Ofiara
przemocy domowej, ośmioletni Lucas z Wogezów, jest świadkiem
śmiertelnego w skutkach potrącenia jego najlepszego przyjaciela
Mathiasa. Sprawcą wypadku jest despotyczny ojciec Lucasa, który
decyduje się na ucieczkę z miejsca zdarzenia.
Dwadzieścia
lat później Lucas zostaje poinformowany o śmierci rodziców w
pożarze ich domu w Wogezach. Straumatyzowany młodzieniec postanawia
wziąć udział w ceremonii pogrzebowej, a jego dziewczyna Julie i
przyjaciel Arnaud są zdecydowani wesprzeć go swoją obecnością.
Po skromnej uroczystości pożegnalnej cała trójka udaje się na
pogorzelisko, aby odebrać resztki dobytku tragicznie zmarłych
sąsiadów poruszającego się na wózku inwalidzkim wdowca Francisa,
który nigdy nie pogodził się ze śmiercią swego jedynego syna
Mathiasa.
 |
Plakat filmu. „Schlitter” 2023, SerialB Studio, Sombrero Films |
Nakręcony
w belgijskim mieście Malmedy, w Regionie Walońskim w prowincji
Liège telewizyjny francuski horror/thriller wyreżyserowany przez
debiutującego w pełnym metrażu Pierre'a Moucheta, który
scenariusz, pod tytułem „Schlitter” (aka „Schlitter – Evil
in the Woods”, pol. „Mrok lasu”), skonstruował we współpracy
ze specjalizującym się w filmach animowanych Nicolasem Robinem.
Mouchet, długoletni fan kina grozy, zapowiadał intensywnie osobistą
psychologiczną historię eksplorującą traumę, poczucie winy i
pragnienie zemsty. Ponadto „Schlitter” miał sprytnie nawiązywać
do fascynującej Moucheta „magicznej mocy” rozrywki filmowej –
swoistego zacierania granicy między fikcją a rzeczywistością.
Chciał przenieść widzów do mrocznego świata utkanego z
fałszywych pozorów i skonfrontować ich z ciężkimi tematami
życiowymi. Dystrybucja „Schlitter” ruszyła na początku grudnia
2023 roku we Francji. Do Polski film dotarł dopiero w kwietniu 2025
– streaming i telewizja.
W
prologu „Mroku lasu” Pierre'a Moucheta poznajemy zaprzyjaźnionych
synów drwali, ośmioletnich mieszkańców leśnej prowincji Lucasa i
Mathiasa (obiecujący debiutant Antime Calbrie Ekeloo i nie mniej
zdolny Nelson Maerten, m.in. „Mroczne serce lasu” Serge'a
Mirzabekiantza), którzy pewnego dnia przypadkiem znajdują powojenny
bunkier. Tuż po tradycyjnym niekontrolowanym wybuchu wściekłości
Louisa, przemocowego ojca Lucasa. Agresja skierowana na własne
dziecko. Chłopca, który w najgorszym momencie stosuje się do rady
swego najlepszego przyjaciela Mathiasa, zbiera się na odwagę i
odmawia wykonania kategorycznego rozkazu przerażającego rodzica.
Siedzący za kierownicą Louis skupia uwagę na nieposłusznym
synu... i wjeżdża prosto w małego rowerzystę. Po pośpiesznym
sprawdzeniu funkcji życiowych ofiary wypadku drogowego, spanikowany
mężczyzna wrzuca poturbowane ciałko do wąwozu, w taki sam sposób
pozbywając się roweru dobrze znanego mu ośmiolatka. A zszokowany
Lucas przygląda się z samochodu, jak jego rodzony ojciec obchodzi
się z jego najlepszym przyjacielem. Przed dotarciem do domu czeka
ich jeszcze jeden przystanek – trudna, nieszczera rozmowa z
troskliwym tatą zaniepokojonym przedłużającą się nieobecnością
Mathiasa, spuentowana przelotnym widokiem zapłakanej twarzy
nieodzywającego się Lucasa. Mija dwadzieścia lat. Lucas (poprawna
kreacja Louki Meliavy) odbiera telefon od funkcjonariusza policji,
który z żalem informuje go o tragicznej śmierci rodziców. W domu
Louisa i Mathilde w Wogezach z jakiejś niewyjaśnionej przyczyny
wybuchł pożar, a mieszkańcom nie udało się na czas wydostać z
płonącego budynku. Mniej więcej taki komunikat dostaje młody
mężczyzna, którego noga od lat nie postała w domu rodziców. W
wiosce, z którą wiążą się jego najgorsze wspomnienia. Nie może
jednak nie pojawić się na pogrzebie własnych rodziców (tj. nie
potrafi zmusić się do ominięcia tej uroczystości), a przynajmniej
matki, która wprawdzie nie interweniowała, gdy ojciec go bił, ale
Lucas nigdy nie wątpił w jej miłość. Wzmocniony towarzystwem
zaufanych ludzi, ukochanej Julie (niezgorszy występ Lény Laprès) i
przyjaciela Arnauda (przyzwoite wcielenie Côme Levina, m.in.
„Porachunki” Luca Bessona), główny bohater „Mroku lasu”
Pierre'a Moucheta przybywa do leśnej głuszy w przekonaniu, że
wróci do miasta jeszcze tego samego dnia. Co interesujące najbardziej
spieszy się Arnaudowi – nieprzepracowana trauma Lucasa, zżerające
go poczucie winy to nic w porównaniu do umówionej randki jego
(nie)dobrego kolegi. Albo Lucas lepiej ukrywa palącą potrzebę
ucieczki z przeklętej prowincji. Zbrukanej kłamstwem. adekwatnie
czynem, słowem i milczeniem. Lucas uważa się za współwinnego
potwornej zbrodni – spowodowania śmiertelnego w skutkach wypadku
drogowego i ukrycia prawdy o śmierci małoletniego Mathiasa – za
wspólnika swego okropnego ojca, z którym w dorosłym życiu zerwał
wszelki kontakt. Nie mógł przewidzieć katastrofalnych skutków
postawienia się rodzicielowi, ale nie musiał brać udziału w
zmowie milczenia. Niewątpliwie paraliżował go strach – przed
ojcem i/lub legalnym wymiarem sprawiedliwości – ale w odczuciu
Lucasa najwyraźniej nie jest to żadne usprawiedliwienie, tym
bardziej w obliczu długofalowych skutków tragedii sprzed lat.
Oszukany ojciec stałego towarzysza dziecięcych zabaw protagonisty
„Mroku lasu”, samotny starszy człowiek z niepełnosprawnością
niemal błagający spieszących się młodych ludzi o krótką wizytę
w jego przygnębiająco cichym domu, to potężny cios dla
obwiniającego się Lucasa. W przeszłości prawdopodobnie mającego
lepszą relację z nim niż z własnym ojcem. Tak czy inaczej
nieludzko poranionemu Francisowi (przekonujący występ Gillesa
Davida) udaje się namówić dawno niewidzianego młodzieńca i jego
dziewczynę do spędzenia „najwyżej pięciu minut” w jego
zagraconym gospodarstwie domowym. A Arnaud niechętnie idzie za nimi.
 |
Plakat filmu. „Schlitter” 2023, SerialB Studio, Sombrero Films |
Konwencjonalny
scenariusz w królestwie horroru. Zatuszowany wypadek drogowy (jak w
„Koszmarze minionego lata” Jima Gillespiego); wieloletnie
zmagania z wewnętrznymi demonami, nieefektywna walka z traumą;
podejrzana gościnność; śmiercionośne pułapki (na gryzonie?),
których najpewniej powstydziłby się Jigsaw; „siódma komnata
Sinobrodego”, nęcące pomieszczenie z tajemniczą zawartością,
czy jak kto woli piwnica skąpo nasycona aromatem „Martwego złego”
Sama Raimiego. Ambaras z samochodem przypomniał mi
„Dom woskowych ciał”
Jaumego Colleta-Serry, remake „Gabinetu figur woskowych”
André De Totha, a zachowanie bohaterów „Mroku lasu” Pierre'a
Moucheta dobitnie świadczyło o ich nieznajomości reguł zebranych
przez legendarnego Randy'ego Meeksa. Przede wszystkim „niekończące
się” powtarzanie tego samego błędu - uparte niedobijanie
przeciwnika. Misterny plan zemsty Francisa? Wszystko na to wskazuje,
ale skoro reżyser i współscenarzysta tego zaskakująco brutalnego,
jak na format telewizyjny, backwood horroru, ostrzegał przed
fałszywymi pozorami... Czy będziemy brać pod uwagę inną
możliwość, czy nie, tożsamość istoty opętanej żądzą mordu
szybko wypłynie na wierzch. Niektórzy mogą uznać to za złą
decyzję, ale według mnie przeciąganie akurat tej sprawy, robienie
z tego jakiejś wielkiej tajemnicy, naraziłoby twórców na
poważniejsze oskarżenia: kpienie sobie z inteligencji widza czy
skrajnie naiwne postrzeganie swego dzieła. Przy pierwszym –
bezkrwawym, urwanym w decydującym momencie - ataku agresor
wykorzystuje element zaskoczenia, a potem z dziecinną łatwością
wyprowadza w pole resztę niewesołej grupy. Niezgrabna historyjka
„pięknie” sprzedana, pora więc przejść do kolejnego punktu
dziwnie skutecznego planu – poróżnienia rzekomo(?) idealnie
dobranej pary. Wystarczy parę słów, by dopiąć swego, ale potem
pojawiają się drobne komplikacje. „Przebiegły” wróg Lucasa
nie przewidział nocnego myszkowania; porządnego obchodu
zainicjowanego zdarzeniem losowym. Niefortunny, dla mordercy z lasu,
zbieg okoliczności; zwrot akcji, którego nie mógł się
spodziewać, ale po fakcie „taki geniusz zbrodni” musiał
wyrzucać sobie małe zaniedbanie. Zapomniał wyłączyć kradziony
sprzęt albo zgubiła go pewność siebie... Zgubiła?! Też mi coś!
I skąd pewność, iż nie zrobił tego specjalnie, iż jego
zbrodniczy plan nie zakładał zwabienia Lucasa do „ciemnicy ze
studnią i wahadłem” - niezupełnie to, ale może się kojarzyć z
wybitnym panem Edgarem, a przynajmniej taka była moja pierwsza myśl
na widok... Wstrząsające odkrycie protagonisty (niekoniecznie
zaskoczenie dla widzów, choć twórcy prawie na pewno upatrywaliby w
tym największej szansy na dostarczenie potencjalnym odbiorcom tej
jakże pożądanej emocji) i makabryczna próba. UWAGA SPOILER
Wymyślne rozkawałkowanie ciała ludzkiego KONIEC SPOILERA.
Najdosadniejsza sekwencja (solidne efekty specjalne: krew i mięsko)
w tym niedostatecznie mrocznym świecie przedstawionym. Kolejna seria
błędnych decyzji bohaterów i zmiana scenerii. Znajoma miejscówka
- i nie mam tutaj na myśli ewentualnych skojarzeń z głośnym
thrillerem psychologicznym Nicka Hamma - w upiorny sposób
„przystrojona”. Doskonałe schronienie... adekwatnie najlepsza z
dostępnych, ze znanych (przynajmniej jednemu ze ściganych przez
„pomysłowego Dobromira”) kryjówek, do której w miarę szybko
można dojść pieszo, ale do ideału na pewno jej daleko. Ocaleńcy
przekonają się o tym już niebawem, niedługo „po wskoczeniu do
tego ciasnego pudełka” w głębi lasu. To ten spodziewany obrót
spraw, muszę jednak przyznać, iż na taki poranek przygotowana nie
byłam. W sumie co nieco powinnam była przewidzieć (ta rzecz na
stromiźnie), ale choćby w takim - sprzyjającym twórcom tej
tradycyjnej siekanki - układzie porażona, wstrząśnięta czy
zmieszana absolutnie nie byłam. W ogóle kilka emocji ten
spektakl bezrozumnej(?) przemocy mi dostarczył. Nie wynudziłam się
ani nic w ten deseń - może dlatego, iż film trwa jedynie
plus minus siedemdziesiąt minut? - ale chciałoby się choć
troszkę więcej. Na marginesie: Pierre Mouchet mógł inspirować
się jednym ze swoich ulubionych filmów,
„Lśnieniem”
Stanleya
Kubricka - domniemane źródło halucynacji Lucasa; dziewczynki w
błękitnych sukienkach hipotetycznym natchnieniem dla
wyimaginowanego prześladowcy głównego bohatera „Mroku lasu”.
Jednym
uchem wpada, drugim wypada – francuska rąbanka z nieświeżych
motywów niezbyt starannie ulepiona. Nijaka opowieść z krwistymi
przebłyskami. Niewyróżniające się dzieło początkującego (w
długim metrażu) filmowca, swoją zawodową/artystyczną przyszłość
wiążącego z horrorem. „Mrok lasu” Pierre'a Moucheta to
propozycja z rodzaju „można skorzystać, ale nie trzeba”.
Przeciętne kino średnio (nieprzesadnie) brutalne.