Artur Orzech to dziś 60-letni bardzo doświadczony dziennikarz muzyczny. Ma na swoim koncie wiele poprowadzonych programów: zarówno tych telewizyjnych, jak i radiowych. Jednak, aby dobrze zrozumieć jego historię, warto cofnąć się do połowy lat 60. To wtedy Orzech przyszedł na świat w Jeleniej Górze. Wychował się i wykształcił już w stolicy.
Jego historia wcale nie zaczęła się od dziennikarstwa i muzyki, a od języków...
Od zawsze dobrze radził sobie z nauką języków obcych. Jak sam powiedział, "okazało się, iż ma do tego talent". Skończył jedno z warszawskich liceów. Chodził do klasy o profilu z rozszerzonym angielskim. Później wybrał studia na kierunku iranistyka. Dorabiał jako tłumacz. W tym charakterze pracował też przez pewien czas dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Czwarty rok studiów Orzech spędził w Afganistanie. A to dlatego, iż został stypendystą naukowo-badawczym na Wydziale Literatury Współczesnej Uniwersytetu w Kabulu. Ostatecznie studia skończył z wyróżnieniem. Zaraz później obsadzono go na stanowisku asystenta w Zakładzie Iranistyki Wydziału Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Pracował tam przez 12 lat.
Zdobytą wiedzę i relacje z licznych podróży zawarł później w książce pt. "Wiza do Iranu". Postanowił w niej odczarować pewne stereotypy, które krążą wokół tego kraju.
Zacięcie muzyczne Artura Orzecha
"Smykałka" do języków to jedno, ale Artura Orzecha fascynowała także muzyka. Jeszcze przed wyjazdem do Afganistanu razem z kolegą "ze szkolnej ławki" Piotrem Klattem założył rockowy zespół Róże Europy. Był w nim gitarzystą i kompozytorem. Grupa zadebiutowała podczas festiwalu w Jarocinie w 1985 roku.
Orzech został autorem muzyki do "lwiej części" dwóch pierwszych płyt formacji, czyli "Stańcie przed lustrami" i "Krwi Marilyn Monroe". Choć dziś wydaje się spokojnym mężczyzną, to w czasach młodości bywał buntownikiem.
– Żyłem w czasach PRL-u i pamiętam doskonale tamte czasy, kiedy czegoś nie było wolno i już wtedy się buntowałem. Gdy w czasach studenckich napisaliśmy z Piotrem Klattem piosenkę "Kości czerwone, kości czarne" o generale Jaruzelskim i stanie wojennym, przyszło dwóch smutnych panów przed koncertem, który graliśmy w Rivierze Remont w Warszawie i grozili nam relegacją z uczelni, jeżeli wykonamy piosenkę. Tego też się nie przestraszyliśmy – wspominał w rozmowie z PAP.
Róże Europy cieszyły się sporą popularnością w tamtym okresie. Orzech przyznał, iż "trzy Jarociny i dziesiątki koncertów w Polsce zrobiły swoje". Jak na prawdziwych rockandrollowców przystało, panowie lubili się bawić. – Ale nie rujnowaliśmy pokojów hotelowych. Były zabawa i radość, bez demolki. No i fajna muzyka – mówił Onetowi Orzech w 2015 roku.
Po kilku latach wspólnej działalności gitarzysta zdecydował się odejść z grupy. Wtedy też skupił się na edukacji. Doszedł mu etat na Uniwersytecie. Uznał, iż "łączenie wizerunku rockmana i wykładowcy" byłoby nie fair wobec fanów. Na horyzoncie pojawiła się również możliwość pracy w radiu, a to bardzo mu się spodobało. Musiał więc coś odpuścić i odpuścił zespół.
Historia Artura Orzecha z radiem
Dalsza historia Orzecha jest już ściśle związana z mediami i muzyką. Na początku lat 90. jako 27-latek podjął pracę w lokalnym radiu mazowieckim (Radio Dla Ciebie), ale gwałtownie stamtąd dostał się do radiowej Jedynki, a później Trójki. Prowadził kilka swoich autorskich audycji m.in. "Orzech i reszta", "Moje miasto nocą", "Prywatna kolekcja", "Zaraz wracam", "Trzy kontynenty". Zdarzało się też, iż był gospodarzem "Listy Przebojów Programu Trzeciego".
Z tamtym miejscem Orzech związał się na kolejne 16 lat. Krach nastąpił w 2017 roku po spięciu z ówczesnym dyrektorem rozgłośni Wiktorem Świetlikiem. Szef zarzucał dziennikarzowi obrażanie innych. Ten jednak twierdził, iż "zupełnie nie wie, o co chodzi" dyrektorowi. Wskazał, iż jego program "Zaraz wracam" został przesunięty na późniejszą godzinę nocną, którą nazwał "cmentarzem radiowym".
Ostatecznie Orzech podziękował za dalszą współpracę. Za powód swojej decyzji podał "trudną i ciężką atmosferę w redakcji na ul. Myśliwieckiej". Wtedy też z Trójki odeszli Artur Andrus i Robert Kantereit. Orzech krótką przygodę z radiem miał jeszcze w 2020 roku. Wówczas dołączył do zespołu internetowego Radiostacji. Tam został prezenterem audycji "Swoją drogą". Rok później jego głos można było usłyszeć w Rockserwisie.
Artur Orzech – jego praca w telewizji i komentowanie Eurowizji
Swoje obycie w świecie muzyki dziennikarz wykorzystał także przed kamerą. Związał się z Telewizją Polską. Najpierw zajął się programem "Muzycznej Jedynki". Potem doszły kolejne formaty takie jak "Śpiewaj i walcz" czy "Świat się kręci". Przez krótki czas należał do grona prowadzących słynne pasmo "Kawa czy herbata?".
Jednak to z Eurowizją Orzech jest dziś najbardziej kojarzony. A wszystko zaczęło się w 1992 roku.
– Pracowałem wtedy w Polskim Radiu. Bogusław Brelik, który w tamtym czasie bezpośrednio zajmował Eurowizją w TVP, usłyszał mnie na antenie albo ktoś mu o mnie powiedział, iż jest taki młody człowiek w radiu, który władza językiem angielskim, a jednocześnie jest radiowcem, czyli zrobi dwa w jednym. Bo na samym początku to bardziej była praca translatora i głosu radiowego – opisywał Polskiej Agencji Prasowej.
Wtedy jeszcze Polska nie brała udziału w konkursie, zmieniło się to dopiero w 1994 roku. Edyta Górniak zajęła wówczas 2. miejsce (najwyższe jak do tej pory z wszystkich polskich reprezentantów).
Orzech doskonale to pamięta. Komentował wówczas konkurs z redakcji na Woronicza. Dopiero w kolejnych latach, jak zainteresowanie Eurowizją w naszym kraju wzrosło, wysyłano go na miejsce konkursu.
– Bardzo lubię wyjazdy na Eurowizję, być tam na miejscu, chodzić na próby, na konferencje prasowe, rozmawiać z artystami i innymi komentatorami – wyznał Orzech. Widzowie również to odczuli i bardzo polubili komentarze dziennikarza.
I tak przez kolejne ponad trzy dekady transmisji z eurowizyjnej sceny towarzyszył głęboki i pełen pasji głos Orzecha. Jego pozycja stała się jeszcze silniejsza gdy prowadził coraz to więcej ważnych i głośnych wydarzeń kulturalnych i muzycznych (w tym ponad 10 razy Festiwal w Sopocie, 24 razy Festiwal w Opolu, galę rozdania Fryderyków i Telekamer).
Stał się w ten sposób jedną z najbardziej cenionych osób w branży. Doprowadziło to do tego, iż gdy Wojciech Mann odszedł z "Szansy na sukces" jego miejsce zaproponowano Orzechowi.
Rozstanie z TVP w obliczu skandalu
Rok 2021 przyniósł spore zmiany i niezbyt przyjemne sytuacje w jego karierze. W marcu dziennikarz nie stawił się na nagraniach do charytatywnego odcinka "Szansy". Mieli w nim wystąpić m.in. discopolowy zespół Boys i Jan Pietrzak.
Orzechowi nie podobało się jednak to, w jakim kierunku zmierza formuła "Szansy na sukces" i kto bierze w niej udział. Nie chciał tego promować swoją twarzą. Choć tłumaczył, iż swoją nieobecność na zdjęciach zapowiedział z dwudniowym wyprzedzeniem, to szefostwo TVP było innego zdania.
Przedstawiciele telewizji twierdzili, iż "Orzech nie poinformował o swojej absencji, czym naraził format na straty finansowe i wizerunkowe". Przez to miał zostać zwolniony. Sam zainteresowany zapewnił z kolei, iż sam odszedł. Wybuchł więc niemały skandal i tak dziennikarza odsunięto także od komentowania Eurowizji.
Sympatycy Orzecha nie byli zadowoleniu z tego faktu. Dziennikarz postanowił więc, iż mimo wielu przeciwności losu i tak zrelacjonuje konkurs. Zrobił to za pośrednictwem swojego nowo utworzonego kanału na YouTube.
Powrót Orzecha do komentowania Eurowizji
Liczba osób, która przybyła na tę platformę, aby posłuchać jego komentarza, przerosła jego najśmielsze oczekiwania. Wejść na transmisję było blisko 100 tys.
Relacja na linii Orzech vs. TVP znów obróciła się o 180 stopni, gdy po wyborach parlamentarnych zmieniła się władza w Polsce (przestało rządzić Prawo i Sprawiedliwość). W konsekwencji przeprowadzono też prawdziwą "rewolucję na Woronicza" – zmieniło się szefostwo i skład rady nadzorczej.
Do Telewizji Polskiej zaczęło więc wracać wiele znanych wcześniej twarzy. I tak Artur Orzech wrócił do komentowania Eurowizji. Wiedział, iż wielu fanów na to czeka, więc postanowił przyjąć propozycję powrotu do współpracy przy konkursie, jak i prowadzenia "Szansy na sukces".
Chociaż dziś nazywa się już "seniorem wśród komentatorów i dziennikarzy", to wciąż z wielką pasją podchodzi do swojej pracy.
Życie prywatne Artura Orzecha: dwa małżeństwa i dzieci
Artur Orzech stara się chronić swoje życie prywatne. Podkreśla, iż "ludzie, szczególnie najbliżsi, nie są na sprzedaż". Wiadomo jedynie, iż od 2006 roku przez kolejne 9 lat był w związku małżeńskim z filozofką Karoliną Kozłowską.
Później związał się z niejaką Emilią, której personaliów nie chce zdradzać. W 2023 roku wyszło na jaw, iż para ma już dwuletniego synka.
Wyglądało więc na to, iż Orzech został ojcem po raz pierwszy, mając blisko 60 lat. Jak się z tym czuł? – Nie dość, iż odzyskałem chęć życia, to fizycznie czuję się lepiej. Przez moment wydawało mi się, iż większa część interesującego życia już za mną. Na szczęście, okazało się, iż się myliłem. [...] Gdy zostałem ojcem, mój serdeczny kolega Piotr Bukartyk, pocieszył mnie bardzo trafną konstatacją: lepiej późno niż za późno. I tego się trzymam – mówił w rozmowie z Michałem Misiorkiem.
Wtedy też ujawnił, iż jest po drugim ślubie i w jego życiu "wszystko dobrze się układa". W ubiegłym roku tuż przed świętami Bożego Narodzenia zamieścił na Instagramie zdjęcie swojej żony Emilii z widocznym ciążowym brzuszkiem. Z opisu dowiedzieliśmy się, iż para oczekuje przyjścia na świat drugiego dziecka.
To niejedyne zmiany, jakie zaszły w ostatnim czasie w jego życiu. Orzech powrócił do występów z zespołem Róża Europy. Na początku lutego razem z kolegami miał zagrać w Olsztynie. Muzycy przekazali jednak, iż Orzechowi urodziło się drugie dziecko i dlatego nie pojawił się na koncercie.