„Zdekolonizowaliśmy muzeum. Teraz jest całkiem puste. Czy możemy pójść zobaczyć coś innego?” – pyta Jane. „Jesteśmy w strefie zeroemisyjnej. Nie oddychajcie dopóki jej nie opuścimy” – mówi mama. „Drony kultury cancelowania krążą po National Gallery. Uciekajcie! Wykryły Wasze nieświadome uprzedzenia” – woła kobieta „Dzisiaj jest rocznica przejęcia przez Amazon wszystkiego i to jest ich defilada zwycięstwa” – kontynuuje mama. „Zabawa jest niebezpieczna” – głosi podpis do rysunku placu zabaw oklejonego taśmą. Rysunek z mocnym przekazem dotyczącym pandemii: widzimy starszego pana, który leży w łóżku szpitalnym, podłączonym pod aparaturę „Tak się dzieje, gdy przytulamy starsze osoby” – czytamy w komentarzu. Wszystko powyższe to wycinki z wystawy „Nowa normalność” w Zamku Ujazdowskim w Warszawie z pracami Miriam Elii. Szkoda, iż tylko do niedzieli, 11 czerwca!
„Nowa normalność” wtłaczana do głów nie tylko dzieci
Dlaczego należy docenić wystawę „Nowa normalność”, która została zaprezentowana w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski? Brytyjska artystka Miriam Elia wzięła pod ostrze sztuki, uprawianej w dodatku z nieskrywanym sarkazmem, progresywne ideologie wszelkiej maści. Mamy więc ekologizm, globalizm, ideologię tęczową, scjentyzm, transhumanizm, tzw. dekolonizację muzeów, pomników, wokeizm. Spora część wystawy poświęcona jest pandemii i jej absurdom, ale o tym za chwilę.
Nowy porządek wyśmiany
Nie przypominam sobie zbyt wielu wystaw artystycznych, które reprezentowałyby inny niż lewicowo-liberalny punkt widzenia. Współczesna sztuka najchętniej łamie tabu, dekonstruuje, a choćby opluwa wszelkie świętości. Czyni to z tonem nie znoszącym sprzeciwu, jako jedynie słuszna i jedynie dopuszczalna opcja. Ogromnym wyłomem staje się więc dopuszczenie w ogóle do głosu artystów inaczej myślących, czy inaczej przeżywających świat. Lewica tak bowiem boi się dominacji tych przeciwstawnych opcji, iż uprawia cenzurę prewencyjną i prewencyjny cancel culture. Miriam Elia stawia temu czoła, portretując “centralę cancelowania” (eliminacji, usuwania), a Centrum Sztuki Współczesnej dopuściło ją do głosu.
CZYTAJ TAKŻE: Dobra sztuka zaczyna się od… definicji sztuki. Za co płacimy artystom?
Apel o elementarny rozsądek
Doceńmy formę. Większa część wystawy to rysunki satyryczne, zrealizowane w konwencji ilustracji do, powiedzmy, “elementarza dla dzieci” (brytyjska seria „Reading Scheme” wydawnictwa Ladybird Book zapoczątkowana w 1964 roku). Stroje i pastelowa kolorystyka przywodzą na myśl lata 50-te i 60-te. Dzieci (Susan i John) zadają pytania, chłonąc otaczający świat, a mama z torebką i fryzurą a la Jacqueline Kennedy odpowiada prosto i z uśmiechem, jednocześnie punktując absurdy kolejnych ideologii. Na warszawskiej wystawie znajdziemy ilustracje z dwóch publikacji wydanych przez artystkę: „Robimy lockdown” („We do lockdown” 2020) i „Zwiedzamy zabytki” („We see sights” 2022). Oprócz tego dostrzec możemy porcelanę (rzadkie tworzywo) z antylockdownowym przekazem.
“Nowa normalność” i protest antypandemiczny
Ci, którzy byli oburzeni funkcjonowaniem świata podczas pandemii, znajdą w Miriam Elii mocnego sprzymierzeńca. Tu przekaz jest chyba najbardziej intensywny. W satyrycznym filmie artystka wylewa swoją frustrację tamtym czasem i tamtą „nową normalnością”.
Ponieważ akurat w dniu, gdy byłam na wystawie, odbyłam rozmowę z koleżanką, której rodzina bardzo ucierpiała z powodu zachorowania na Covid, a znam takich, którzy zmarli lub otarli się o śmierć, zabrakło mi jednak pokazania drugiego punktu widzenia. No, może praca „Serwis herbaciany” idzie w tę stronę. Nowa, u niektórych osób (nie wiadomo których) śmiertelna choroba, strach, brak standardów postępowania – to czynniki, które zostały pominięte. Choć jednocześnie rozumiem frustrację piętrzącymi się obostrzeniami, nie zawsze słusznymi.
Wystawa zajmuje tylko jedną salę (ale za to długą) i niestety jest pokazywana jeszcze tylko do niedzieli, 11 czerwca. Warto się więc pospieszyć! Za to w lokalnej księgarni można już po tym czasie nabyć książki i litografie Miriam Elii (TUTAJ).
Poniżej zamieszczamy zaś film z wystawy: