Moja matka jest przekonana, iż moja dziewczyna jest ze mną tylko dla mieszkania

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Moja matka jest przekonana, iż moja dziewczyna jest ze mną tylko dla mieszkania.

Mieszkam z mamą w przestronnym, trzypokojowym mieszkaniu w sercu tętniącego życiem Krakowa. Trafiło ono do nas po rozwodzie rodziców ojciec odszedł, zostawiając nam wszystko. Na początku utrzymywał pozory kontaktów, dzwonił czasem, by zapytać, jak się miewam, ale z biegiem lat te rozmowy stawały się coraz rzadsze. Dziś daje o sobie znać jedynie poprzez chłodne, mechaniczne wiadomości przesyłane od święta.

Mama nigdy nie odbudowała swojego życia uczuciowego. Kilku mężczyzn przewinęło się przez jej drogę, ale żaden nie wyszedł poza dwa, trzy spotkania. Może nie chciała naprawdę, a może po prostu nie znalazła nikogo, kto mógłby zastąpić ojca.

Ja zaś długo unikałem poważnych związków. Były znajomości, randki, ale nic głębszego. Nie trzymałem się kogoś tylko po to, by nie być sam. jeżeli nie było tej iskry, mówiłem wprost. Marnowanie czasu swojego czy cudzego nie miało dla mnie sensu.

Aż pewnego dnia wszystko się odmieniło.

Poznałem miłość swojego życia.

Gdy spotkałem Zosię, od razu poczułem, iż to coś innego. Od pierwszych chwil połączyła nas rzadka, silna więź. Tonąłem w niej, pragnąc spędzać przy niej każdą wolną chwilę.

Zosia przyjechała do Krakowa z małej wsi w Beskidach. Zapisała się na uniwersytet i walczyła, by ułożyć sobie życie w wielkim mieście. Jest ambitna, bystra, delikatna i piękna tak, iż zapiera dech. Zbliżyliśmy się błyskawicznie, zaczęliśmy się spotykać, a ja po raz pierwszy zakosztowałem czystego, niezachwianego szczęścia.

Lecz niedługo okazało się, iż dla mojej matki ta euforia to otwarta rana, nie do zniesienia zniewaga.

Odrzuciła mój wybór z furią.

Zawsze byłem z mamą szczery. Wiedziała o wszystkich dziewczynach, z którymi się spotykałem. Gdy więc opowiedziałem jej o Zosi, spodziewałem się zwykłej reakcji może lekkiej nieufności, ale i ciekawości.

Zamiast tego rozpętała się burza.

Nie chciała choćby słuchać. Ledwie wspomniałem, iż Zosia nie jest stąd, a już przerwała mi, krzycząc, iż ta dziewczyna jest ze mną tylko dla statusu, wygody i przede wszystkim naszego mieszkania.

Byłem oszołomiony, jak rażony piorunem.

Skąd taki pomysł? Jak mogła tak surowo oceniać kogoś, kogo nigdy nie widziała, o kim nic nie wiedziała?

Mama zasklepiła się w nieprzejednanej wrogości wobec naszego związku. Urządzała sceny, darła się, aż gardło ją bolało, zalewała się łzami, próbując wbić mi do głowy, iż popełniam największy błąd życia. Jej zdaniem, byłem dla Zosi tylko okazją, sposobem na życie w mieście, a ona w końcu złamie mi serce i wyrzuci jak zużytą szmatę.

Próbowałem się bronić, tłumaczyłem, iż Zosia nigdy nie dawała do zrozumienia, iż chce się wprowadzić. Miała swoje wynajmowane mieszkanie, nie prosiła o pieniądze ani pomoc. Była niezależna, przyzwyczajona do radzenia sobie sama.

Lecz mama pozostawała nieugięta, twarda jak głaz.

Presja, która mnie zmiażdżyła.

Na początku starałem się ignorować jej słowa. Ufałem Zosi, wiedziałem, iż nie chodzi jej o mieszkanie. ale gdy ktoś dzień w dzień powtarza te same ak

Idź do oryginalnego materiału