Moje serce pęka z bólu i wstydu za własnego syna. Pięć lat temu mój syn, Krzysztof, zniszczył swoją rodzinę, zdradzając żonę, która harowała, by pielęgnować ich nowo narodzone bliźniaki. Gdy Ewa, moja była synowa, nie spała nocami, kołysząc dzieci, on w sekrecie układał sobie życie z inną kobietą. Ja, Bronisława, mieszkam w Poznaniu i do dziś nie potrafię pogodzić się z jego czynem. Jego nowa partnerka, Kinga, jest dla mnie uosobieniem zburzonego szczęścia, i odmawiam jej akceptacji. Mój syn stał się obcy, a ja nie wiem, czy kiedykolwiek mu wybaczę.
Pięć lat temu Krzysztof rozwiódł się z Ewą. Ich bliźniaki miały wtedy zaledwie kilka miesięcy. Dowiedziałam się, iż zdradzał żonę, gdy ta, wykończona nieprzespanymi nocami, poświęcała się całkowicie dzieciom. Jego kochanka, młoda i nachalna Kinga, postawiła ultimatum: albo rozwód, albo ona odchodzi. I Krzysztof wybrał ją. Ewa została sama z dwójką niemowląt na rękach, a ja nie mogłam patrzeć na jej cierpienie. Dusza mi się rozpadała, iż mój syn potrafi być tak podły — porzucić żonę i dzieci dla nowego zauroczenia. Jak można budować swoje szczęście na łzach innych?
Natychmiast oznajmiłam Krzysztofowi, iż nigdy nie zaakceptuję Kingi. Mylił się, jeżeli sądził, iż pogodzę się z jego zdradą. Ale syn mnie nie posłuchał. Po roku oświadczył się Kindze, a potem wzięli ślub. Nie poszłam na wesele — wstydziłam się za niego. Jako matka nie mogłam patrzeć, jak niszczy wszystko, co było ważne dla naszej rodziny. Teraz Krzysztof i Kinga mieszkają w wynajętym mieszkaniu w centrum miasta i wychowują własne dziecko. Wiem, iż to mój wnuk, ale ilekroć o nim myślę, czuję ścisk w gardle. Moje prawdziwe wnuki — bliźniaki — żyją z Ewą, a ja kocham je całym sercem. Dla nich jestem gotowa na wszystko.
Z Krzysztofem prawie się nie widujemy. Zaprosiłam go na Święta, licząc, iż przyjdzie sam, ale odmówił, twierdząc, iż nie pojawi się bez Kingi. A ja nie chcę jej widzieć — ani teraz, ani nigdy. Tymczasem Ewa z euforią przyjęła moje zaproszenie. Łączą nas świetne relacje, stała się dla mnie jak córka. W święta zebraliśmy się w ciepłym rodzinnym gronie: dzieci śpiewały kolędy, a Ewa pomagała mi przygotować wigilijną kolację. Patrząc na nią, widziałam, jak bardzo ucierpiała. Całkowicie poświęciła się dzieciom, zapominając o własnych pragnieniach. Jej życie to nieustanna troska o bliźniaki, a mnie tak za nią serce boli.
Ewa nie patrzy na innych mężczyzn, nie potrafi odpuścić przeszłości. Nieraz próbowałam z nią o tym rozmawiać, ale wciąż nosi w sobie ból po zdradzie. Nasze życie wygląda teraz tak: wspieramy się nawzajem, ja pomagam jej z dziećmi, a ona nazywa mnie drugą mamą. To rozgrzewa moje serce, ale nie uśmierza cierpienia. Mój syn choćby nie zadzwonił z życzeniami. Zastanawiam się: czy kiedykolwiek zrozumie, jaką krzywdę wyrządził? Czy ja kiedykolwiek mu wybaczę, iż rozbił rodzinę i zostawił dzieci bez ojca? Życie już nigdy nie będzie takie samo, ale jestem wdzięczna za Ewę i wnuki — to oni dają mi siłę, by iść dalej, mimo goryczy i rozczarowania.