Miały wspólnie podbijać Amerykę. Ikony PRL-u nie wytrzymały – skończyło się awanturą i policzkiem

viva.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Fot. umr PAP/Stanisław Dąbrowiecki / Fot. PAP/Maciej Belina Brzozowski


Choć Zofia Czerwińska i Violetta Villas należały do zupełnie różnych światów scenicznych, ich drogi zawodowe przecięły się podczas tournée w Stanach Zjednoczonych w 1986 roku. W jednej z rozmów sprzed lat Czerwińska wróciła pamięcią do tej nietypowej współpracy, dzieląc się anegdotą, która rzuca światło na kulisy relacji z wielką gwiazdą estrady. Jej wspomnienia, pełne dystansu, humoru, ale też szczerości, przypominają, iż za blaskiem reflektorów kryją się emocje i napięcia, o których rzadko mówi się głośno.

Trudne początki tournée: chora Villas i reakcja publiczności

W 1986 roku Zofia Czerwińska wyruszyła wraz z Violettą Villas oraz niewielkim zespołem – w składzie byli między innymi Czesław Majewski i cztery aktorki-tancerki – na tournée po Stanach Zjednoczonych. Jak wspominała w wywiadzie dla „Repliki”, już po przylocie pojawiły się pierwsze problemy. Villas, według relacji Czerwińskiej, miała się „opić w samolocie”, a na miejscu stwierdziła, iż z powodu chrypki nie może wystąpić.

Organizator koncertów wpadł w panikę, ale ekipa podjęła decyzję, iż występ odbędzie się mimo nieobecności głównej gwiazdy. Zofia Czerwińska wyszła na scenę i wytłumaczyła publiczności sytuację, proponując zwrot kosztów biletu dla tych, którzy zdecydują się opuścić wydarzenie. Ku ich zaskoczeniu – nikt nie wyszedł. Zastępczy show został przyjęty bardzo ciepło, a kolejnego dnia polonijna prasa nie szczędziła pochwał.

Zobacz też: Zagrała w kultowym filmie PRL-u, ale jej nie zauważyli. Żałowała tej roli przez lata

Teatralna koncepcja występów i nowe obowiązki Czerwińskiej

Po sukcesie zastępczego koncertu Villas zmieniła zdanie. Postanowiła występować mimo niedyspozycji, ale pod jednym warunkiem – Czerwińska miała odpowiednio „przygotować” publiczność. Zapowiedź miała być bardzo emocjonalna: z łamiącym się głosem i łzami miała ogłaszać, iż „gwiazda jest niedysponowana, ale aby nie zawieść państwa oczekiwań – zaśpiewa”.

Taki scenariusz realizowano przez kilka dni z rzędu. Czerwińska, wcielając się w nową rolę, wprowadzała publiczność w odpowiedni nastrój, a Villas – mimo choroby – wchodziła na scenę przy burzy oklasków. Jednak z czasem teatralność przestała imponować Czerwińskiej. Jak sama przyznała, zaczęło ją to nużyć i nie wkładała już w zapowiedzi tyle emocji co na początku.

Zobacz też: Widzowie pokochali Zofię Czerwińską za kreacje aktorskie. Sama mówiła, iż jest aktorką trzech zdań

Chwila napięcia: scena, która zmieniła atmosferę

To właśnie jedno z takich wystąpień doprowadziło do najgłośniejszego incydentu ich współpracy. Po kolejnym koncercie, gdy Czerwińska wracała za kulisy, Villas zarzuciła jej, iż zbyt sztucznie łkała i iż jej zachowanie to skandal. W przypływie emocji uderzyła Czerwińską w twarz. Jak relacjonowała aktorka, „dostałam w mordę”.

Czerwińska dodała, iż gdyby to wydarzyło się w Polsce, po prostu by odeszła. Ale będąc „w środku Stanów”, nie miała wyboru. Mimo późniejszych przeprosin ze strony Villas, wspomnienie incydentu zostało z nią na zawsze.

Czytaj też: Violetta Villas była legendą PRL-u. Mało kto wiedział, jak naprawdę wyglądały jej ostatnie chwile. Tajemnica wyszła na jaw po latach

Po wszystkim: przeprosiny Villas i emocjonalny dystans

Villas po pewnym czasie przeprosiła koleżankę za swoje zachowanie. Jednak, jak wynika z relacji Czerwińskiej, uraz emocjonalny pozostał. Choć nie odmówiła jej artystycznego talentu, nie kryła też rozczarowania osobowością gwiazdy.

W wywiadzie udzielonym „Replice” artystka mówiła wprost: „Raz dostałam z liścia od tej ikony”. Dystans i humor, z jakim opowiadała tę historię, pokazywały, iż emocje opadły – ale pamięć pozostała.

Czytaj także: Ojciec miał zmusić ją do ślubu, ale to ona podjęła decyzję. Nieznana prawda o pierwszym małżeństwie Violetty Villas [fragment książki]

Źródła: krytykapolityczna.pl, kobieta.wp.pl

Idź do oryginalnego materiału