Mój syn porzucił żonę i niemowlęta dla innej. Nie mogę mu tego wybaczyć.

polregion.pl 3 tygodni temu

Serce mi się kraje z bólu i wstydu za mojego własnego syna. Pięć lat temu mój syn, Jakub, zniszczył swoją rodzinę, zdradzając żonę, która zajmowała się ich nowo narodzonymi bliźniakami. Podczas gdy Agnieszka, moja była synowa, nie spała nocami, kołysząc dzieci, on w tajemnicy budował nowe życie z inną kobietą. Mieszkam w Krakowie i do dziś nie mogę pogodzić się z jego postępkiem. Ta nowa kobieta, Kinga, jest dla mnie symbolem zniszczonego szczęścia, i odmawiam jej akceptacji. Mój syn stał się obcy, a ja nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie mu wybaczyć.

Pięć lat temu Jakub rozwódł się z Agnieszką. Ich bliźniaki miały wtedy zaledwie kilka miesięcy. Dowiedziałam się, iż zdradzał żonę, gdy ona, wykończona nieprzespanymi nocami, poświęcała się całkowicie dzieciom. Jego kochanka, młoda i uparta Kinga, postawiła ultimatum: albo rozwód, albo ona odejdzie. I Jakub wybrał ją. Agnieszka została sama z dwójką niemowląt na rękach, a ja nie mogłam patrzeć na jej cierpienie. Dusza mi się rwała, iż mój syn był zdolny do takiej podłości – porzucić żonę i dzieci dla nowej namiętności. Jak można budować swoje szczęście na cudzych łzach?

Od razu powiedziałam Jakubowi, iż nigdy nie zaakceptuję Kingi. Mylił się, jeżeli sądził, iż pogodzę się z jego zdradą. Ale syn mnie nie posłuchał. Rok później oświadczył się Kindze, a potem się pobrali. Nie poszłam na ich wesele – było mi wstyd za niego. Jako matka nie mogłam patrzeć, jak niszczy wszystko, co było dla naszej rodziny ważne. Teraz Jakub i Kinga mieszkają w wynajętym mieszkaniu w centrum miasta i wychowują swoje dziecko. Wiem, iż to mój wnuk, ale za każdym razem, gdy o nim myślę, czuję gulę w gardle. Moje prawdziwe wnuki – bliźniaki – żyją z Agnieszką, i kocham je całym sercem. Dla nich jestem w stanie zrobić wszystko.

Z Jakubem prawie nie rozmawiamy. Zaprosiłam go na Święta, licząc, iż przyjedzie sam, ale odmówił, mówiąc, iż nie przyjdzie bez Kingi. A ja nie chcę jej widzieć – teraz ani nigdy. Agnieszka natomiast z euforią przyjęła moje zaproszenie. Mamy świetne relacje, stała mi się jak córka. W święta zebraliśmy się w ciepłym gronie: dzieci śpiewały kolędy, a Agnieszka pomagała mi przygotować wigilijną kolację. Patrząc na nią, widziałam, jak bardzo ucierpiała. Całkowicie poświęciła się dzieciom, zapominając o własnych pragnieniach. Jej życie to nieustanna troska o bliźniaki, i tak mnie to boli.

Agnieszka nie patrzy na innych mężczyzn, nie potrafi puścić przeszłości. Kilka razy próbowałam z nią o tym rozmawiać, ale wciąż przeżywa to zdradę. Teraz nasze życie wygląda tak: wspieramy się nawzajem, ja pomagam jej z dziećmi, a ona nazywa mnie drugą mamą. To rozgrzewa moje serce, ale nie zagłusza bólu. Mój syn choćby nie zadzwonił, by złożyć życzenia. Zastanawiam się: czy on kiedykolwiek zrozumie, jakie szkody wyrządził? Czy ja kiedykolwiek mu wybaczę, iż zniszczył rodzinę i zostawił dzieci bez ojca? Życie już nigdy nie będzie takie samo, ale jestem wdzięczna za Agnieszkę i wnuki – to oni dają mi siłę, by iść dalej, mimo goryczy i rozczarowania.

Idź do oryginalnego materiału