„I wiem, iż miłość istnieje, bo ciągle tyle jej mam w sobie” – ten wers to clou nowego singla Michała Kisielewskiego: „2k19”. Piosenka balansuje między tanecznością a wzruszeniem, nostalgią a lekkością. To utwór, który można potraktować jak gotowy na playlistę do wspomnień – indie-popowy banger, radiowy hit, a jednocześnie bardzo intymny zapis emocji.
Michał Kisielewski nie pierwszy raz łączy ruch i wzruszenie. Wcześniej zaprezentował m.in. „Filozofię” – akustyczną balladę o miłości, w której „zakochać się to żadna filozofia”, czy „Przy czym dziewczyny lubią tańczyć” – w duchu Arctic Monkeys i Maanamu. W „W podłogę gaz” z kolei oddał klimat letniego indie z egzystencjalnym zacięciem, udowadniając, iż potrafi bawić się konwencjami, nie tracąc własnego języka. Romantyczny chłopak, niezły wariat – tak sam siebie opisuje. Jego muzyka nie zna gatunkowych granic: swobodnie żongluje między popem, indie, a choćby altrapem, a wszystko spaja słowo. Kisielewski pisze teksty, które są jednocześnie osobiste i uniwersalne – idealne na mixtape-wyznania albo soundtracki do własnych przygód. „To wszystko piękny hałas” – mówi sam artysta. |