Martyna Wojciechowska kojarzona jest przede wszystkim z podróżami. Od lat na antenie TVN możemy oglądać jej program "Kobieta na krańcu świata", w którym dziennikarka spotyka się z wyjątkowymi paniami na całym świecie. Sama gwiazda ma za sobą wiele wypraw, a niektóre z nich był wyjątkowo ekstremalne. Jedna z nich wiele ją kosztowała.
REKLAMA
Zobacz wideo Wojciechowska nie może wyjść z podziwu nad Kabulą. Interesuję się Polską?
Martyna Wojciechowska ujawnia wprost. Ta podróż kosztowała ją najwięcej
Martyna Wojciechowska ma na koncie zdobycie najwyższych szczytów świata nazywanych Koroną Ziemi - w tym Mount Everest. Brała również udział w rajdzie Dakar oraz rajdzie Transsyberia. Jak zaznaczyła w wywiadzie z dziennikarzem Wirtualnej Polski, nie zmieniłaby przeszłości - każda podróż w jakiś sposób ją ukształtowała. - Nie chciałabym w jakiś sposób pouczać tamtej osoby, którą byłam wtedy i podejmowałam te decyzje jednak. Może to trywialnie zabrzmi, ale wszystkie te doświadczenia mnie ukształtowały. Rzeczywiście, ja się czuję splotem doświadczeń, wspomnień i moich decyzji. Głupich też, bo podjęłam wiele niemądrych. I co z tego, iż ja powiem, iż dziś zrobiłabym coś inaczej? - stwierdziła gwiazda.
W rozmowie wyjawiła, która z wypraw okazała się tą najtrudniejszą. Chodzi o to, czego dokonała w 2009 roku. Wówczas wybrała się na Antarktydę, gdzie podbiła Masyw Vinsona. - To był mój przedostatni szczyt w Koronie Ziemi. Byłam wtedy świeżo upieczoną mamą. Nie jest tajemnicą, iż nie byłam do tego przygotowana i pojechałam tam w dużej mierze, by udowodnić sobie, ile jest Martyny w Martynie i iż mogę jeszcze osiągnąć coś spektakularnego w życiu - przekazała w wywiadzie Wojciechowska. - Pojechałam tam ze złą motywacją, a nie z takim rzeczywistym pragnieniem, ale tam czułam się rzeczywiście sponiewierana - dodała.
Dotknęłam takiej granicy mojej wytrzymałości, takiego momentu, iż zaczęłam się zastanawiać, czy jestem w stanie zawrócić, a miałam w domu małe dziecko. To była taka lekcja życia, iż nigdy więcej nie popełniłam tego błędu
- uznała podróżniczka.
Martyna Wojciechowska o wspięciu się na Mount Everest. Tak przeżyła rajd Dakar
Jak podkreśliła dziennikarka, najwyższy szczyt świata wcale nie był dla niej najtrudniejszy. Wszystko przez odpowiednie przygotowanie. - Mount Everest nie był w moim przypadku najtrudniejszą wyprawą, chociaż to najwyższa góra świata. Czułam się wtedy bardzo dobrze przygotowana fizycznie, mimo iż to było półtora roku po złamaniu kręgosłupa. Wtedy naprawdę byłam bardzo skupiona na treningu. Głowa niesamowicie mnie trzymała - opowiadała. - Miałam tam taką psychę, iż po prostu myślałam, iż dam radę to zrobić, chociaż jest wiele czynników, które na to wpływają, bo każda góra wymaga ogromnej pokory. Każda, choćby ta w Polsce, może okazać się zdradliwa - mówiła, jednocześnie ostrzegając.
Jak się okazuje, niełatwy był dla podróżniczki również rajd Dakar. - Podejmując decyzję, iż wystartuję w tym rajdzie, nie wiedziałam, na co się piszę. I bardzo dobrze, bo czasem wiedzieć za dużo, to też niedobrze - uznała. - To był ogromny wysiłek fizyczny. Pamiętam, iż rekordowo spędziłam na odcinku specjalnym ponad 23 godziny. Wpadałam na metę po prostu wykończona, wiedząc, iż mam tylko pół godziny, by się ogarnąć i pojechać na kolejny odcinek specjalny (...). To jest ogromny wysiłek, czasem choćby nadludzki - przyznała po Wojciechowska.