Michael B. Jordan stworzył postać jednego z najbardziej pamiętnych złoczyńców w filmach Marvela, kiedy w 2018 roku pojawił się w filmie Black Panther jako Kilmonger. Mimo śmierci jego postaci, powrócił cztery lata później w jednej scenie sequela – Wakanda Forever. W jednym z ostatnich wywiadów przyznał, iż wówczas nie do końca wiedział nawet, o co dokładnie chodzi, bo Ryan Coogler nie dał mu przeczytać scenariusza.
– Byłem wtedy w preprodukcji „Creeda 3”, więc byłem w trakcie szykowania się do reżyserowania. Nie przeczytałem choćby całego scenariusza, więc nie wiedziałem, o czym będzie cały film – powiedział Michael B. Jordan w rozmowie z GQ. – Tak, Ryan Coogler jest jak brat. Nie dał mi choćby przeczytać scenariusza, wiesz? To było szalone. Ale trzymał go za pazuchą z wielu powodów. Więc byłem podekscytowany tak, jak wszyscy inni. Wiesz, co mam na myśli? Tak zupełnie szczerze, oglądanie filmu na koniec pozwalało dopiero zobaczyć, co z tym wszystkim zrobił – wyjaśnił aktor.
Michael B. Jordan podkreślił także, iż tym, co było najtrudniejsze w powrocie do Black Panthera był brak Chadwicka Bosemana, który zmarł na raka w 2020 roku.
– To wiele znaczyło dla obsady. Myślę, iż przez ten krótki czas, gdy byłem na planie – bo oczywiście obsada jest ze sobą strasznie blisko – rozmawialiśmy o tym, iż czuliśmy, iż wszyscy robimy to dla Chadwicka. Zrobiliśmy ten film dla niego – podsumował gwiazdor.
Obecnie realizowane są prace nad kolejną częścią Black Panthera. W związku z tym na początku roku w sieci pojawiły się plotki, iż Chadwick Boseman ma zostać zastąpiony w roli T-Challi przez innego aktora. Producent serii zdementował jednak te doniesienia.