Świat pięknych ludzi jest piękny, ale tylko z zewnątrz.
25- letni Mieszko nie myślał o udziale w konkursie piękności. Ulega jednak namowom swojej chorobliwie ambitnej matki i wbrew sobie startuje w konkursie Man of Poland - męskim odpowiedniku Miss Polonia. gwałtownie okazuje się, iż to, co miało być niewinną rozrywką, pod błyszczącą brokatem powierzchnią skrywa najgorszą zgniliznę. Matka chłopaka zupełnie tego nie dostrzega. Prośbą lub groźbą robi wszystko, by Mieszko wygrał, został gwiazdą i zaspokoił jej oczekiwania. Determinacja rośnie z dnia na dzień, a katastrofa wydaje się nieunikniona...
Kompletnie nie spodziewałam się tego, iż świat męskiego konkursu piękności pochłonie mnie na kilka godzin. Prawie 500 stron powieści wydawałoby się solidnym tomiskiem, a czyta się je niczym cieniutką książeczkę. Aż mi mało. Mam nadzieję, iż to nie koniec i autor pociągnie tą historię, bo wyczuwam tu ogromny potencjał.
Główny bohater Mieszko to idealny kandydat na Mistera Polski. Trener personalny o boskim ciele, dobrze wychowany, potrafiący się pięknie wypowiadać. Nigdy jednak nie planował brać udziału w konkursie tego typu. Robi to tylko dla matki, która pragnie sławy kosztem swoich dzieci. Chłopak nie potrafi odmówić. I tak rozpoczyna się jego droga, która okaże się pełna niebezpiecznych zakrętów. Mieszko rozpocznie przygodę, która przyniesie mu wiele niespodziewanych sytuacji.
Wspomniana wyżej matka Dorota to moim zdaniem gwiazda tej książki. Jej postać jej napisana genialnie i bez niej z pewnością historia nie urzekałaby tak bardzo. Nigdy jednak nie chcielibyście spotkać tej kobiety w prawdziwym świecie, bo to prawdziwa jadowita żmija dążąca po trupach do celu. Bez skrupułów wciąga Mieszka w bagno jakim jest konkurs piękności Man of Poland i za wszelką cenę dąży do wygranej syna.
Nie znałam wcześniej twórczości Mikołaja Milcke, nie słyszałam również nic o nim. Jednak teraz z pewnością zerknę na pozostałe książki autora, ponieważ jego styl pisania idealnie przypadł mi do gustu. Książkę "Mister mister" przeczytałam na jednym wdechu i nie raz przecierałam oczy ze zdziwienia, jak bardzo okrutny potrafi być świat konkursów piękności. Podobało mi się, iż autor wprawnie wprowadził kilka ważnych zdrowotnych informacji do książki, jak chociażby fragment uświadamiający czym jest HIV. Takich sytuacji było później jeszcze kilka. Bardzo aprobuję tego typu zabiegi w książkach, ponieważ jednocześnie uczą i uświadamiają przede wszystkim młodych odbiorców.
Jeśli macie ochotę na męską obyczajówkę z domieszką zaborczej miłości rodzicielskiej, sięgnijcie po "Mister mister". To będzie kilka, a może choćby kilkanaście godzin ciekawej i intrygującej lektury nasączonej testosteronem. Moja ocena to 10/10.
Muszę jeszcze dodać, iż (mimo iż nie lubię rekomendacji znanych osób na okładkach) w pełni zgadzam się z Bartoszem Jędrzejakiem. Ta książka byłaby genialnym scenariuszem na film. Na pewno wybrałabym się na niego do kina.