejscu jednak zaznaczyć, iż Król Lew z 2019 roku ma w RT zaledwie 51% przychylnych opinii (średnia 5,6/10), co nie przeszkodziło mu zostać gigantem box office i wygenerować na całym świecie przychodów w wysokości ponad 1,6 mld USD.
Recenzenci mają dość duży problem z wydaniem jednoznacznego werdyktu. Oto fragmenty przykładowych tekstów:
- The Playlist
Mufasa: Król Lew mógłby być bardzo dobrym i godnym następcą pierwszego Króla Lwa, ale ze względu na wymagania, jakie ta franczyza stawia sama sobie, jest on tylko udany. To odrobinę wstyd, biorąc pod uwagę królewski i majestatyczny potencjał historii.
Zakończenie przedstawia tytułową istotę w absurdalny i głupi sposób, przez co możesz już nigdy nie postrzegać jej tak samo. Z drugiej jednak strony jeżeli tylko podobał wam się film z 2019 roku i nie przeszkadzało wam, jak bardzo potrafił on zmęczyć oczy, to warto obejrzeć to przepełnione wadami poszerzenie uniwersum.
Disney wraca z olśniewającym, animowanym musicalem, filmem, który łączy fotorealistyczne widowisko z nieustannie nuconymi melodiami i – przede wszystkim – prawdziwie mitycznym przedstawieniem historii.
Chociaż nikt nigdy nie dorówna Jamesowi Earlowi Jonesowi i nie da się go naśladować, obsada głosowa i tak daje z siebie wszystko.
- Hollywood Reporter
Głębszy wymiar Mufasy: Króla Lwa nie rodzi pożądanych efektów, ponieważ ta franczyza od samego jej początku była budowana na bezsensownej próbie wytłumaczenia potrzeby istnienia monarchii. Nowa odsłona wpisuje się w tę niespójność; im bliżej finału, tym widz będzie dostawał więcej pytań niż uzyskiwał odpowiedzi.
Werwa reżysera Barry’ego Jenkinsa dochodzi do głosu w tej przedstawiającej genezę Mufasy historii jedynie momentami. Sama opowieść jest tylko umiarkowanie, nie szaleńczo zabawna.
- Total Film
To nie jest „Hakuna Matata”, bez żadnych wątpliwości. Film nie jest też tak dobry jak większość innych dzieł Jenkinsa, ale w rękach innego twórcy wiele pomysłów na Mufasę mogłoby w ogóle się nie udać.
Najgorsze filmy aktorskie oparte na animacjach – wielki ranking internautów
Mufasa: Król Lew zadebiutuje w polskich kinach już jutro, 19 grudnia.
Źródło: Rotten Tomatoes/Metacritic