Nie każdy finał telewizyjnego show to happy end jak z bajki. Zdzisław, który został królem turnusu w siódmej edycji "Sanatorium miłości", zakończył program bez partnerki u boku. Widzowie pokochali jego pogodę ducha i dystans do siebie, ale na miłość musiał jeszcze chwilę poczekać. Ta pojawiła się już po zdjęciach, podczas prawdziwego turnusu w Ciechocinku, gdzie na parkiecie jednej z potańcówek spotkał Wiesławę.
Jak sam przyznaje, to odwaga zdobyta przed kamerami pozwoliła mu podejść do nieznajomej kobiety.Reklama
Związek Zdzisława i Wiesławy po programie Sanatorium miłości
Na dancingach w uzdrowisku, w rytmie znanych przebojów i pod spojrzeniami kuracjuszy, narodziła się relacja, która przetrwała powrót do rzeczywistości. Zdzisław mieszka w Gryfinie, ona w Chojnicach, prawie 300 kilometrów odległości. Dla niego nie było to przeszkodą. Regularnie wsiadał w auto i przemierzał trasę, by spędzać z nią czas.
Jak mówił w rozmowie z TVP, ich znajomość rozwijała się spokojnie, ale konsekwentnie. Spędzali razem weekendy, jeździli nad morze, odwiedzali siebie nawzajem. Była jednak jedna przeszkoda, której nie udało się przeskoczyć.
Dlaczego Zdzisław nie poleciał z ukochaną do Irlandii?
W pewnym momencie Wiesława postanowiła odwiedzić swojego syna w Irlandii. Zaprosiła Zdzisława, by poleciał razem z nią. Dla wielu byłaby to okazja do dalszego zacieśnienia relacji. Dla niego to niestety powód do wewnętrznego konfliktu. Jak przyznał szczerze, nie zdecydował się na podróż, bo po prostu... boi się latać.
"Miałem zaproszenie, ale nie poleciałem. Przyznam się, iż trochę się boję latania" - wyznał na antenie TVP. Mimo iż nie zdecydował się na podróż samolotem, nie oznacza to, iż usiadł z założonymi rękami. Jak podkreśla, ciągle jest w drodze - między Toruniem, Chojnicami, a Gryfinem. Trzyma się blisko ukochanej, choćby jeżeli dzielą ich granice i kilometry.
Gwiazdor Sanatorium miłości zaplanował wakacje z partnerką
Podczas nieobecności Wiesławy Zdzisław nie tracił czasu. Zamiast zamartwiać się rozłąką, postanowił zaplanować wspólne wakacje. I to takie, które nie wymagają latania ani paszportu. Najpierw kilka dni spędzą w jego rodzinnych stronach, potem wybiorą się do Szczecina i Świnoujścia.
"Później chcemy wyjechać na agroturystykę do wsi Człopy. Tam jest przepięknie. Jeziora, lasy. Cisza, spokój. Popływamy kajakami, pogramy w tenisa stołowego. Będzie wspaniale" - opowiadał z entuzjazmem.
Zdzisław pokazuje, iż miłość w dojrzałym wieku ma swoje tempo, swój rytm i swoje małe-wielkie przeszkody. Ale kiedy uczucie jest szczere, wszystko można rozwiązać - czasem wystarczy mapa Polski i dobre buty do chodzenia.