Jak pisaliśmy w naTemat, "Mufasa: Król lew" to długo wyczekiwany prequel "Króla lwa", w którym poznaliśmy historię oskarżonego o zabicie swojego ojca Simby. Oryginalna bajka Disneya wzorowała się poniekąd na "Hamlecie" Williama Szekspira, natomiast nadchodzący film, którego akcja rozgrywa się dużo wcześniej, będzie czymś zupełnie nowym.
Fabuła skupi się na dzieciństwie Mufasy, który po potężnej powodzi zostaje oddzielony od swojej rodziny. Lwiątko trafia do dalekiej krainy i prawie zostaje tam zjedzone przez krokodyle. Życie ratuje mu książę Taka, który proponuje znajdzie dołączenie do jego królewskiego stada. Pojawienie się Mufasy na Lwiej Ziemi doprowadzi do konfliktu między ojcem Taki a przywódcą białych lwów, Kirosem.
Czy warto iść do kina na film "Mufasa: Król lew". Oto recenzje
Za reżyserię realistycznej animacji odpowiada Barry Jenkins, twórca oscarowego dramatu "Moonlight". W oryginalnej obsadzie głosowej usłyszymy m.in. Aarona Pierre'a ("Rebel Ridge"), Kelvina Harrisona Jr. ("Fale"), Johna Kaniego ("Czarna Pantera"), Setha Rogena ("Supersamiec"), Donalda Flovera, Beyoncé ("Austin Powers i Złoty Członek") i Madsa Mikkelsena ("Na rauszu"). W polskim dubbingu wymieniono zaś m.in. Jakuba Kordasa ("Ant-Man i Osa"), Karola Jankiewicza ("Czarownica") i Ewę Prus ("Strażnicy Galaktyki").
W Polsce film wytwórni Walt Disney Pictures możemy oglądać na dużym ekranie od piątku (20 grudnia). Czy warto wybrać się na seans? Oceny krytyków i widzów będą najlepszą odpowiedzią na to pytanie.
Na razie prequel "Króla lwa" cieszy jedynie 57 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes (ze 150 artykułów napisanych przez krytyków). Widownia natomiast oceniła "Mufasę" na 88 proc.
"Jenkins nie sprzedał się. Studio wręcz uwierzyło w jego wizję, która szanuje film z 1994 roku" – przyznał Peter Debruge z amerykańskiego tygodnika "Variety". "Żaden cud techniki nie zdoła tchnąć życia w ten film, który nie wie nawet, czym chce być" – napisał za to Bilge Ebiri z internetowego magazynu Vulture.
Wielu recenzentów sugeruje, iż "Mufasa" nie jest niczym więcej niż zapychaczem. "Jeśli intencją twórców było przykucie uwagi młodszych widzów jakąś nieszkodliwą i dobrze przemyślaną przygodą, film spełnia oczekiwania. Szkoda tylko, iż Jenkins nie potrafił nadać mu osobistego charakteru" – czytamy w recenzji Dana Jolina z brytyjskiego "Empire".
Widzowie uważają zaś, iż Jenkins sprostał zadaniu i dał im wciągającą, świetnie napisaną historię. "Muzyka i animacje były przepiękne"; "Nigdy nie sądziłem, iż będę w tym roku na czymś płakać"; "Powiało nostalgią. Jako fanka pokochałam ten film, choć nie jest bez wad"; "Czegoś mi tu brakowało, ale ten film był lepszy niż remake 'Króla lwa' z 2019" – czytamy w zakładce z opiniami przeciętnych odbiorców.