"Sanatorium miłości". Ela zdradza kulisy siódmej edycji
Siódma edycja „Sanatorium miłości” nabiera tempa, a emocje między uczestnikami sięgają zenitu. Relacje między kuracjuszami nieustannie się zmieniają - pojawiają się zarówno namiętności, jak i konflikty.
Głównym tematem rozmów jest napięcie między Grażyną a Bogdanem. Gorącym tematem do rozmów jest też relacja Urszuli i Stanleya, którzy nie kryją zainteresowania sobą. Ostatnio się choćby całowali. Pozostali kuracjusze wątpią jednak w szczerość tej relacji i uważają, iż para gra pod publikę przed telewizorami. Tymczasem Danuta i Stanisław coraz bardziej się do siebie zbliżają, co budzi mieszane uczucia wśród innych uczestników. Reklama
Elżbieta postanowiła zdradzić, co działo się za kulisami programu i jak potoczyły się jej losy po zakończeniu nagrań.
Niewykorzystany potencjał i niewyemitowane sceny
Elżbieta czuje, iż jej rola w programie została zmarginalizowana, a produkcja skupiła się na innych uczestnikach.
"(...) były dwie osoby, które zdominowały program i też jakby telewizja na to pozwoliła, a chyba im to odpowiadało" - cytuję Elę Pomponik.
Podkreśla w rozmowie z Faktem, iż wiele kluczowych momentów - w tym wzruszająca historia Stanisława - nie trafiło na antenę. Co do Bogdana, Elżbieta od początku miała przeczucie, iż jego relacja z Grażyną nie przetrwa, ponieważ według niej kuracjusz to typowy kawaler.
"Bogdan to stary kawaler. Miałam do czynienia ze starymi kawalerami, więc wiem, jakie to są typy osobników. My złapaliśmy kontakt, bo Bogdan jest podróżnikiem, choć on bardziej korzysta z oferty zorganizowanych przez biura podróży wyjazdów. Jest jednak inteligentny, wykształcony. Grażyna zaś jest sympatyczna, ale nie ma takich doświadczeń jak Bogdan. Utrzymujemy kontakt, choćby stwierdził, iż chętnie by ze mną wybrał się w jakąś podróż, bo ja sporo podróżuję, ale nie wiem, gdzie on teraz jest"- stwierdziła, cytowana przez Pomponik.
ZOBACZ TEŻ:
Dziennikarz nie gryzie się w język. Dosadny komentarz na temat Kubickiej
