"Milionerzy" zmieniają zasady gry. Od najnowszych odcinków uczestnicy będą mieli do dyspozycji jedno koło ratunkowe więcej. Nową formą pomocy dla niepewnych uczestników będzie prośba o pomoc Huberta Urbańskiego. Co prowadzący myśli o nowej zasadzie?
"Milionerzy" zmieniają zasady. Będzie dodatkowe koło ratunkowe

Grający będzie mógł teraz wybrać trzy spośród czterech kół ratunkowych. Do wyboru będzie miał: pół na pół, pytanie do publiczności, pytanie do przyjaciela i pytanie do prowadzącego. Nowe koło przypomina pytanie do przyjaciela - prowadzący podpowiada graczowi, jednak gracz nie musi brać po uwagę tych podpowiedzi i ostatecznie to zawsze on decyduje, którą z czterech odpowiedzi zaznaczyć.
"Pytanie do prowadzącego" to koło, które pojawia się także w innych zagranicznych edycjach "Milionerów" i jest bardzo lubiane przez widzów. Dla prowadzącego wiąże się jednak z pewnym ryzykiem. Sam Hubert Urbański przyznaje, iż to spektakularne koło ratunkowe, choć zgadzając się na wprowadzenie go do programu "wystawia się na strzał".
ZOBACZ: Afera z procentami w "Milionerach". Takiej sytuacji jeszcze nie było
Hubert Urbański, zapytany czy ciężko go było namówić na nowe koło odpowiedział: I tak, i nie. Wiem, iż to jest bardzo spektakularne koło ratunkowe, bo oglądam inne wersje, na przykład brytyjską. A z drugiej strony, czułem ciepły oddech odpowiedzialności na plecach, więc dlatego odpowiadam "tak i nie".
- Obawiam się, iż źle podpowiem albo nie będę znał odpowiedzi. Przez ponad 20 lat miałem ten komfort, iż mogłem udawać, iż znam wszystkie odpowiedzi, jestem taki mądry, tylko się nie wychylam. A teraz nagle format mówi, "sprawdzam". To dla mnie zupełnie inna sytuacja. Kiedy podpowiadam, przerwa reklamowa przed ogłoszeniem prawidłowej odpowiedzi na pytanie jest dla mnie taką samą katorgą jak dla zawodnika. Czuję na własnej skórze to, co przez tyle lat praktykowałem na graczach - mówił prowadzący "Milionerów".
Nowe zasady w "Milionerach". Hubert Urbański opowiada o szczegółach
Urbański wspomniał także o obawie zawodników przed staniem się bohaterem memów, o czym często mówią otwarcie. - Obawiam się też, iż źle podpowiem przy pytaniu, które będzie powszechnie uznane za super łatwe i banalne. A druga rzecz jest taka, iż z moją podpowiedzią wiąże się ryzyko finansowe, bo wypowiadam się w sprawie nie swoich pieniędzy - zaznaczył.
- Mogę to oprawić w komentarz, iż jestem pewien na sto lub na pięćdziesiąt procent, ale tak czy inaczej może to mieć wpływ na przebieg gry. Załóżmy, iż ktoś skorzysta z mojej podpowiedzi, choćby jeżeli usłyszy, iż to nie jest sto procent, zaznaczy odpowiedź, która okaże się błędna i straci pieniądze - podkreślił prowadzący.
ZOBACZ: Świetny start ramówki Polsatu. "Milionerzy" pokonali konkurencję
Urbański, który ma już za sobą nagrania do pierwszych odcinków w nowej formule powiedział, iż nowe koło sprawia, iż przeważnie czuje się dobrze, jednak pozostało za mało odcinków, by zbudować jakąś sensowną statystykę. - Wiem, iż w innych zagranicznych edycjach to koło bynajmniej nie ma stuprocentowej skuteczności, więc nie pękam. Mam w którą stronę doginać statystki. Może mi się uda lepiej niż innym prowadzącym - zażartował.
- Prowadzący brytyjska edycję Jeremy Clarkson sprawia wrażenie, jakby doskonale się bawił przy tym kole. To chyba jeden ze sposobów, żeby jakoś przełknąć tę gorzką pigułkę - udawać, iż wszystko jest fajnie, bo jednak ryzyko wpadki jest - powiedział Urbański.
Zasadą pytania do prowadzącego jest, iż zawodnik nie może mnie wcześniej zapytać o preferencje. - Nie mogę z nim luźno dyskutować o pytaniu, żeby on później - na podstawie tej rozmowy - wziął lub nie wziął moje koło ratunkowe. Muszę być całkiem neutralny. Ale nie odkryję chyba Ameryki, jeżeli powiem, iż gdybym był na miejscu zawodnika, to w życiu bym nie pytał mnie o piłkę nożną, w ogóle bym to omijał szerokim łukiem i nie wymawiał wcześniej słowa futbol - podsumował Urbański.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni