Moja mama kochała swojego zięcia bardziej niż mnie, do tego stopnia, iż postanowiła pomóc mu zniszczyć moje życie. Nigdy do tego nie dopuszczę.

polregion.pl 2 lat temu

Moja mama zawsze marzyła o synku, ale los zesłał jej mnie i moją siostrę. Przez całe życie czekała na nasze śluby i ciąże. Bardzo pragnęła chłopca, chociażby wnuka. Siostra nie spełniła jej oczekiwań w tej kwestii. Natomiast ja urodziłam syna. Moja mama była zachwycona, nie tylko wnukiem, ale i moim mężem. Była tak bardzo po jego stronie, iż czułam się, jakbym miała dwie teściowe, które zawsze broniły jego interesów.

Po pięciu latach małżeństwa zdecydowałam się na rozwód. Powodem była zdrada, o której mąż poinformował mnie w sposób bardzo bezpośredni. Spakowałam swoje rzeczy i wyszłam. Przyjechaliśmy do mamy w środku nocy, była zdziwiona. „Co się stało?” Gdy wyznałam matce prawdę, była zszokowana, ale jej reakcja była inna niż się spodziewałam.

Dla mnie zdrada to najgorszy czyn. To tak, jakby ktoś podważał twoją wartość i godność. Po zdradzie nie wyobrażam sobie życia z tą osobą. Szczególnie z kimś, kto choćby nie próbował mnie zatrzymać, tylko siedział w telefonie, podczas gdy ja pakowałam rzeczy.

A mama zamiast mnie zrozumieć i pocieszyć, stanęła w jego obronie. „Jaki rozwód? Wiele rzeczy dzieje się w życiu. To nie jest powód do rozstania. My z twoim tatą przeżyliśmy wiele, łącznie ze zdradą. Ale to nie jest powód do niszczenia rodziny.”- powiedziała.

„Mamo, on choćby mnie nie przeprosił, nie próbował się usprawiedliwiać. choćby nie próbował mnie zatrzymać” – odpowiedziałam.
„Chcesz, żeby leżał u twoich stóp i błagał o przebaczenie? Przyjdzie, poprosi o wybaczenie, ty mu wybaczysz i na tym koniec. Pomyśl o synu, bez ojca będzie trudno.” – mama nie ustępowała.

Czekałam na jego ruch przez miesiąc, ale przez ten czas nie usłyszałam od niego ani słowa. Wtedy zdecydowałam się zakończyć tę toksyczną relację i złożyć wniosek o rozwód. Dopiero wtedy mój mąż zdecydował się zadzwonić. Nie po to, żeby przeprosić i prosić o wybaczenie, ale po to, aby wyrazić swoje żale i zagrozić, iż zrobi wszystko, aby odebrać mi syna.

Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem. Czułam się jak grunt usuwa mi się spod nóg. Co gorsza, moja matka postanowiła wspierać go w sądzie w sprawie opieki nad naszym synem. „Wnuk potrzebuje ojca. Co ty możesz mu dać? A zięć ma przynajmniej własne mieszkanie, normalną pensję. Wnukowi będzie znacznie lepiej z ojcem,” – argumentowała.

Po tych słowach przeprowadziliśmy się z dzieckiem do wynajętego mieszkania. Proces sądowy pozostało przed nami, ale jedno jest pewne: nie pozwolę, aby odebrano mi syna.

Idź do oryginalnego materiału