Gatunek o nazwie Guiraudie
Los twórców osobnych, osobnego stylu. Alain Guiraudie pasuje do tej układanki. Nie wszystkim się podoba. Jego kino sprawia wrażenie parodii, bywa zresztą autentycznie zabawne. "Mizerykordię" od biedy można by nazwać komediodramatem, ale tworzy osobny gatunek - gatunek o nazwie Guiraudie.
Nie mówimy w tym przypadku o nikim szczególnie ważnym. Kino Guiraudie nie zmieni świata - ani filmowego, ani żadnego innego. Jest jednak intrygującym wzbogaceniem europejskiej kinematografii. Reklama
Pierwszy raz, jak prawdopodobnie większość widzów, usłyszałem o tym reżyserze dzięki jego głośnemu "Nieznajomemu nad jeziorem", odważnym eksperymencie filmowym, eksplorującym seksualność mężczyzn. Dzisiaj tak odważny film chyba nie mógłby powstać.
Pamiętam, iż pokazałem "Nieznajomego.." studentom Wydziału Aktorskiego, zadając im pytanie: "Czym dla ciebie może być ciało, cielesność w pracy aktora?", i prosząc ich o napisanie prac na ten temat. Część studentów była zbulwersowana - i filmem, i mocnymi scenami nagości.
Ja to rozumiem, tylko trzeba spróbować wyjaśnić, dlaczego nas to bulwersuje, irytuje, wkurza. Podobnie jest z "Mizerykordią". Z jednej strony, najważniejszy film 2024 roku w ankiecie krytyków "Cahiers du cinema", z drugiej, pytanie, które usłyszałem po moim seansie: "Ale co to Łukaszu było, co to w ogóle było?".
Najbardziej dziwaczny film roku
Na tym jednak polega kino Alaina Guiraudie. Skrajne opinie. Reżyserowi chodzi właśnie o to, żeby prowokować, deprawować, stawiać niewygodne pytania, udzielać niewygodnych odpowiedzi. W ogóle eksplorować niewygodę. I niczego nie ułatwiać.
"Mizerykordia" to kryminał, którego nie warto traktować na serio. I dwuznaczna gra pozorów. Gdybym koniecznie musiał nadać jednowyrazową etykietę temu filmowi, byłaby to dwuznaczność właśnie.
Guiraudie testuje w tym filmie wytrzymałość widza na żonglerkę gatunkową. Główny bohater, Jérémie (Félix Kysyl), powraca do rodzinnej wsi na pogrzeb piekarza, u którego niegdyś pracował. Zostanie tam dłużej. Dlaczego? Nie pytajcie. Temu reżyserowi takich pytań się nie zadaje.
Nie liczy się pointa, ale trajektoria prowadząca do pointy. Francuski reżyser rozpina intrygę, można nazwać ją kryminalną, na kwartet protagonistów. To, poza Jérémiem, także wdowa po zmarłym, jej syn Vincent oraz miejscowy proboszcz.
Relacje są skomplikowane, często absurdalne, pełne czarnego humoru. To propozycja, która nie trafi na pewno do każdego, ale na tym polega zarówno słabość, jak i siła kina twórcy "Nieznajomego nad jeziorem". Budzi emocje. Albo zadziwia, albo zachwyca, albo irytuje. Obojętnych brak.
Peter Bradshaw z "Guardiana" określił film jako "jeden z najbardziej dziwacznych filmów roku". Dziwność, dziwaczność, ekscentryzm. W nie tylko filmowej rzeczywistości, w której widzieliśmy już wszystko, i nic nas nie zaskakuje, te słowa mogą być uznane za największy komplement.
6/10
"Mizerykordia" (Miséricorde), reż. Alain Guiraudie, Francja, Portugalia, Hiszpania 2024, dystrybutor: Velvet Spoon, premiera kinowa: 13 czerwca 2025 roku.