Kamil Kuzera i Hubert Skrzekowski byli jak bracia. Mieli historie z podobnym początkiem — trudne dzieciństwo. Ich wspólnym mianownikiem był futbol. Obydwaj marzyli o zrobieniu furory w Wiśle Kraków, ale tylko jeden z nich kontynuował przygodę z piłką nożną. Był nim Kuzera, który pewnej sierpniowej nocy potrącił samochodem klubowego kolegę. Hubert już nigdy nie wrócił na boisko. Jeden szalony wyścig zakończył karierę Skrzekowskiego i zniszczył jego przyjaźń z Kuzerą, o czym wspomniał Mateusz Miga w książce "Wisła Kraków. Sen o potędze".