Moje serce pęka z bólu i wstydu za własnego syna. Pięć lat temu mój syn, Bartosz, zniszczył swoją rodzinę, zdradzając żonę, która opiekowała się ich nowo narodzonymi bliźniakami. Gdy Magda, moja była synowa, nie spała nocami, kołysząc dzieci, on potajemnie układał sobie życie z inną kobietą. Ja, Weronika, mieszkam w Poznaniu i do dziś nie mogę znieść jego postępku. Jego nowa kobieta, Zuzanna, jest dla mnie symbolem zrujnowanego szczęścia i odmawiam jej akceptacji. Mój syn stał się obcy, a ja nie wiem, czy kiedykolwiek mu wybaczę.
Pięć lat temu Bartosz rozwiódł się z Magdą. Ich bliźniaki miały wtedy zaledwie kilka miesięcy. Dowiedziałam się, iż zdradzał żonę, gdy ona, wykończona nieprzespanymi nocami, poświęcała się dzieciom. Jego kochanka, młoda i zawzięta Zuzanna, postawiła ultimatum: albo rozwód, albo ona odejdzie. I Bartosz wybrał ją. Magda została sama z dwójką niemowląt na rękach, a ja nie mogłam patrzeć na jej cierpienie. Dusza mi się krajała, iż mój syn potrafi być tak podły – zostawić żonę i dzieci dla nowego zauroczenia. Jak można budować swoje szczęście na cudzych łzach?
Od razu powiedziałam Bartoszowi, iż nigdy nie zaakceptuję Zuzanny. Mylił się, jeżeli sądził, iż pogodzę się z jego zdradą. Ale syn mnie nie posłuchał. Rok później oświadczył się Zuzannie, a potem wzięli ślub. Nie poszłam na wesele – było mi wstyd za niego. Jako matka nie mogłam patrzeć, jak niszczy wszystko, co było ważne dla naszej rodziny. Teraz Bartosz i Zuzanna mieszkają w wynajętym mieszkaniu w centrum miasta i wychowują własne dziecko. Wiem, iż to mój wnuk, ale za każdym razem, gdy o nim myślę, czuję ścisk w gardle. Moje prawdziwe wnuki – bliźniaki – żyją z Magdą i kocham je całym sercem. Dla nich zrobiłabym wszystko.
Z Bartoszem prawie nie rozmawiamy. Zaprosiłam go na Święta, mając nadzieję, iż przyjdzie sam, ale odmówił, twierdząc, iż nie pojawi się bez Zuzanny. A ja nie chcę jej widzieć – ani teraz, ani kiedykolwiek. Tymczasem Magda z euforią przyjęła moje zaproszenie. Mamy świetne relacje, a ona stała mi się jak córka. W święta zebraliśmy się w ciepłym rodzinnym gronie: dzieci śpiewały kolędy, a Magda pomagała mi przygotować wigilijną wieczerzę. Patrząc na nią, widziałam, jak bardzo ucierpiała. Całkowicie poświęciła się dzieciom, zapominając o własnych pragnieniach. Jej życie to niekończąca się troska o bliźniaki i tak bardzo mnie to boli.
Magda nie patrzy na innych mężczyzn, nie potrafi puścić przeszłości. Próbowałam z nią o tym rozmawiać, ale wciąż przeżywa zdradę. Teraz nasze życie wygląda tak: wspieramy się nawzajem, pomagam jej z dziećmi, a ona nazywa mnie drugą mamą. Rozgrzewa mi to serce, ale nie zagłusza bólu. Mój syn choćby nie zadzwonił, aby złożyć świąteczne życzenia. Zastanawiam się: czy kiedykolwiek zrozumie, jak wiele zniszczył? Czy kiedykolwiek mu wybaczę, iż rozbił rodzinę i zostawił dzieci bez ojca? Życie już nigdy nie będzie takie samo, ale jestem wdzięczna za Magdę i wnuki – to oni dają mi siłę, by iść dalej, mimo goryczy i rozczarowania.