Halina Piotrowska stała przed biurkiem dyrektorki, ściskając pomięte papiery. Walentyna Antonówno, błagam! Nie zwalniaj mnie! Mam dwójkę dzieci, kredyt hipoteczny! Jej głos łamał się. Poprawię się, przysięgam!
Szefowa szkoły pokiwała poważa głową. Halino Henryko, sfałszowałaś dyplom ukończenia studiów. To poważne naruszenie…
Zamierzałam uzupełnić wykształcenie! Na uczciwość! Został mi tylko rok na Uniwersytecie Pedagogicznym! przerwała, łzy spływały jej po twarzy. Daj mi szansę, Walentyno Antonówno!
Dyrektor XXIII Szkoły Podstawowej spojrzała z współczuciem na młodą nauczycielkę. Halina pracowała tu już trzeci rok, dzieci ją uwielbiały, rodzice chwalili. Ale prawo było prawem.
Dobrze. Masz miesiąc na przedłożenie oryginalnego dyplomu. W przeciwnym razie…
Dziękuję! Dziękuję stokrotnie! Halina rzuciła się ku drzwiom, ale na progu zawróciła. Skąd pani wiedziała?
Z kuratorium przyszła kontrola dokumentacji. Przypadkiem wykryto niezgodność.
Wybiegła z gabinetu, niemal wpadając na Bogdana Michalczaka, nauczyciela WF-u. Siwowłosy, postawny mężczyzna po pięćdziesiątce przytrzymał ją delikatnie za ramię.
Co się stało, Halino Henryko? Jesteś blada jak kreda.
Bogdanie Michalczaku, wszystko przepadło! szlochała. Zwolnią mnie!
Ale za co?
Zawahała się. Wstyd było wyjawić prawdę. Bogdan był człowiekiem zasad, o nieskazitelnej reputacji, uczył tu od dwudziestu lat.
Dokumenty… mają niedociągnięcia bąknęła wymijająco.
Co konkretnie? Może mogę pomóc?
Podniosła na niego zalane łzami oczy. Bogdan zawsze odnosił się do niej po ojcowsku, częstował cukierkami, pytał o dzieci. Po rozwodzie tak brakowało jej męskiego wsparcia.
Dyplom… Mam kłopoty z dyplomem.
Zgubił się? uciął.
Tak skłamała, chwytając się tej deski ratunku. Podczas przeprowadzki. A duplikat robią wieki, straszna biurokracja.
Bogdan zamyślił się, drapiąc po brodzie.
Gdzie pani studiowała? W którym roku kończyła?
Na Uniwersytecie Pedagogicznym w Warszawie odparła bez mrugnięcia. W rzeczywistości ukończyła tam tylko trzy lata, potem wyszła za mąż, urodziła dzieci i nauka poszła w odstawkę.
Wie pani co, mam znajomego w archiwum tej uczelni. Może pomoże przyspieszyć duplikat. Jak pani było? Po mężu czy panieńskim?
Halina poczuła, jak grząski grunt kłamstwa pochłania ją coraz głębiej.
Panińskim. Halina Henryka Nowak.
Dobrze, porozmawiam z Szymonem Pawłowskim. Kieruje tam archiwym. Znamy się od studiów.
Bogdanie Michalczaku, jesteś… taki dobry dla mnie wyszeptała. Nie wiem, jak ci dziękować.
Ależ skąd! Jesteśmy przecież kolegami po fachu. Trzeba sobie pomagać.
Wieczorem Halina miotała się po kuchni jak osaczony zwierz. Siedmioletni Maksym odrabiał lekcje przy stole, pięcioletnia Hania bawiła się lalkami w kącie.
Mamo, dlaczego płaczesz? spytał chłopiec, odrywając wzrok od zeszytu.
Nic, synku. Po prostu zmęczenie po pracy.
A tata przyjdzie?
Nie, Maksymku. Tata mieszka teraz osobno, pamiętasz?
Spojrzała na dzieci. Serce ścisnęło ją z bólu. Dla nich właśnie sfałszowała dyplom. Potrzebowała pracy, byle płacili dobrą pensję. A w szkole były jeszcze benefity, socjal.
Następnego dnia Bogdan podszedł do niej na przerwie.
Halino Henryko, skontaktowałem się z Szymonem Pawłowskim. Sprawdzał archiwa.
Serce zamarło jej w piersi.
I co?
Dziwna sprawa. Pańskiej nazwy nie ma na liście absolwentów. Może pomyłka w roku? Albo wydział?
Halina poczuła, jak ziemia usuwa się spod nóg. Musiała coś wymyślić.
Bogdanie Michalczaku, chyba się pomyliłam. Po rozwodzie taki stres, pamięć szwankuje. Może to był inny uniwersytet? Przypomnę sobie, dam znać.
Oczywiście, niech pani się nie martwi. Głowa po wstrząsach nie działa najlepiej, to normalne.
Spojrzał na nią z taką troską, iż wstyd spotęgował się jeszcze. Bogdan był wdowcem, żona zmarła trzy lata temu trzy lata temu na raka. Dzieci nie mieli. Koledzy mówili, iż bardzo przeżył stratę, choćby wyjechał samotnie za granicę, by odpocząć.
Bogdanie Michalczaku, może… zaproszę pana na obiad? W podzięce za pomoc?
Ależ, Halino Henryko! Nie ma potrzeby.
Ależ ja chcę. Tak się pan o mnie troszczy, pomaga. A ja tak mało o panu wiem, poza tym iż pan uczy wf-u.
Bogdan zawahał się.
No, jeżeli tylko w szkolnej stołówce. Ich kotlety mielone są świetne.
Przy obiedzie rozgadali się. Okazało się, iż Bogdan lubi wędkarstwo, czyta powieści historyczne, w weekendy jeździ na działkę. Mieszka sam w dwupok
Ola Malinowska przytuliła się mocniej do swojego Borysa Nowaka, czując, jak w jego ramionach, wraz z dźwiękami polskiego walczyka, rozpuszcza się ostatni cień dawnego strachu i kłamstwa, a ich wspólna przyszłość w Krakowie, przy ulicy Starowiślnej, rozkwitała teraz czystym światłem nowego początku i niespodziewanej, ale prawdziwej miłości. Maciek i Ania, w swoich ślubnych strojach, biegli już w ich stronę, by zaplątać się w taneczny krąg rodziny.