Mój mąż stał się tak zarozumiały, iż uważa, iż może narzucać mi swoje warunki.

newsempire24.com 3 tygodni temu

Mój mąż stał się tak zarozumiały, iż uważa, iż może narzucać mi swoje warunki.
Mój mąż, Bartosz, ostatnio zaczął zachowywać się tak, jakby był pępkiem świata. Uznał, iż może dyktować mi, jak mam żyć, i to w sposób, który mrozi krew w żyłach. Zagroził rozwodem, jeżeli nie przestanę widywać się z córką, Alicją, z pierwszego małżeństwa. Serio? To moje dziecko, moja krew, moje życie. A on myśli, iż groźbami wymaże ją z mojego serca? Wciąż nie mogę uwierzyć, iż człowiek, z którym spędziłam tyle lat, potrafił zejść tak nisko.

Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. Bartosz zawsze był uparty, ale widziałam w tym siłę, a nie wadę. Pewny siebie, zdeterminowany, przyzwyczajony, iż wszystko toczy się po jego myśli. Kiedy braliśmy ślub, myślałam, iż znalazłam oparciekogoś, kto będzie przy mnie stał i zaakceptuje moją rodzinę. Alicja była wtedy mała, miała pięć lat. Od razu go pokochała, nazywając Tatusiem Bartoszem. Cieszyłam się, widząc ich bliskość. Ale z czasem coś się zmieniło.

Zaczął się od niej oddalać. Najpierw drobiazgi: przestał pytać, jak minął jej dzień w szkole, nie bawił się z nią tak jak wcześniej. Zrzucałam to na zmęczeniejego praca była wymagająca, często wracał późno. Potem zaczął się irytować, gdy tylko wspomniałam o Alicji. Za dużo czasu jej poświęcasz, rzucił pewnego wieczoru przy kolacji. Oniemiałam. Przecież to moja córka, jak mogłabym się nią nie zajmować? Mieszka z moją mamą, Jadwigą, w sąsiednim mieście, a ja widuję ją tylko w weekendy. Te chwile są dla mnie jak oddechsposobem, by pozostać jej mamą mimo odległości.

Potem pojawiły się ultimatum. Miesiąc temu Bartosz usiadł naprzeciwko mnie w kuchni, skrzyżował ręce i oświadczył zimno: Nie chcę, żebyś jeździła do Alicji co weekend. To zakłóca naszą rodzinę. Myślałam, iż źle słyszę. Jaką rodzinę? Nie mamy wspólnych dzieci, a Alicja jest częścią mojego życia. Próbowałam tłumaczyć, iż nie mogę porzucić córki, iż już cierpiała przez rozwód, iż mnie potrzebuje. Ale tylko wzruszył ramionami: Jest już wystarczająco duża, żeby sobie poradzić. jeżeli nie przestaniesz, znajdę adwokata.

Byłam w szoku. Rozwód? Dlatego, iż chcę być matką dla własnego dziecka? To było tak absurdalne, iż nie wiedziałam, jak zareagować. W tamtej chwili zrozumiałam, iż człowiek, którego uważałam za oparcie, widzi we mnie nie żonę, ale kogoś, kto ma się podporządkować. Nie chciał tylko ograniczać moich relacji z Alicjąchciał kontrolować moje życie.

Przypomniały mi się inne sytuacje. Krytykowanie mojej mamy, Jadwigi, za to, iż zbyt rozpieszcza Alicję. Jego grymasy, gdy kupowałam córce prezenty czy opłacałam zajęcia. I ta chwila, gdy powiedział, iż przeszłość powinna zostać w przeszłościmówiąc o moim pierwszym małżeństwie i córce. Ignorowałam te znaki, ale teraz wszystko układało się w całość. Nie tolerował obecności Alicjichciał ją wymazać.

Nie wiem, co robić. Część mnie chce odejść natychmiast. Nie potrafię żyć z człowiekiem, który stawia mi takie warunki. Ale druga część się boi. Jesteśmy razem od siedmiu lat, mamy dom, plany. Włożyłam w ten związek tyle energii. Jak wytłumaczę Alicji, iż jej mama znów jest sama? Pyta już, dlaczego Tatuś Bartosz nie przychodzi. Jak powiedzieć jej, iż chce, żebym o niej zapomniała?

Mama, Jadwiga, mówi, żebym chroniła córkę, choćby kosztem małżeństwa. Nigdy sobie nie wybaczysz, jeżeli wybierzesz jego zamiast niej, powiedziała przez telefon. Ma rację. Alicja to nie tylko moja przeszłośćto moje serce, moja odpowiedzialność. Pamiętam, jak trzymałam ją w ramionach po urodzeniu, jej pierwszy uśmiech, pierwsze kroki. Nie mogę jej zdradzić dla mężczyzny, który widzi w niej problem.

Ale Bartosz nie ustępuje. Ostatnio wrócił do tematu, twardszy niż kiedykolwiek: Albo ja, albo twoja córka. Nie będę żył z kobietą, która ciągle wraca do przeszłości. Nic nie odpowiedziałam, wiedząc, iż każde słowo tylko go rozdrażni. Ale w głębi serca już podjęłam decyzję. Nigdy nie przestanę widywać się z Alicją. Nigdy. choćby jeżeli stracę przez to małżeństwo.

Teraz myślę, co dalej. Może skonsultuję się z prawnikiem, żeby zrozumieć konsekwencje rozwodu. Znajdę lepszą pracę, by być niezależna. choćby zaczęłam szukać mieszkania bliżej Alicji. To przerażające, ale też daje nadzieję. Chcę, żeby wiedziała, iż zawsze będę przy niej, bez względu na wszystko.

Bartosz pewnie myśli, iż jego groźby zmuszą mnie do uległości. Myli się. Nie poddam się zasadom, które każą mi rezygnować z tego, co najważniejsze. Wybieram Alicję. A jeżeli trzeba będzie zacząć od nowazrobię to. Dla niej. Dla nas.

Idź do oryginalnego materiału