Miasto po cichu usunęło Kostki Poezji z Placu Baczyńskiego. Kosztowały krocie, były kompletnym niewypałem

tychy24.net 1 tydzień temu

Miasto po cichu usunęło Kostki Poezji z Placu Baczyńskiego. Kosztowały krocie, były kompletnym niewypałem. Po latach poniszczone i zapuszczone tak naprawdę przypominały o braku pomysłu urzędników na Plac Baczyńskiego i Andromedę. W ogóle to raczej tendencja w Tychach do prowadzenia inwestycji na zasadzie „się zbuduje i jakoś to będzie.”

W 2010 roku na placu im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Tychach pojawiły się trzy tzw. „Kostki Poezji”. W sumie planowano ich 23, tak aby upamiętnić wszystkie lata życia patrona – na każdej miał znajdować się jeden wiersz. Pierwsze pojawiły się wiersze: „Idylla kryształowa,” „Erotyk” i „Elegia o…”. W nocy były podświetlane, przynajmniej przez pierwszych kilka lat. Kostki kosztowały prawie 80 tys. zł, co było absurdalnie dużą kwotą jak na tamte czasy. Po latach kostki zostały zniszczone, stały się nieczytelne, a białe plamy na nich symbolizowały związek między lokalnym ptactwem a miejskimi pomysłami kulturalno-inwestycyjnymi.

Kostki poezji / fot. Tychy24.net
1 of 4
Kostki Poezji / fot. Tychy24.net
Kostki Poezji / fot. Tychy24.net
Kostki Poezji / fot. Tychy24.net
Kostki Poezji / fot. Tychy24.net

Obecnie miasto zazieleniło Plac Baczyńskiego. W ramach inwestycji za niemal 500 tys. zł usunięto Kostki Poezji, pojawiły się nowe ławki i generalnie plac nie straszy już tak jak do tej pory betonozą.

Plac Baczyńskiego, podobnie jak Andromeda, przez lata naturalnie wypracował swoją funkcję. Przypomnijmy – z Andromedy urzędnicy próbowali zrobić hipstersko-kulturalno-rękodzielniczy obiekt, a wyszło jak wyszło. Kolejne firmy padały tam jak muchy, mimo preferencyjnego czynszu oferowanego przez miasto. Jak się okazało, mieszkający w tym rejonie seniorzy nie byli zainteresowani drogim rękodziełem, a we znaki mieszkańcom dawały się suto zakrapiane imprezy w tym rejonie.

Pasaż Kultury Andromeda / fot. Tychy24.net

W końcu Andromeda tak naprawdę stała się biurowcem z barem mlecznym i elementami kultury prowadzonymi przez miasto na pierwszym piętrze. Plac Baczyńskiego natomiast nabrał kształtu jako jedno z dwóch miejsc do miejskich imprez (drugim jest Plac Pod Żyrafą). Aczkolwiek są tacy, którzy wystawiają mieszkania na sprzedaż w tym rejonie z dopiskiem „cicha i spokojna okolica”.

Inwestycyjne „jakoś to będzie”

W Tychach generalnie dominuje inwestycyjny motyw przewodni na zasadzie „jakoś to będzie”. Widać to nie tylko na przykładzie Andromedy czy omawianego Placu Baczyńskiego. Zbudowano tak naprawdę w środku osiedla Stadion Miejski na 15 tys. miejsc, bez parkingu podziemnego, bo okazał się za drogi. Na mecze chodzi między ponad 2-4 tys. osób, a branżowe portale śmieją się, iż to pieniądze wyrzucone w błoto – mowa o 130 mln zł. Nie wspominając już o tym, iż de facto oddano drużynę piłkarską w prywatne ręce, a miasto i tak wydaje na nią grube miliony. Zbudowano Aquapark, który dostawał od miasta miliony w skali rocznej, a który nie jest w stanie powiedzieć, ilu tyszan z niego korzysta, a ile osób spoza Tychów. Mamy też kapitalnie doposażony ośrodek wypoczynkowy Paprocany, gdzie woda przez większość ubiegłego sezonu nie była dostępna dla odwiedzających z powodu sinic.

Miasto wybudowało w Parku Jaworek absurdalnie drogi wodny plac zabaw (11,6 mln zł), gdzie postawiono bardziej na design niż na użyteczność i nie wiedzieć po co zbudowano tam mostek do oglądania dzieci z góry. Już nie wspominając o tym, iż oddano go do użytku w sierpniu, a we wrześniu już był zamknięty.

Idź do oryginalnego materiału