„Mrok lasu” (2023)

horror-buffy1977.blogspot.com 1 miesiąc temu
Ofiara przemocy domowej, ośmioletni Lucas z Wogezów, jest świadkiem śmiertelnego w skutkach potrącenia jego najlepszego przyjaciela Mathiasa. Sprawcą wypadku jest despotyczny ojciec Lucasa, który decyduje się na ucieczkę z miejsca zdarzenia.
Dwadzieścia lat później Lucas zostaje poinformowany o śmierci rodziców w pożarze ich domu w Wogezach. Straumatyzowany młodzieniec postanawia wziąć udział w ceremonii pogrzebowej, a jego dziewczyna Julie i przyjaciel Arnaud są zdecydowani wesprzeć go swoją obecnością. Po skromnej uroczystości pożegnalnej cała trójka udaje się na pogorzelisko, aby odebrać resztki dobytku tragicznie zmarłych sąsiadów poruszającego się na wózku inwalidzkim wdowca Francisa, który nigdy nie pogodził się ze śmiercią swego jedynego syna Mathiasa.

Plakat filmu. „Schlitter” 2023, SerialB Studio, Sombrero Films

Nakręcony w belgijskim mieście Malmedy, w Regionie Walońskim w prowincji Liège telewizyjny francuski horror/thriller wyreżyserowany przez debiutującego w pełnym metrażu Pierre'a Moucheta, który scenariusz, pod tytułem „Schlitter” (aka „Schlitter – Evil in the Woods”, pol. „Mrok lasu”), skonstruował we współpracy ze specjalizującym się w filmach animowanych Nicolasem Robinem. Mouchet, długoletni fan kina grozy, zapowiadał intensywnie osobistą psychologiczną historię eksplorującą traumę, poczucie winy i pragnienie zemsty. Ponadto „Schlitter” miał sprytnie nawiązywać do fascynującej Moucheta „magicznej mocy” rozrywki filmowej – swoistego zacierania granicy między fikcją a rzeczywistością. Chciał przenieść widzów do mrocznego świata utkanego z fałszywych pozorów i skonfrontować ich z ciężkimi tematami życiowymi. Dystrybucja „Schlitter” ruszyła na początku grudnia 2023 roku we Francji. Do Polski film dotarł dopiero w kwietniu 2025 – streaming i telewizja.

W prologu „Mroku lasu” Pierre'a Moucheta poznajemy zaprzyjaźnionych synów drwali, ośmioletnich mieszkańców leśnej prowincji Lucasa i Mathiasa (obiecujący debiutant Antime Calbrie Ekeloo i nie mniej zdolny Nelson Maerten, m.in. „Mroczne serce lasu” Serge'a Mirzabekiantza), którzy pewnego dnia przypadkiem znajdują powojenny bunkier. Tuż po tradycyjnym niekontrolowanym wybuchu wściekłości Louisa, przemocowego ojca Lucasa. Agresja skierowana na własne dziecko. Chłopca, który w najgorszym momencie stosuje się do rady swego najlepszego przyjaciela Mathiasa, zbiera się na odwagę i odmawia wykonania kategorycznego rozkazu przerażającego rodzica. Siedzący za kierownicą Louis skupia uwagę na nieposłusznym synu... i wjeżdża prosto w małego rowerzystę. Po pośpiesznym sprawdzeniu funkcji życiowych ofiary wypadku drogowego, spanikowany mężczyzna wrzuca poturbowane ciałko do wąwozu, w taki sam sposób pozbywając się roweru dobrze znanego mu ośmiolatka. A zszokowany Lucas przygląda się z samochodu, jak jego rodzony ojciec obchodzi się z jego najlepszym przyjacielem. Przed dotarciem do domu czeka ich jeszcze jeden przystanek – trudna, nieszczera rozmowa z troskliwym tatą zaniepokojonym przedłużającą się nieobecnością Mathiasa, spuentowana przelotnym widokiem zapłakanej twarzy nieodzywającego się Lucasa. Mija dwadzieścia lat. Lucas (poprawna kreacja Louki Meliavy) odbiera telefon od funkcjonariusza policji, który z żalem informuje go o tragicznej śmierci rodziców. W domu Louisa i Mathilde w Wogezach z jakiejś niewyjaśnionej przyczyny wybuchł pożar, a mieszkańcom nie udało się na czas wydostać z płonącego budynku. Mniej więcej taki komunikat dostaje młody mężczyzna, którego noga od lat nie postała w domu rodziców. W wiosce, z którą wiążą się jego najgorsze wspomnienia. Nie może jednak nie pojawić się na pogrzebie własnych rodziców (tj. nie potrafi zmusić się do ominięcia tej uroczystości), a przynajmniej matki, która wprawdzie nie interweniowała, gdy ojciec go bił, ale Lucas nigdy nie wątpił w jej miłość. Wzmocniony towarzystwem zaufanych ludzi, ukochanej Julie (niezgorszy występ Lény Laprès) i przyjaciela Arnauda (przyzwoite wcielenie Côme Levina, m.in. „Porachunki” Luca Bessona), główny bohater „Mroku lasu” Pierre'a Moucheta przybywa do leśnej głuszy w przekonaniu, że wróci do miasta jeszcze tego samego dnia. Co interesujące najbardziej spieszy się Arnaudowi – nieprzepracowana trauma Lucasa, zżerające go poczucie winy to nic w porównaniu do umówionej randki jego (nie)dobrego kolegi. Albo Lucas lepiej ukrywa palącą potrzebę ucieczki z przeklętej prowincji. Zbrukanej kłamstwem. adekwatnie czynem, słowem i milczeniem. Lucas uważa się za współwinnego potwornej zbrodni – spowodowania śmiertelnego w skutkach wypadku drogowego i ukrycia prawdy o śmierci małoletniego Mathiasa – za wspólnika swego okropnego ojca, z którym w dorosłym życiu zerwał wszelki kontakt. Nie mógł przewidzieć katastrofalnych skutków postawienia się rodzicielowi, ale nie musiał brać udziału w zmowie milczenia. Niewątpliwie paraliżował go strach – przed ojcem i/lub legalnym wymiarem sprawiedliwości – ale w odczuciu Lucasa najwyraźniej nie jest to żadne usprawiedliwienie, tym bardziej w obliczu długofalowych skutków tragedii sprzed lat. Oszukany ojciec stałego towarzysza dziecięcych zabaw protagonisty „Mroku lasu”, samotny starszy człowiek z niepełnosprawnością niemal błagający spieszących się młodych ludzi o krótką wizytę w jego przygnębiająco cichym domu, to potężny cios dla obwiniającego się Lucasa. W przeszłości prawdopodobnie mającego lepszą relację z nim niż z własnym ojcem. Tak czy inaczej nieludzko poranionemu Francisowi (przekonujący występ Gillesa Davida) udaje się namówić dawno niewidzianego młodzieńca i jego dziewczynę do spędzenia „najwyżej pięciu minut” w jego zagraconym gospodarstwie domowym. A Arnaud niechętnie idzie za nimi.

Plakat filmu. „Schlitter” 2023, SerialB Studio, Sombrero Films

Konwencjonalny scenariusz w królestwie horroru. Zatuszowany wypadek drogowy (jak w „Koszmarze minionego lata” Jima Gillespiego); wieloletnie zmagania z wewnętrznymi demonami, nieefektywna walka z traumą; podejrzana gościnność; śmiercionośne pułapki (na gryzonie?), których najpewniej powstydziłby się Jigsaw; „siódma komnata Sinobrodego”, nęcące pomieszczenie z tajemniczą zawartością, czy jak kto woli piwnica skąpo nasycona aromatem „Martwego złego” Sama Raimiego. Ambaras z samochodem przypomniał mi „Dom woskowych ciał” Jaumego Colleta-Serry, remake „Gabinetu figur woskowych” André De Totha, a zachowanie bohaterów „Mroku lasu” Pierre'a Moucheta dobitnie świadczyło o ich nieznajomości reguł zebranych przez legendarnego Randy'ego Meeksa. Przede wszystkim „niekończące się” powtarzanie tego samego błędu - uparte niedobijanie przeciwnika. Misterny plan zemsty Francisa? Wszystko na to wskazuje, ale skoro reżyser i współscenarzysta tego zaskakująco brutalnego, jak na format telewizyjny, backwood horroru, ostrzegał przed fałszywymi pozorami... Czy będziemy brać pod uwagę inną możliwość, czy nie, tożsamość istoty opętanej żądzą mordu szybko wypłynie na wierzch. Niektórzy mogą uznać to za złą decyzję, ale według mnie przeciąganie akurat tej sprawy, robienie z tego jakiejś wielkiej tajemnicy, naraziłoby twórców na poważniejsze oskarżenia: kpienie sobie z inteligencji widza czy skrajnie naiwne postrzeganie swego dzieła. Przy pierwszym – bezkrwawym, urwanym w decydującym momencie - ataku agresor wykorzystuje element zaskoczenia, a potem z dziecinną łatwością wyprowadza w pole resztę niewesołej grupy. Niezgrabna historyjka „pięknie” sprzedana, pora więc przejść do kolejnego punktu dziwnie skutecznego planu – poróżnienia rzekomo(?) idealnie dobranej pary. Wystarczy parę słów, by dopiąć swego, ale potem pojawiają się drobne komplikacje. „Przebiegły” wróg Lucasa nie przewidział nocnego myszkowania; porządnego obchodu zainicjowanego zdarzeniem losowym. Niefortunny, dla mordercy z lasu, zbieg okoliczności; zwrot akcji, którego nie mógł się spodziewać, ale po fakcie „taki geniusz zbrodni” musiał wyrzucać sobie małe zaniedbanie. Zapomniał wyłączyć kradziony sprzęt albo zgubiła go pewność siebie... Zgubiła?! Też mi coś! I skąd pewność, iż nie zrobił tego specjalnie, iż jego zbrodniczy plan nie zakładał zwabienia Lucasa do „ciemnicy ze studnią i wahadłem” - niezupełnie to, ale może się kojarzyć z wybitnym panem Edgarem, a przynajmniej taka była moja pierwsza myśl na widok... Wstrząsające odkrycie protagonisty (niekoniecznie zaskoczenie dla widzów, choć twórcy prawie na pewno upatrywaliby w tym największej szansy na dostarczenie potencjalnym odbiorcom tej jakże pożądanej emocji) i makabryczna próba. UWAGA SPOILER Wymyślne rozkawałkowanie ciała ludzkiego KONIEC SPOILERA. Najdosadniejsza sekwencja (solidne efekty specjalne: krew i mięsko) w tym niedostatecznie mrocznym świecie przedstawionym. Kolejna seria błędnych decyzji bohaterów i zmiana scenerii. Znajoma miejscówka - i nie mam tutaj na myśli ewentualnych skojarzeń z głośnym thrillerem psychologicznym Nicka Hamma - w upiorny sposób „przystrojona”. Doskonałe schronienie... adekwatnie najlepsza z dostępnych, ze znanych (przynajmniej jednemu ze ściganych przez „pomysłowego Dobromira”) kryjówek, do której w miarę szybko można dojść pieszo, ale do ideału na pewno jej daleko. Ocaleńcy przekonają się o tym już niebawem, niedługo „po wskoczeniu do tego ciasnego pudełka” w głębi lasu. To ten spodziewany obrót spraw, muszę jednak przyznać, iż na taki poranek przygotowana nie byłam. W sumie co nieco powinnam była przewidzieć (ta rzecz na stromiźnie), ale choćby w takim - sprzyjającym twórcom tej tradycyjnej siekanki - układzie porażona, wstrząśnięta czy zmieszana absolutnie nie byłam. W ogóle kilka emocji ten spektakl bezrozumnej(?) przemocy mi dostarczył. Nie wynudziłam się ani nic w ten deseń - może dlatego, iż film trwa jedynie plus minus siedemdziesiąt minut? - ale chciałoby się choć troszkę więcej. Na marginesie: Pierre Mouchet mógł inspirować się jednym ze swoich ulubionych filmów, „Lśnieniem” Stanleya Kubricka - domniemane źródło halucynacji Lucasa; dziewczynki w błękitnych sukienkach hipotetycznym natchnieniem dla wyimaginowanego prześladowcy głównego bohatera „Mroku lasu”.

Jednym uchem wpada, drugim wypada – francuska rąbanka z nieświeżych motywów niezbyt starannie ulepiona. Nijaka opowieść z krwistymi przebłyskami. Niewyróżniające się dzieło początkującego (w długim metrażu) filmowca, swoją zawodową/artystyczną przyszłość wiążącego z horrorem. „Mrok lasu” Pierre'a Moucheta to propozycja z rodzaju „można skorzystać, ale nie trzeba”. Przeciętne kino średnio (nieprzesadnie) brutalne.

Idź do oryginalnego materiału