Mielec kontra Przecław. Wielka sztuka puka do naszych bram?

andrzejtalarek.blogspot.com 1 miesiąc temu

Kultura wchodzi pod strzechy, chciałoby się powiedzieć za Wieszczem, kiedy ma się w pamięci wielkie spektakle stworzone w naszych małych miastach przez ludzi w nich żyjących.

Bo nie sztuką jest zaprosić teatry czy inne zespoły artystyczne „ze świata”, by sobie popatrzeć, popodziwiać, pokrytykować.

Sztuką jest stworzyć wielkie artystyczne spektakle swoimi, lokalnymi siłami.

Czyli - mówiąc najprościej - sztuką jest tworzyć własną, lokalną, wielką sztukę. I to się nam zaczyna udawać. I w Przecławiu, i w Mielcu, i w niedalekiej Dębicy.

W ostatnich dwu miesiącach obejrzałem spektakle, o których mogę mówić tylko w samych superlatywach.

To – po pierwsze - było pierwsze w Mielcu, „własnoręczne” na dodatek, wykonanie V Symfonii Beethovena. Utworu tyleż sławnego co trudnego.

Nasza Mielecka Orkiestra Symfoniczna świetnie odczytała i wykonała Beethovena, była profesjonalna aż do zachłyśnięcia się zachwytem nad prezentowaną muzyką, a jej dyrygent i dyrektor, Pan Piotr Wyzga, wyrasta na znaczącą postać polskiej muzyki symfonicznej. Należy do tego pamiętać, iż jesteśmy trzecim małym miastem powiatowym posiadającym orkiestrę symfoniczną (co należy uwidocznić w Wikipedii, w kategorii: Polskie Orkiestry Symfoniczne).

Potem był Koncert Niepodległościowy naszej Orkiestry, 30 grudnia będzie Koncert Sylwestrowy, a 5 stycznia Koncert Noworoczny. Na dwa ostatnie wybieramy się z wnuczkami.

Po drugie, obejrzałem w Domu Kultury Przecławiu robione własnymi siłami gminnego środowiska przedstawienie mickiewiczowskich „Dziadów cz. II”. I było to świetne widowisko, a aktorzy (ponoć amatorzy) w niczym nie ustępowali profesjonalistom z Teatru Siemaszkowej, którzy na tej samej scenie przedstawiali nam „Męża i Żonę” Aleksandra Fredy.

Dom Kultury w Przecławiu zyskał w ostatnich latach wielką i zasłużoną sławę w powiecie, za sprawą genialnego i pracowitego Krzysztofa Urbańskiego, jego dyrektora. Chylę czoła.

No i wreszcie, po trzecie, oglądnęliśmy w niedzielę premierę świetnego, autorskiego musicalu „Nieudacznicy”, w reżyserii pani Anny Leszkiewicz, w obsadzie rewelacyjnej mieleckiej młodzieży, z genialnym Big Mielec Bandem pod dyrekcją Pana Waldemara Ozgi (naszą kolejną, reprezentacyjną orkiestrą, z której tylko możemy być dumni).

To był prawdziwy żywioł muzyczny, żywioł, który porywał, w którym każdy ruch i gest był przemyślany i świetnie wyreżyserowany, każde słowo, okrzyk czy nuta wyrażały to co miały wyrazić, głównie euforia ze wspaniałej zabawy młodych ludzi, z których rewelacyjni, super profesjonalni byli Pinokio i Pocahontas. Wszyscy byli świetni, i Czarownice, i trochę może zbyt krzykliwa dla mnie, ale niesłychanie ekspresyjna Cruella, a piosenki, w pełni Pani Małgorzaty Pazdro, ale w wykonaniu mieleckiej młodzieży, aż podnosiły z foteli.

Na koniec dekoracje, piękne i przemyślane.

Super było.

Można powiedzieć, iż Pani Dyrektor Samorządowego Domu Kultury Joanna Kruszyńska kończy swoją pracę na tym stanowisku bardzo mocnym akcentem.

Dziękujemy, Pani Dyrektor.

Jednocześnie Nowy Dyrektor SCK ma na wejściu mocno podniesioną poprzeczkę. O tym, iż to nie będzie łatwy kawałek chleba, nie trzeba nikogo przekonywać. Szczególnie jak za plecami ma się Pana Urbańskiego i Dom Kultury w Przecławiu.

Tylko powyższe pokazują, iż Mielec ma o wiele więcej atutów niż Przecław, by narzucać powiatowi, może regionowi, wzorce działań kulturalnych. Ale wiem, iż ciężko będzie, oj ciężko, Nowy Panie Dyrektorze, ciężko. Ale pewnie nie tylko ja życzę Panu dobrze, życząc sukcesów. Myślę, iż tak samo życzy większość mielczan.

Bo od tego zależy realizacja aspiracji kulturalnych Mielca, ale i samych mielczan. Wierzę, że już żaden uchodźca z Mielca nie powie: wyprowadzam się, bo tam (w Warszawie, Krakowie, Rzeszowie …do wyboru), będę mógł chodzić do teatru. Ale jaja. A tu mamy wszystko: teatry zwykłe i muzyczne, orkiestrę symfoniczną, big band, trzy świetne chóry, ekstra bibliotekę, różne konfiguracje małych zespołów klasycznych ze szkoły muzycznej, mali i duzi Rzeszowiacy i co by tam kto jeszcze chciał. A wszystko w jednym miejscu, łatwo dojechać i dojść. Nie tak, jak w Warszawie Rzeszowie, Krakowie.

No i, jak obiecuje pan Prezydent, będzie budowana przy ulicy Powstańców Warszawy Wielka Scena, na której choćby Krakowiaków i Górali, jak przed rokiem w Dębicy, będziemy mogli wystawić. A ja będę mógł posłuchać IX Symfonii Beethovena w wykonaniu naszej orkiestry symfonicznej. A co?

Jest dobrze. Wierzymy, iż będzie lepiej.

Idź do oryginalnego materiału