Milczenie przed rozwodem: jak jeden zapis prawny prawie zniszczył rodzinę

newsempire24.com 3 dni temu

Pewnego wieczora, gdy Zofia i Tomasz zasiedli do kolacji, drzwi wejściowe gwałtownie się otworzyły, a do mieszkania wpadła jak burza jego matka – Helena Janówna.

— Synu! Teraz dowiesz się prawdy o swojej żonie! — wykrzyknęła już z progu, nie witając się.

— Mamo, usiądź, uspokój się. Jesteś cała czerwona, pewnie ciśnienie skoczyło — zaniepokoił się Tomasz.

— I nie bez powodu! — odparła teściowa, zwracając się do synowej. — Dzisiaj spotkałam Martę, tę, z którą pracujesz, i wszystko mi powiedziała!

— Co konkretnie? — spokojnie zapytała Zofia, patrząc Helenie prosto w oczy.

— Że awansowałaś już rok temu i zarabiasz półtora raza więcej niż Tomasz! A on choćby o tym nie wie! Wszystko przed nim ukrywasz! — wybuchnęła teściowa, dusząc się z oburzenia.

— I w czym problem, pani Heleno? Nie prosimy was o pieniądze, na życie nam starcza. O co chodzi?

— Wiosną, gdy poprosiłam was o pomoc w naprawie dachu w domku letniskowym, mówiłaś, iż nie macie oszczędności. A teraz wychodzi, iż są! Gdzie one są? Zbierasz je na rozwód, co?! — krzyczała z coraz większą zawziętością.

Zofia wstała od stołu i zwróciła się do męża:

— Tomaszu, przynieś proszę z górnej szuflady w sypialni czerwoną teczkę.

Milcząc, spełnił jej prośbę.

— Co to jest? — zapytał, otwierając teczkę. — Lokaty?

— Tak. Na Marcela i Hanię. Co miesiąc odkładam część mojej pensji, by zabezpieczyć przyszłość dzieci. Gdy zrozumiałam, iż w waszej rodzinie jestem tylko przejściowa, musiałam pomyśleć, jak je ochronić.

— Co znaczy „przejściowa”? — wtrącił Tomasz.

— Nie pamiętasz, jak została zapisana ta mieszkanie, które kupili ci rodzice za sprzedane mieszkanie w centrum? Na ciebie. Bo „na wszelki wypadek, gdybyście się rozstali”. Wtedy nie powiedziałeś ani słowa. Byłam w ciąży, a ty milczałeś. Myślisz, iż tego nie zauważyłam? Że zapomniałam?

Tomasz ciężko westchnął. Tymczasem teściowa spróbowała się wtrącić:

— To była tylko ostrożność!

— Przed kim? Przed matką waszych wnuków? — głos Zofii zadrżał. — I potem dziwicie się, iż trzymam was na dystans?

— Gdzie są te pieniądze, Zosiu? — znów odezwała się Helena. — jeżeli nie wkładasz ich do wspólnego domu, znaczy, iż chowasz na zapas. Znaczy, szykow— Tomaszu, odprowadź mamę, już nie mamy o czym rozmawiać — powiedziała Zofia, nie podnosząc głosu, a w jej oczach zabłysła łza, której nie pozwoliła sobie uronić.

Idź do oryginalnego materiału