Matt Cameron wrócił do tematu swojego odejścia z Pearl Jam, które ogłosił 7 lipca tego roku.
W rozmowie z „Billboardem” perkusista przyznał, iż powodem rezygnacji były wyczerpujące, trzygodzinne koncerty i intensywne trasy.
To jest sztuka sama w sobie, żeby dawać takie występy. Ja natomiast jestem na etapie, w którym wolę zagrać mocny, 70-minutowy set.
– wyjaśnił.
Muzyk podkreślił, że rozstanie przebiegło w zgodzie i bez konfliktów, a z kolegami z zespołu wciąż pozostaje w kontakcie. Jak zaznaczył, liczy na to, iż w przyszłości „będzie okazja usiąść z nimi przy piwie”.
Cameron zdradził również, iż jego obecne priorytety związane są z Soundgarden. Grupa pracuje nad ostatnim albumem, w którym wykorzystane zostaną nagrania wokalne Chrisa Cornella.
To emocjonalnie to ekstremalne wzloty i upadki.
– przyznał perkusista, dodając, iż projekt ma dla niego wyjątkowe znaczenie.