Zaczął grający lorda Colrysa Valaryona (zwanego Wężem Morskim) Steve Toussaint, który kilka razy musiał przeczytać scenariusz tego sezonu, żeby uwierzyć, iż faktycznie jego bohater, zawsze deklarujący głęboką miłość do żony – dumnej Rhaenys, niedoszłej królowej Westeros – nagle okazuje się ojcem dwóch bękarcich synów. „Przez półtora roku, promując serial, powtarzałem: »Liczy się tylko ona«, »Ona jest tą jedyną« i tak dalej. Potem to przeczytałem i pomyślałem: Przepraszam, co?! Wciąż pracuję nad tym, by znaleźć jakieś uzasadnienie tego wszystkiego” – mówił ze śmiechem dziennikarzowi portalu Serialowa.
Kozy i smoki
Niedorzecznych wątków w tym sezonie „Rodu smoka” było więcej. Matt Smith, czyli serialowy książę Daemon Targaryen, większość z ośmiu odcinków spędził, uganiając się w malignie po na wpół zrujnowanym zamku Harrenhal za nawiedzonymi kozami. Miało mu to pomóc w podjęciu decyzji, czy zdradzić królową-małżonkę-bratanicę (to jedna osoba) i samemu spróbować sięgnąć po koronę, czy jednak darować sobie mrzonki o władzy i pozostać księciem-małżonkiem (zresztą tak jak w „The Crown”, gdzie Smith grał męża Elżbiety II).