W kultowym teleturnieju „Milionerzy” szykuje się prawdziwa rewolucja. Już 28 października widzowie Polsatu zobaczą premierę nowego koła ratunkowego – „pytanie do prowadzącego”. Po raz pierwszy w historii programu Hubert Urbański, który od 26 lat zadaje uczestnikom pytania o milion, sam weźmie czynny udział w grze.
Nowe zasady gry w "Milionerach"
Od teraz gracze będą mogli wybrać trzy spośród czterech dostępnych kół ratunkowych: pół na pół, pytanie do publiczności, pytanie do przyjaciela oraz wspomniane pytanie do prowadzącego.
To ostatnie przypomina klasyczne „pytanie do przyjaciela”, z tą różnicą, iż to właśnie Urbański będzie musiał wskazać swoją propozycję odpowiedzi. Uczestnik może, ale nie musi się nią kierować – ostateczna decyzja zawsze należy do niego.
Nowe koło ratunkowe znane jest już widzom zagranicznych edycji programu i cieszy się ogromną popularnością. Tym razem przyszła pora, by również polska wersja „Milionerów” zyskała ten emocjonujący element.
Sam prowadzący przyznaje, iż propozycja wprowadzenia nowego koła była dla niego ekscytującym, ale i stresującym wyzwaniem:
Po ponad dwóch dekadach prowadzenia programu przyznał, iż do tej pory miał komfort obserwowania gry z bezpiecznego dystansu. Teraz sytuacja diametralnie się zmienia – to jego wiedza i intuicja mogą wpłynąć na decyzję zawodnika, a tym samym na jego wynik finansowy.
Ryzyko i emocje
Urbański nie ukrywa, iż nowe koło wiąże się z ryzykiem pomyłki, a choćby kompromitacji.
Choć nagrania z nowym kołem już trwają, prowadzący nie chce zdradzać szczegółów dotyczących swojej skuteczności.
„Nowy smak” programu
Prowadzący przyznaje, iż dzięki nowemu elementowi gra nabrała świeżości, a on sam poczuł emocje, jakich nie doświadczał od lat.
Nie ma wątpliwości, iż wprowadzenie „pytania do prowadzącego” ożywi format i dostarczy widzom dodatkowych emocji. Hubert Urbański podsumowuje krótko:
Zobacz także: Zaskakująca wpadka w "Milionerach"! Uczestniczka zaufała publiczności i przegrała
