Moja matka jest przekonana, iż moja dziewczyna jest ze mną tylko dla mieszkania w Warszawie

newsempire24.com 4 godzin temu

Moja matka jest przekonana, iż moja dziewczyna jest ze mną tylko dla mieszkania. Mieszkam z mamą w przestronnym trzypokojowym mieszkaniu w sercu tętniącego życiem Krakowa. Mieszkanie to zostało nam po rozwodzie rodziców ojciec odszedł, zostawiając nam wszystko. Na początku utrzymywał z nami kontakt, od czasu do czasu dzwonił, by zapytać, jak się miewam, ale z biegiem lat te rozmowy stawały się coraz rzadsze. Teraz daje o sobie znać jedynie przez krótkie, bezduszne wiadomości wysyłane podczas świąt.

Moja matka nigdy nie odbudowała swojego życia uczuciowego. Kilku mężczyzn przewinęło się przez jej życie, ale żaden nie wyszedł poza dwa czy trzy spotkania. Może nie chciała nikogo na poważnie, a może po prostu nie znalazła kogoś, kto mógłby zastąpić ojca.

Jeśli chodzi o mnie, związki zawsze były polem minowym. Miałem znajomości, randki, ale nigdy nie wyszło z tego nic poważnego. Nie trzymałem się kogoś tylko po to, by nie być sam. jeżeli nie było tej iskry, mówiłem to wprost. Nie miałem ochoty marnować ani swojego czasu, ani czasu innych.

Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło w nieoczekiwany sposób.

Poznałem miłość swojego życia.
Kiedy po raz pierwszy spojrzałem w oczy Karolinie, od razu poczułem, iż to coś innego. Od pierwszych chwil między nami zawiązała się szczególna więź. Zacząłem tonąć w niej, pragnąc spędzać z nią każdą wolną chwilę.

Karolina przyjechała do Krakowa z małej wsi w Beskidach. Zaczęła studia i walczyła o swoje miejsce w tym wielkim mieście. Jest ambitna, inteligentna, delikatna i oszałamiająco piękna. Zbliżyliśmy się do siebie błyskawicznie, zaczęliśmy się spotykać i po raz pierwszy w życiu poczułem szczęście czyste i intensywne.

Okazało się jednak, iż dla mojej matki ta euforia stała się otwartą raną, nie do zniesienia.

Odrzuciła mój wybór z brutalnością.
Zawsze byłem szczery z matką. Wiedziała o wszystkich dziewczynach, z którymi się spotykałem, nigdy przed nią niczego nie ukrywałem. Gdy opowiedziałem jej o Karolinie, spodziewałem się zwykłej reakcji może lekkiej nieufności, ale też naturalnej ciekawości.

Zamiast tego rozpętała się burza.

Nie chciała choćby słuchać. Ledwie wspomniałem, iż Karolina pochodzi z innego miejsca, przerwała mi, krzycząc, iż ta dziewczyna jest ze mną tylko dla mojego statusu, wygody, a przede wszystkim dla naszego mieszkania.

Byłem w szoku, jak rażony piorunem.

Skąd wzięła się taka myśl? Jak mogła tak surowo oceniać kogoś, kogo nigdy nie widziała, czyjego głosu nigdy nie słyszała, z kim nigdy nie zamieniła słowa?

Moja matka zamknęła się w nieugiętej wrogości wobec naszego związku. Zaczęła robić sceny, krzyczeć do utraty głosu, płakać, próbując wbić mi do głowy, iż popełniam największy błąd życia. Według niej byłem dla Karoliny tylko okazją, sposobem na osiedlenie się w mieście, a w końcu złamie mi serce i wyrzuci mnie jak zużyty szmat.

Próbowałem się bronić, tłumaczyłem, iż Karolina nigdy nie dawała do zrozumienia, iż chce ze mną zamieszkać. Ma własne wynajmowane mieszkanie, nie prosi mnie o pieniądze ani pomoc. Jest samodzielna, przyzwyczajona do polegania tylko na sobie.

Ale moja matka pozostawała nieugięta, twarda jak skała.

Presja, która mnie złamała.
Na początku starałem się ignorować jej słowa. Ufałem Karolinie, wiedziałem, iż nie jest ze mną dla mieszkania. Ale gdy słyszysz te same zarzuty dzień za dniem, w końcu wątpliwość zaczyna się wkradać jak trucizna.

Zacząłem się wsłuchiwać w jadowite szepty matki.

Analizowałem każdy gest Karoliny, szukając ukrytych intencji tam, gdzie ich nie było.

Dlaczego była taka troskliwa? Czy to tylko gra? Dlaczego dawała mi prezenty? Czy coś knuje?

Zacząłem wpadać w obłęd.

Karolina oczywiście zauważyła, iż coś jest nie tak. Pytała, czy wszystko w porządku, czy coś się stało. Chciałem jej wszystko wyznać, ale wstyd ściskał mnie za gardło.

Jak powiedzieć kobiecie, którą kocham, iż moja własna matka widzi w niej wyrachowaną łowczynię mieszkań?

Miłość czy rodzina?
Konflikt z matką osiągnął punkt krytyczny.

Postawiła mi ultimatum, zimne i ostre jak nóż albo zerwę z Karoliną, albo pożegnam się z normalną relacją z nią.

Byłem zagubiony, na krawędzi przepaści, z sercem w kawałkach.

Z jednej strony jest moja matka. Wychowała mnie, opiekowała się mną, a ja czułem wobec niej ogromny dług, którego nie mogłem zignorować.

Ale z drugiej strony czy nie mam prawa do własnego szczęścia? Czy nie zasługuję na miłość, którą wybrało moje serce?

Matka nie chciała słuchać moich próśb. Jej pewność była jak mur, nie do przebicia.

Zrozumiałem, iż muszę dokonać wyboru.

Ale którego?

Boję się, iż popełnię błąd. Drżę na myśl, iż stracę tę, którą kocham ponad wszystko, ale nie jestem gotowy, by odciąć się od matki.

A może ona po prostu boi się zostać sama, porzucona w ciszy? A może naprawdę widzi coś, czego moja miłość nie pozwala mi dostrzec?

Jestem rozdarty między obowiązkiem a uczuciem, rozrywany w nieskończonej męce. I na razie nie wiem, jak z tego wyjść

Idź do oryginalnego materiału