Matka chciała udobruchać współpasażerów. Dziennikarka ostro: Zdanie innych niech cię nie obchodzi

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Shutterstock/Marko Subotin


Podróż samolotem z małym dzieckiem, to dla wielu rodziców ogromny stres. Redaktorka jednego z portali apeluje, aby przestać naciskać na matki, aby ich dzieci nie zachowywały się jak... No właśnie, dzieci.
Niedawno w sieci pojawił się filmik opublikowany przez jedną z młodych mam, która pokazała, jak przygotowuje się na lot z dzieckiem. Rodzicom trudno przewidzieć, jak ich dzieci zachowają się podczas podróży, szczególnie w tak wymagającej przestrzeni, jaka jest pokład samolotu. Zdarza się, iż cała wyprawa kończy się płaczem, co jest utrapieniem dla innych uczestników podróży, ale przede wszystkim ogromnym stresem dla samych rodziców. Na nagraniu mama pokazała, iż na czas podróży przygotowuje malutkie paczki z prezentami dla innych uczestników lotu, aby zrekompensować im uniedogodnienia. W paczce znalazły się smakołyki, notatka od dziecka, a także zatyczki do uszu. Redaktorka australijskiego portalu honey.nine.com.au, Amy Lyall stwierdziła, iż to naprawdę uroczy gest, ale jednocześnie opowiedziała o ogromnej frustracji, z jaką wiąże się przebywanie rodziców z dziećmi w miejscach publicznych.


REKLAMA


Zobacz wideo Kiedy dziecko zaczyna mówić? Logopedka: Na prawdziwe "mama" trzeba poczekać


Rodzice nie powinni z tego powodu czuć wyrzutów sumienia. "Kogo obchodzi, co pomyślą inni?"
Redaktorka portalu honey.nine.com.au, Amy Lyall stwierdziła, iż samo wyjście z dzieckiem z domu już w samo w sobie jest dla mam wyjątkowo stresujące, nie mówiąc już o takich przedsięwzięciach jak podróż samolotem, więc społeczeństwo nie powinno dodatkowo obciążać rodziców. Lyall podkreśliła, iż przygotowanie paczek na lot przez mamę jest uroczy gestem, ale nie powinna czuć presji ani tym bardziej przejmować się tym, co pomyślą inni, choćby jeżeli jest to bardzo trudne w realizacji.


Jedyna rada, której udzielę każdemu rodzicowi: twoim jedynym celem jest po prostu przetrwać. I na tym koniec. Kogo obchodzi, co sobie pomyślą inni? Najprawdopodobniej już nigdy więcej nie zobaczysz tych ludzi


- podkreśliła Amy Lyall.


Takie doświadczenia rodziców są powszechne. "Byłam już na skraju łez"
Redaktorka zauważa, iż to rodzice nakładają na siebie ogromną presję związaną z rozładowaniem każdego napadu złości dziecka w miejscu publicznym. Czasami wystarczy po prostu odpuścić, bo i tak kilka możemy na to poradzić, bo to się po prostu dzieje. I nie chodzi tu tylko o lotnisko, ale także takie miejsca, jak supermarket, czy kawiarnia. Amy Lyall sama niedawno przeżyła podobną sytuację, kiedy wybrała się ze swoją córką do jednego z supermarketów.


- Byłam z córką w sklepie, kiedy nagle straciła panowanie nad sobą. Wyrywała się i próbowała się wydostać z wózka, a ja miałam koszyk pełen zakupów. Byłam już na skraju łez i kompletnie nie wiedziałam, jak poradzić sobie z tą sytuacją. Było już za późno, aby opróżnić koszyk - relacjonowała.


- Kiedy przeszła obok mnie kobieta, która spojrzała na mnie z oburzeniem, prawie się rozpłakałam. Uwierz mi ostatnią rzeczą, jaką chciałam, to tam być. Sklep spożywczy to nie miejsce do relakci, ale nie zamierzam się też przesadnie denerwować, jeżeli moje dziecko nie będzie się zachowywało tak, jak powinno - podkreśliła Lyall. Macie podobne doświadczenia?
Idź do oryginalnego materiału