W ramach straszliwego ataku prokrastynacji dogrzebałem się na Know Your Meme do bardzo głębokiego pokładu wspomnień z dzieciństwa. Tak niejasnych, iż sam już dokładnie nie pamiętam, co było naprawdę, a co sobie dopowiadam.
Moje najprzyjemniejsze wspomnienia to komiksy. Czasem po angielsku, czasem po francusku, czasem po niemiecku. Nie mam pojęcia, jakimi drogami do mnie trafiały – mieszkania warszawskiej inteligencji w latach 70. generalnie były pełne rzeczy, które ktoś przywiózł z jakiegoś wyjazdu, a potem komuś pożyczył, albo przyszedł w gości z dzieckiem i dziecko świsnęło. A kto to dziś rozkmini.
Wysilam swoją pamięć, ale kompletnie nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kiedy po raz pierwszy zetknąłem się z Hamsterem Jovialem. Według cioci Wiki to mogło być na łamach komiksowego magazynu „Fluide glacial” albo na łamach muzycznego pisma „Rock et Folk”.
Pojęcia nie mam. Oba tytuły budzą jakieś niejasne wspomnienia. Mam wrażenie, iż mogłem mieć dostęp do pojedynczych numerów ich obu. Może w domu, może u kolegi, a może dopiero w liceum, gdy zacząłem jeździć do biblioteki Instytutu Francuskiego?
Hamster Jovial był w każdym razie parodią estetyki rocka pierwszej połowy lat 70. Okładki płyt, które wtedy były katowaniem edża, a nie zabawnymi ramotkami, jak dzisiaj, rysownik przerabiał na zbereźną opowieść o instruktorze skautingu i jego małych skauciątkach.
W jutubie ktoś przygotował galerię, w której okładki Hamstera Joviala porównane są do oryginałów. Dobry test – czy każdą rozpoznasz? Ja też poległem na niektórych. Dopiero teraz odkryłem na przykład francuski zespół Magma, który śpiewał piosenki w fikcyjnym języku, będącym zbitką „germańsko-słowiańską”.
Kolega Szpak z pewnością zasugeruje nam odpowiednie uprzyjemniacze, adekwatne do oglądania teledysku „Mekanik Destruktiw Kommandoh” z 1977. Internet to bardzo niebezpieczne narzędzie dla ludzi, którzy mają pilną robotę.