Mikey Madison ma w tym roku szansę na Oscara za rolę w Anorze, a już sześć lat temu zagrała u Quentina Tarantino w Pewnego razu… w Hollywood. W nowym materiale Hollywood Authentic aktorka opowiada, w jaki sposób starała się o rolę w filmie.
Madison opowiada:
Lata wcześniej zaczęłam się interesować tematyką kultu Mansona. Wiedziałam, iż Tarantino doceni coś interesującego. W garażu stworzyłam obraz namalowany tak, jakbym była dziewczyną Mansona na tripie. Napisałam też wiersz i poszłam z tym dalej – ucięłam sobie kawałek włosów i wkomponowałam w malunek. Potem byłam na przesłuchaniu u Quentina i dałam mu ten obraz. Byłam bardzo zdenerwowana.
Ostatecznie Madison otrzymała rolę i wcieliła się w jedną z dziewczyn z sekty Mansona – Susan „Sadie” Atkins, opartą na prawdziwej postaci. Losy jej filmowej wersji potoczyły się jednak inaczej niż w rzeczywistości.