“Ty milczysz, więc też szykujesz grunt pod rozwód”: jak jeden darowizna prawie nie zniszczyła rodziny
Kinga i Wojciech jedli kolację, gdy drzwi nagle się otwarły, a do mieszkania wpadła jego matka Bronisława Nowak.
“Synu! Musisz poznać prawdę o swojej żonie!” krzyknęła już z progu.
“Mamo, usiądź, uspokój się. Cała jesteś czerwona, ciśnienie ci skoczyło” zaniepokoił się Wojciech.
“Nic dziwnego!” prychnęła teściowa i ostro zwróciła się do synowej. “Dziś spotkałam Magdę, twoją koleżankę z pracy, i ona mi wszystko powiedziała!”
“Co dokładnie?” spokojnie zapytała Kinga, patrząc jej prosto w oczy.
“Że awansowałaś rok temu i teraz zarabiasz dwa razy tyle, co Wojtek! A on choćby nie wiedział! Ukrywałaś!” Bronisława ledwo łapała oddech z oburzenia.
“W czym problem? Nie prosimy was o pieniądze, żyjemy normalnie. Czego chcesz?”
“Wiosną, gdy prosiłam was o pomoc z remontem w domku letniskowym, mówiłaś, iż nie macie środków. A teraz okazuje się, iż są! Gdzie one idą? Oszczędzasz na rozwód, co?!” krzyczała teściowa.
Kinga wstała i spojrzała na męża:
“Wojtek, przynieś proszę zieloną teczkę z szuflady w sypialni.”
Milcząco spełnił prośbę.
“Co to jest?” zapytał, otwierając teczkę. “Lokaty?”
“Tak. Na Bartka i Olę. Co miesiąc odkładam część wypłaty na ich przyszłość. Gdy zrozumiałam, iż w twojej rodzinie uważają mnie za obcą, musiałam pomyśleć o dzieciach.”
“Jaką obcą?” przerwał Wojciech.
“Zapomniałeś, jak zapisywaliście mieszkanie, kupione za pieniądze z tej kawalerki na Starym Mieście? Tylko na ciebie. »Na wypadek rozwodu«. Ani słowa nie powiedziałeś. Byłam w ciąży, a ty milczałeś. Myślisz, iż nie zauważyłam?”
Wojciech ciężko westchnął. Teściowa próbowała wtrącić:
“To było zabezpieczenie!”
“Przed kim? Przed matką twoich dzieci?” głos Kingi drżał. “A potem dziwicie się, iż jestem zimna?”
“Gdzie są pieniądze, Kinga?” nie ustępowała teściowa. “Jeśli nie na rodzinę, to znaczy, iż odkładasz na ucieczkę!”
“Wojtek, odprowadź mamę, proszę. Nie mamy o czym rozmawiać” cicho powiedziała Kinga.
“Oczywiście, pójdę! Ale pamiętaj: to ty sama rujnujesz swoją rodzinę!” rzuciła Bronisława, ale na odchodne dodała: “Choć… od początku byliście różni.”
Gdy drzwi się zamknęły, Wojciech długo milczał.
“Naprawdę myślałaś, iż s
