MotoGP 25 – recenzja gry

popkulturowcy.pl 4 godzin temu

Fani motoryzacji. Fani wyścigów. Ci co – jak głosi klasyk – „lubią zap*******ć. Łączcie się, by po raz kolejny wyjechać na tory po zwycięstwo. Nowa odsłona MotoGP da wam frajdę w pełnym tego słowa znaczeniu.

Od pierwszego pobrania gry na PlayStation miałem wątpliwości, czy jestem osobą do oceniania tej gry i pisania na jej temat. Bowiem ostatni raz sięgałem po serię jakieś… 10 lat temu? Od tamtej pory nie śledziłem rozwoju ani zmian, nie licząc odpalenia czasem jakiegoś gameplaya. Wiele się od tamtej pory w MotoGP zmieniło, niemal w każdej kwestii, poza jedną. Frajdą z szybkości.

Mogę nie wyłapać zmian pomiędzy tą, a poprzednimi dwoma-trzema częściami. Ocenię wszystko na świeżo, pod kątem głównie przyjemności z grania. MotoGP 25 pozwala nam zanurkować w świat sportowych wyścigów z tytułowego sezonu. Mamy do dyspozycji obecne teamy, motocykle i tory wyścigowe. Wszystkie wspomniane elementy standardowo odwzorowano w dokładnych szczegółach. Podobny realizm położono na konsekwencje odnoszonych na torach sukcesów czy porażek.

fot: Milestone

Oprócz pięcia się po szczeblach „kariery” mamy tu opcję – a niejako przymus – modyfikowania i ulepszania sprzętu. Możliwości podrasowywania maszyn, w tym wizualnego, są naprawdę imponujące. Jest tu naprawdę co robić.

Od wielu trybów rozgrywki przejdźmy do kluczowego aspektu, czyli samej gameplaya. Jazdę po torach w MotoGP 25 spokojnie można porównać pod kątem fizyki i realizmu do serii Gran Turismo. To kawał starannie zaprojektowanej ściganki. Faktem jest, iż z tego też powodu pierwsze minuty, albo choćby godziny, spędzą się na wściekaniu z kolejnych wywrotek i kraks.

Bowiem świetnie odwzorowana fizyka solidnie wpływa na poziom trudności. Lekkie odchylenie, przyspieszenie w nieodpowiednim momencie, każdy źle wymierzony ruch powodują utratę przewagi, a w najgorszym wypadku przegraną. Opanowanie jazdy zanim zacznie się po prostu dojeżdżać bez szwanku do mety chwilę zajmuje. Co prawda MotoGP 25 oferuje kilka udogodnień, które ułatwiają rozgrywkę i w efekcie umilają te pierwsze minuty, sprawiając więcej frajdy. Cóż – co kto lubi.

Z ułatwieniami czy bez, pędzenie po prostych odcinkach oraz sunięcie po zakrętach razem z całym wysiłkiem wkładanym w opanowanie potwora, na którym mkniemy, to pierwszorzędna zabawa. Zabawa, która mimo widocznej gdzieniegdzie powtarzalności potrafi wciągnąć na długie godziny. Przeskakiwanie między różnymi trybami – karierą, wyścigiem na czas, eventami – bywa zgubne. „A odpalę jeszcze to na chwilę” – i chłop przepada na kolejne 30 minut.

Za dużo nie wypowiem się na temat samej grafiki. Ponownie – wychodzą tutaj braki w doświadczeniu z poprzednich odsłon, które nie pozwalają mi zbytnio porównać tej odsłonę do chociażby poprzedniej. Jedno można powiedzieć, grafa stworzona na Unreal5 robi spore wrażenie.

fot: Milestone

Milestone swoją nową produkcją oferuje miłośnikom masę pozytywnych wrażeń. Wprowadzone w MotoGP 25 zmiany urozmaicają rozgrywkę dla tych, którzy są zmęczeni powtarzalnością, ale jednak sentyment kazał im sprawdzić nowy sezon motocyklowy. Jestem pewien, iż zarówno Ci, którzy śledzą serię rok w rok, jak i ci, którzy jak ja mają kilkuletnią przerwę, będą uradowani po spędzeniu na różnorakich torach kilku długich godzin.


Źródło grafiki głównej: mat. prasowe

Idź do oryginalnego materiału